Podobne
Komentarze
1 października ujawniono w końcu wyniki konkursu na organizację w Toruniu cyklicznej imprezy filmowej o charakterze międzynarodowym. Żaden z oferentów nie uzyskał aprobaty komisji konkursowej.
Przypomnijmy, że do konkursu, o którym zrobiło się głośno w prasie tuż po zakończeniu jubileuszowego Lata Filmów w Kazimierzu nad Wisłą przystąpiły tylko dwa podmioty: poznańskie Stowarzyszenie Filmforum oraz warszawskie Biuro Promocji i Mediów FILMAR sp. z o.o., które od 10 lat jest organizatorem właśnie Lata Filmów w Kazimierzu Dolnym.
Miłośnicy kazimierskiego festiwalu odczytali przystąpienie FILMARU do konkursu jako chęć wyprowadzenia tej imprezy z Kazimierza i otwarcie protestowali – między innymi w internecie – przeciw takiemu pomysłowi. FILMAR oficjalnie nie potwierdzał pogłosek o zakończeniu imprezy w Kazimierzu, mówił raczej o zmianie formuły tego festiwalu. Nie ukrywał też swojego niezadowolenia ze współpracy z Miasteczkiem. Toruńskiego konkursu nie wygrał z przyczyn formalnych, jak czytamy w uzasadnieniu: „oferta Biura Promocji i Mediów sp. z o.o. nie spełnia wymogów formalnych konkursu, określonych w Ustawie z 23 kwietnia 2003 roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, gdyż Biuro FILMAR nie jest organizacją pozarządową lecz spółką prowadzącą działalność gospodarczą.”
Nie wygrał, mimo że przedstawiona przezeń oferta zainteresowała samorządowców z Torunia. Powołano więc do życia Fundację Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy”, która będzie organizatorem festiwali filmowych i opierać się będzie na doświadczeniu, które Biuro Promocji i Mediów FILMAR zdobyło podczas organizowania dziesięciu edycji Festiwalu Filmowego i Artystycznego - Lato Filmów w Kazimierzu Dolnym. Ale z powodu zbyt późnej rejestracji fundacji nie zdążono na czas dopełnić formalności i toruński konkurs pozostał bez rozstrzygnięcia – gdyż poznańskie Filmforum uzyskało jedynie 1/4 możliwych do zdobycia punktów.
Jak obecna decyzja toruńskiej komisji konkursowej wpłynie na losy kazimierskiego Lata Filmów w 2005 r.? Czy nie odbędzie się planowana przez Toruń na lipiec przyszłego roku impreza filmowa, na którą to drugie nadwiślańskie miasto gotowe było wyłożyć aż 250 tysięcy złotych? Okaże się to późną jesienią, gdyż urząd miasta w Toruniu ogłosił powtórzenie w II połowie listopada br. konkursu na organizację u siebie imprezy filmowej.
Na pewno przystąpi do niego FILMAR już jako Fundacja Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy”. 30 września br. doszło bowiem do spotkania przedstawicieli tej warszawskiej spółki z toruńskimi samorządowcami, podczas którego przedstawiono ofertę imprezy filmowej pod nazwą „Festiwal Filmowy Toruń”, która mogłaby odbywać się w Toruniu w okresie 9-17 lipca 2005 roku i stać się w przyszłości imprezą cykliczną.
„Oferta przedstawiona w imieniu Fundacji Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy” – jak podaje się w oficjalnym komunikacie Urzędu Miasta w Toruniu – bardzo zainteresowała Komisję konkursową. Stanowi poszerzoną formułę festiwalu, który odbywa się w Kazimierzu Dolnym. Jest w pełni profesjonalna, rzeczowa, oparta na bogatym doświadczeniu w organizacji imprez o podobnym zasięgu. Spełnia oczekiwania miasta zarówno pod względem merytorycznym jak i promocyjnym Jest zgodna ze strategią rozwoju Torunia i stwarza szerokie możliwości promocji miasta na antenie telewizyjnej.”
A festiwal filmowy w Kazimierzu? Dziesiąty – jubileuszowy – znaczy – ostatni?..
Miłośnicy kazimierskiego festiwalu odczytali przystąpienie FILMARU do konkursu jako chęć wyprowadzenia tej imprezy z Kazimierza i otwarcie protestowali – między innymi w internecie – przeciw takiemu pomysłowi. FILMAR oficjalnie nie potwierdzał pogłosek o zakończeniu imprezy w Kazimierzu, mówił raczej o zmianie formuły tego festiwalu. Nie ukrywał też swojego niezadowolenia ze współpracy z Miasteczkiem. Toruńskiego konkursu nie wygrał z przyczyn formalnych, jak czytamy w uzasadnieniu: „oferta Biura Promocji i Mediów sp. z o.o. nie spełnia wymogów formalnych konkursu, określonych w Ustawie z 23 kwietnia 2003 roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, gdyż Biuro FILMAR nie jest organizacją pozarządową lecz spółką prowadzącą działalność gospodarczą.”
