Kazimierz jako atrakcja dla turystów i urokliwe miejsce do życia dla mieszkańców zachwyca niezwykłym klimatem i estetyką. Niestety są takie miejsca w Kazimierzu, które zachwytu nie budzą, a wręcz przeciwnie.
Jednym z takich miejsc jest odcinek ulicy Krakowskiej od wjazdu na wał naprzeciwko Spichlerza Kobiałki do samej przeprawy promowej. Kiedy zapuścimy się w tamte rejony, nasze oczy razić będą pordzewiałe i powyginane słupki i znaki drogowe, poniszczone mury przy schodach na wał oraz stare budynki zakładu komunalnego upstrzone wątpliwej jakości graffiti. Ulica przy kamieniołomach oraz dojazd do promu są w fatalnym stanie, a niektóre znaki drogowe są trudne do zauważenia z powodu zarastających je krzaków.
Te widoki to raczej kiepska wizytówka Miasteczka, zwłaszcza że nie da się ich ukryć - tędy prowadzi droga dojazdowa do promu, tędy wiedzie uczęszczany szlak spacerowy na Albrechtówkę czy do Mięćmierza.
Nie można powiedzieć, by Kazimierz w ostatnich latach nie zmieniał się na plus. Powinniśmy jednak zdawać sobie sprawę z tego, ile jest jeszcze pracy przed władzami miasta i jego mieszkańcami, żeby Miasteczko z każdej strony prezentowało się najlepiej jak to możliwe.
Skomentuj
Dodane komentarze (5)
-
Za "remont" Krakowskiej powinny beknąć poprzednie władze z Dunią na czele. Za takie fuszerki i amatorszczyznę w normalnym kraju gnije się w więzieniu. Zupełny brak doglądu inwestorskiego i gospodarności. Nawierzchnia Krakowskiej po 2 letnim pseudo remoncie to tor dla quadów.
-
I Dunia powinien beknąć jeszcze za pokrzywy przy drodze gminnej.
-
-
Piszecie o końcówce Krakowskiej. A tymczasem w samym mieście pokrzywy tak zarosły gminny chodnik na tej samej Krakowskiej, że przejść się nie dawało. W końcu ktoś prywatny się zlitował i zrobił częściowe porządki.
-
A budynki po komunalce. Przed wyborami Burmistrz i Wawer tak krzyczeli co to za ruina, że chwili trzeba by posprzątać. Parę groszy oszczędności. I co zdziałali razem czy osobno. Rok minął. Ruina ruiną. Wawer zwiał pod płaszczyk Wuja, a Burmistrz śle uśmiecha przynajmniej.
-
Było minęło. Władza odsunęła się od ludzi i Pisula i Wawer ten to nawet dosłownie
-
-
A gdzie pan Aleksander Lis był przez tyle lat? Zajmował się czytaniem jedynej słusznej i właściwej gazety...? Aż tu nagle takie ożywienie. W najbliższym czasie spodziewam się wysypu takowych artykułów wskazujących możliwości rozwiązania, "właściwego" rozwiązania sztucznie wykreowanego problemu...
-
Fakt, sztucznie wykreowana rdza... ;-)
-
ale zatrzymywać się i urzadząc postój w miejscu tym, nie WOLNO. Dziwne. Przecież samochody stoją na odcinku CAŁEJ Krakowskiej.
-
-
Czy możliwe ?
Na blogu Janusza Kowalskiego o Stowarzyszeniu z Warszawy.