Koguty kazimierskie - epilog (?)

Skomentuj (23)

zobacz więcej (6)

Sąd Patentowy w Warszawie wydał decyzję o unieważnieniu prawa ochronnego na przestrzenny znak towarowy w kształcie koguta. W ubiegłym tygodniu obie strony sporu Cezary Sarzyński i Stanisław Pieklik otrzymały pisemne zawiadomienia w tej sprawie.
W uzasadnieniu decyzji sąd podaje, że „kogut odpowiadający przedmiotowi spornego znaku towarowego był wypiekany i sprzedawany w Kazimierzu Dolnym przez szereg piekarni i sklepów, na długo przed datą zgłoszenia go do rejestracji, tj. przed dniem 8 lutego 1996r.[…] Zebrany materiał wskazuje też, że wyrób piekarniczy o kształcie koguta-bazyliszka stał się symbolem miasta Kazimierza i jego atrakcją turystyczną jako "pamiątka" przywożona z Kazimierza. Natomiast nie miał i nie ma znaczenia dla odbiorców producent wyrobu. Przyznanie praw wyłącznych jednemu producentowi, podczas gdy koguty przed datą zgłoszenia przedmiotowego znaku towarowego do rejestracji piekło wielu producentów, nie znajduje uzasadnienia i jest krzywdzące dla tych pozostałych producentów. […] Unieważnienie prawa do rejestracji przedmiotowego znaku towarowego nie pozbawia też p. Cezarego Sarzyńskiego prawa do przyszłego wypieku kogutów i sprzedaży ich za granicę. Pan Cezary Sarzyński może rozwijać produkcję i promować koguty jako wyrób pochodzący z miasta Kazimierza. Unieważnienie prawa powoduje tylko, że pan Sarzyński nie będzie na rynku monopolistą w zakresie wypieku i sprzedaży kogutów".
 
Przypomnijmy: walka o koguta i wpływy idące z jego produkcji i sprzedaży trwa już od 4 lat.

Cezary Sarzyński, mówiąc o historii koguta, nawiązuje do rodzinnej tradycji
. Jego ojciec wypiekał takie pieczywo jeszcze w Motyczu, a potem w Jedlinie. Wzór koguta zaczerpnął z lubelskiej wieży trynitarskiej.
- Pamiętam, jak koguty nosiłem do szkoły jako drugie śniadanie – wspomina pan Sarzyński.
Kiedy w 1977 r. Sarzyńscy kupili piekarnię na Nadrzecznej, kontynuowali rodzinną tradycję. Wtedy nikt w Kazimierzu nie wypiekał kogutów.
- W latach 60-tych były koguty w Kazimierzu, ale żywe i Tomczykowej świnie biegały po rynku – żartuje Stanisław Włodek, jeden z byłych kazimierskich piekarzy. – „Zgoda” też do 89 r. nie piekła kogutów. Pamiętam tylko jeden taki wypiek, kiedy pan Siemiński pokazał nam, jak się robi koguta z ciasta. Upiekliśmy wtedy trochę i zanieśliśmy do domów pokazać. W okolicy też kogutów się nie piekło – ani u Stanisławskiego w Wilkowie, ani w Nałęczowie, ani w Opolu – dodaje.

Cezary Sarzyński zrezygnował z zawodu inżyniera i przyjął piekarnię ojca Rodzinnemu przedsiębiorstwu nadał nowoczesny kształt. Postawił na jakość i reklamę. W środowisku kazimierskim pokazał swoje wyroby z ciasta w 1985 r. na wystawie w Domu Kultury. Na zdjęciach z kroniki piekarni widać licznie zgromadzoną na otwarciu wystawy publiczność. Obaj bracia Krzysztof i Cezary Sarzyńscy uśmiechają się zadowoleni, zwłaszcza że zyskali uznanie i u miejscowej społeczności. Poprzedni właściciel piekarni na Nadrzecznej pan Klemens Hemperek gratulował im sukcesu. Dwa lata wcześniej o znanej piekarni braci Sarzyńskich mówiła Polska Kronika Filmowa, pokazując wypiek kazimierskich kogutów.

Cezary Sarzyński dość szybko zyskał przychylność mediów. Pisały o nim nie tylko lokalne dzienniki czy pisma branżowe, ale również czasopisma ogólnopolskie – „Tina”, „Kobieta i Styl” czy „Sukces”. Jego koguty trafiły też do telewizji. Zadomowiły się nawet w literaturze. Oprawa medialna towarzyszyła wystawom pieczywa artystycznego mistrza Cezarego w Stanach Zjednoczonych, Francji czy Holandii, gdzie zdobywał liczne nagrody i wyróżnienia.