Nie wygrał, mimo że przedstawiona przezeń oferta zainteresowała samorządowców z Torunia. Powołano więc do życia Fundację Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy”, która będzie organizatorem festiwali filmowych i opierać się będzie na doświadczeniu, które Biuro Promocji i Mediów FILMAR zdobyło podczas organizowania dziesięciu edycji Festiwalu Filmowego i Artystycznego - Lato Filmów w Kazimierzu Dolnym. Ale z powodu zbyt późnej rejestracji fundacji nie zdążono na czas dopełnić formalności i toruński konkurs pozostał bez rozstrzygnięcia – gdyż poznańskie Filmforum uzyskało jedynie 1/4 możliwych do zdobycia punktów.
Jak obecna decyzja toruńskiej komisji konkursowej wpłynie na losy kazimierskiego Lata Filmów w 2005 r.? Czy nie odbędzie się planowana przez Toruń na lipiec przyszłego roku impreza filmowa, na którą to drugie nadwiślańskie miasto gotowe było wyłożyć aż 250 tysięcy złotych? Okaże się to późną jesienią, gdyż urząd miasta w Toruniu ogłosił powtórzenie w II połowie listopada br. konkursu na organizację u siebie imprezy filmowej.
Na pewno przystąpi do niego FILMAR już jako Fundacja Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy”. 30 września br. doszło bowiem do spotkania przedstawicieli tej warszawskiej spółki z toruńskimi samorządowcami, podczas którego przedstawiono ofertę imprezy filmowej pod nazwą „Festiwal Filmowy Toruń”, która mogłaby odbywać się w Toruniu w okresie 9-17 lipca 2005 roku i stać się w przyszłości imprezą cykliczną.
„Oferta przedstawiona w imieniu Fundacji Działań Artystycznych i Filmowych „Artystyczne obrazy” – jak podaje się w oficjalnym komunikacie Urzędu Miasta w Toruniu – bardzo zainteresowała Komisję konkursową. Stanowi poszerzoną formułę festiwalu, który odbywa się w Kazimierzu Dolnym. Jest w pełni profesjonalna, rzeczowa, oparta na bogatym doświadczeniu w organizacji imprez o podobnym zasięgu. Spełnia oczekiwania miasta zarówno pod względem merytorycznym jak i promocyjnym Jest zgodna ze strategią rozwoju Torunia i stwarza szerokie możliwości promocji miasta na antenie telewizyjnej.”
A festiwal filmowy w Kazimierzu? Dziesiąty – jubileuszowy – znaczy – ostatni?..
Anna Ewa Soria,
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (4)
-
Ana (gość)Nie wyobrażam sobie,jak Toruń to zrobi.Kto przyjedzie oglądać filmy?Hotele tylko drogie i zarejestrowane 2! kwatery prywatne.Gdzie zatem młodzież?Co z pokonywaniem odległości?Jaka atmosfera?Ktoś chce robić kasę,ale dla KINA to niedobrze wróży!
-
krzyśZgadzam się z Leo.
Jednak z tego co się wydażyło w Toruniu jest dla nas pewne przesłanie (bez roztrząsania czy ta formuła i atmosfera festiwalowa jest dobra), mianowicie, że nasze władze potrafią położyć każdy pomysł, biznes i działanie.
Gdyby nasz burmistrz urzędował na Saharze to piesku zabrakłoby po roku. -
krwawy (gość)Mnie nikt nie narzuca swoim postępowaniem moich zachowań. Leo - bycie osłem nie jest zaraźliwe. Pełno osłów przyjeżdża,ale faktycznie ich import nie jest konieczny - mamy tu trochę własnych, zachowujących się po barbarzyńsku. Niestety do tych swoich już się przyzwyczailiśmy, przyjezdnych krytykujemy...
-
Leo (gość)Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia, ale niekoniecznie z powodu "być albo nie być" Festiwalu. Z tego co widać, sam Festiwal nie jest zagrożony, lecz jedynie miejsce jego przeprowadzania. Obserwując naszą kulturalną rzeczywistość, nie jest to wcale taka tragedia. Są bardzo wartościowe przedsięwzięcia (np. muzyczny cykl "Arcydzieła muzyki oratoryjnej i kantatowej" w Warszawie), które upadają na skutek kaprysów sponsora. Festiwal do takich nie należy. Co więcej. Jest to impreza, nie czarujmy się, merkantylna. Powstaje więc pytanie: co Festiwal daje Kazimierzowi? Co Kazimierz z tego ma?Ale na tych pytaniach nie powinno się skończyć. Wiadomo,że impreza jest uciążliwa. Problem jednak w tym, że wpływy do kieszeni są wymierne, a pojęcie uciążliwości ma wymiar subiektywny. Czy jednak na pewno? Bardzo wielu ludzi skarży się na obyczaje i styl życia, który przy okazji Festiwalu (i nie tylko) pleni się w miejscowości. Po co miasteczku impreza, na którą przy okazji przyjeżdżają jakieś postindustrialne ryczące, wulgarne osły, które narzucają innym swoje postępowanie? Nie mam nic przeciwko Festiwalowi, jednak uważam, że jest on dobry dla większych ośrodków. W Kazimierzu wystarczy tego dobrego.
Jednak z tego co się wydażyło w Toruniu jest dla nas pewne przesłanie (bez roztrząsania czy ta formuła i atmosfera festiwalowa jest dobra), mianowicie, że nasze władze potrafią położyć każdy pomysł, biznes i działanie.
Gdyby nasz burmistrz urzędował na Saharze to piesku zabrakłoby po roku.