Podobne
W Kazimierzu czas płynie inaczej. Pozwala wsłuchać się w siebie. Pisze o tym Ewa Pisula - Dąbrowska w kolejnym rozdziale swojej ksiązki "Dwa brzegi ponad tęczą".
„Jesteśmy z tego samego materiału, co nasze sny”. William Shakespeare
W Kazimierzu miewam kolorowe sny.
W Kazimierzu rozmawiam więcej z ojcem, bo jest w zasięgu wzroku, a nie słuchawki telefonicznej.
Przy porannej kawie opowiedziałam mężowi sen.
Przy drugiej — ojcu.
Opowiedziałam sen tym bliskim mi facetom, bo był balsamiczny.
Na działce z małym domkiem pojawił się olbrzymi lew. Był puchaty, spokojny i leniwie mnie obserwował. Stałam 10 metrów od niego przy ganku i myślałam: „Przecież to groźne zwierzę, powinnam się go bać, dlaczego więc nie ma we mnie strachu? Co tu robi w Kazimierzu? Dlaczego patrzę na niego tak samo spokojnie, jak na dzięcioła, sowę czy wiewiórkę?”.
Rozum pytał (nie wiem kogo), dlaczego się nie boję. Nie znałam odpowiedzi. Ale czułam całą sobą, że ten gość przybył specjalnie do mnie i na pewno bez złych intencji.
Dziwne było to, że już w śnie dziwił mnie mój spokój. Ile w tym śnie było aktywnych, prowadzących ze sobą dialog podosobowości?
Lepiej nie liczyć, bo wyjdzie, że za dużo, i znów uśmiechnę się do tezy, że nie ma ludzi zdrowych, są tylko niezdiagnozowani.
Gdy realnie weszliśmy z mężem na działkę, oniemiałam. W tym samym miejscu, w którym stał lew z mojego snu, na zagrabionej ziemi odciśnięte były łapy zwierzęcia. Zrobiłam zdjęcie, bo były dokładnie w tym wyśnionym miejscu.
Po paru godzinach ojciec powiedział mi tak:
— Sprawdziłem w trzech sennikach, tygrys to zły sen.
— Tato, nie wierzę w senniki, wierzę w to, co czuję, i pamiętam wyraźnie, że czułam w tym śnie balsamiczny spokój.
Po kilku dniach zadzwoniła do mnie siostra i powiedziała:
— Tata opowiedział mi o twoim śnie i o tych śladach na ziemi, które mu pokazałaś. Obiecałam mu, że sprawdzę ten sen u przyjaciółki jasnowidza. Powiedziała mi, że sen z lwem to dobry sen pełen słońca, szczęścia, siły i powodzenia.
— Edziu, czułam się w tym śnie, jakby naprzeciwko mnie stał najwierniejszy, silny i oddany mi przyjaciel, który odwiedził mnie po to, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
— Powiedziałaś tacie?
— No jasne, najpierw do niego zadzwoniłam, żeby go uspokoić.
Wiem, że kiedy nieświadomość figluje w czasie snu ze świadomością, niepotrzebne są wykładnie wróżki. Odczucia są jak siostry. Zawsze się sprawdzają. Jak ja i Edek.
Fot. Z archiwum Ewy Pisuli - Dąbrowskiej
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.