W 1996 r. Cezary Sarzyński postanowił zgłosić koguta jako znak towarowy do Urzędu Patentowego, bo lokalni sprzedawcy korzystali z wypracowanych przez niego wzorów pieczywa czy opakowań. Teraz Komisja Patentowa odebrała mu prawo wyłączności produkcji koguta z ciasta.
- Jestem rozczarowany decyzją Komisji. Jej werdykt był bardzo populistyczny, bo w pismach strony przeciwnej mówiło niewiele o dobru społeczności kazimierskiej, a nie brano pod uwagę dokumentów. – komentuje Sarzyński. – Teraz koguty są bezpańskie. Ja nie zabrałem koguta Kazimierzowi. Wyrób, który wypromowaliśmy rodzinnie, zasłynął w całej Polsce jako symbol miasta. Gdzie są inni sławni piekarze z Kazimierza, o których nikt nigdy nie pisał przez ostatnie 20 lat?
 

Według drugiej strony sporu – Stanisława Pieklika koguty w Kazimierzu były wypiekane od dawna, bardzo prawdopodobne, że to jeszcze przedwojenna tradycja. Szalom Asz w opublikowanym niedawno „Miasteczku” z 1910 r. wspomina o takich wypiekach produkowanych zapewne dla letników. Po wojnie nastąpiła przerwa aż do ponownego pojawienia się turystów w Kazimierzu. Piekarnia „Zgoda” na pewno piekła koguty już latach 50 – tych. W latach 70 – tych wypiekał je Mieczysław Rokita w swojej piekarni na Lubelskiej.
- Udało się nam dotrzeć do materiałów potwierdzających ten fakt. – mówi Stanisław Pieklik – To album „Mój Kazimierz”, gdzie autor Edward Hartwig ukazuje na jednym ze zdjęć robionym w połowie lat 70-tych ulicę Lubelską z szyldem „”Pieczywo. Koguty. M. Rokita”

Inny dokument to artykuł w „Gospodyni” z 1977 r. „W Kazimierzu koguty pieją w samo południe”. Jego autor A. Wiernicki pisze: „Kogutki są nie tylko piękne, ale bardzo smaczne. Pani Irena ma sporo kłopotu układając długą listę chętnych do nabycia tych delicji. Niestety, pp. Rokitowie mogą ich upiec tylko 100 sztuk dziennie, a chętnych jest dużo więcej.”

Stanisław Pieklik zgromadził również jako dowody w sprawie oświadczenia kilku kazimierzaków, w tym i byłych piekarzy, że koguty pojawiły się w miasteczku na długo przed przybyciem tutaj pana Sarzyńskiego. Tak samo jak orły, raki czy bazyliszki.

- Fakt, że Cezary Sarzyński zastrzegł sobie wyłączność na wypiek kogutów, wydał nam się bardzo niesprawiedliwy – mówi Stanisław Pieklik – dlatego wystąpiłem na drogę prawną, zmierzając do unieważnienia patentu. To, co zrobił Sarzyński, śmiało można porównać z zamachem burmistrza Zakopanego na oscypka.
- Dlaczego nie możemy zgodnie żyć? Po co to było zastrzegać? Czy jest aż taka konkurencja? - pyta Stanisław Pieklik.
 

Spór o kogucią menażerię z ciasta został zakończony, o ile strony nie wniosą przysługującego im prawem odwołania. Na pewno stanowił niewątpliwą reklamę i dla Kazimierza, i dla kogutów, tak że można mieć nadzieję, że apetyt na tak pięknie wypieczony drób nie spadnie…

Skomentuj


Dodane komentarze (23)

  • jajcek (gość)
    kobieto, o co Ci chodzi ?
  • animka (gość)
    sprubuje przekonać was że pikarnia pana Sarzyńskiego i pani barbary jest naj lepszą piekarnią w naszym województwie!
    dlaczego?
    dlatego że kiedyś tam prawowałam i jestem sama z siebie dumna że miałam przyjemność poznać nowych i miłych pracowników pani barbary dobrze gospodaruje tą piekarnią!!!!!!!!!!!!!!
  • ANIMKA (gość)
    kocham pikarie w kazimierzu dolnym!!!!!!!!!
    CEZAREGO SARZYŃSKIEGO!!!!!!!!
  • Anonim (gość)
    re: Tak jak w ww. wyroku.
    ps. Niedawno zmarła jedna ze stron procesu, Cezary Sarzyński. Co by nie mówić, spór sądowy niezwykle rozsławił koguta
  • fiona (gość)
    i jak sie zakonczyla sprawa spornego koguta????????
  • Artfilka (gość)

    A tak w ogóle zwróćcie uwagę dyskutanci.
    p. Sarzyński walczy o COŚ.
    Nie z kimś nie z czymś.
    Proszę zwrócić na to uwagę.
  • Artfilka (gość)
    No cóż... p. S wykazał dużą przedsiębiorczość.
    Dbał i dba o swój biznes.
    Wystarczy popatrzeć na przestrzeni lat. Od czego zaczynał.
    Co było a co teraz jest.
    Czy dbałość o swoją firmę ciągle rozwijającą się to ujma dla właściciela?
    Mam duże uznanie i szacunek dla jego pracy i tym samym
    dla niego.
    Oby wszyscy właściciele tak się starali jak on.
    Koguty. Jeśli chce uzyskać wyłaczność na nie to też jest dbałość. Dbałość o swoją renomę i firmę.
    Powodzenia i dalszych sukcesów p. Sarzyński.
  • warszawiak_z Kazimierza_rodem
    Koguty owszem, smaczne... ładnie zrobione...
    Kiedyś p. Sarzyńskiemu wysłałem zdjęcia, które zrobiłem, gdy telewizja nagrywała program w jego sklepie. Zdjęć tych u nnie nie zamawiał, więc na żadne pieniądze nigdy nie liczyłem. Ale nawet zwykłej widokówki ze zwykłym "dziękuję" nie dostałem. Zapracowany pewnie, albo zdjęcia na podopałkę do pieca poszły ;)
  • WIOLA (gość)
    Kazimierzacy walczcie o "koguta" - to KAZIMIERSKA TRADYCJA. POZDRAWIAM.
  • Turysta (gość)
    kogut kazimierski === oscypek zakopiański . Uważam, ze jak zwykle chodzi o kasę. Pan C.S. bardzo chce mieć większą niż inni. Ot co.
  • Jacek (gość)
    Koguty widziałem w maju 1966 r jak byłem na tygodniowej konferencji PSK
  • misia (gość)
    uważam,że Pan Cezary Sarzyński powinien mieć wyłączność na wypiek koguta. Pierwszy raz byłam w Kazimierzu we wrzesniu 1986r pamiętam, że jedyna piekarnia Sarzyńskich wypiekała koguty i tak powinno zostać. W tym roku na przełomie lipca i sierpnia odwiedziłam Kazimierz - piekarnia przebudowana i zmieniona nie do poznania - piękna i przytulna. Byłam szczęśliwa z pobytu po latach. Łączę pozdrowienia i życzę dalszych sukcesów. Jestem z Wami w walce o wyłaćzność na wypiek KOGUTA. Marlena ze Zd.Woli
  • zdegustowany (gość)
    Niesmacznie zrobiło się wokół koguta kazimierskiego.
  • 2*razy capuccino tylko gorące
    jestesmy stałymi bywalcami iwielbicielami p. sarzynskiego
    podziwiamy go za atmosferę jaka stworzył w kawiarni iwokół
    kazimierza -to on rozsławił to miasto nadał charakter miasta
    do którego zjeżdżają turyści ze wszystkich stron-przykro nam
    że i w tym wspaniałym mieście przedsiębiorcy wojują z zawiści o sławę ,która wiadomo komu się należy szkoda tylko,że nikt nie wypracował sobie tej sławy brak honoru drodzy kazimierzanie iwasze lenistwo brak pomysłów to wasza domena
  • Podpis (gość)
    Nawiązując bezpośrednio do dyskusji o kogutach pragnę zadać pytanie. Jak to jest, że kura pije, a nie sika?
  • Tadek
    Święta prawda. Jak ktoś zawita w Kazimierzu i ma za punkt honoru przywieżć sobie koguta na pamiątkę, to niech płaci. A jak mu się cena nie podoba, to niech nie kupuje- w końcu to nie towar pierwszej potrzeby, tylko pamiątka. Więc cen naprawdę nie ma się co czepiać. Mi spodobała się drewniana figurka Rabina, kosztowała 70 zł, ale kupiłem. I nie marudzę, że drogo.
  • realista - romantyk (gość)
    Jaki wstyd? To wolny rynek kształtuje ceny. Jesteście zwyczajnie zawistni, że komuś się udało. Przecież teraz wszyscy możecie sprzedawać koguty za przysłowiowy grosz. Będziecie lepsi, tańsi, bardziej konkurencyjni. A więc do roboty! No i w krótkim czsie bogaci, czego wszystkim zazdrosnym i nic nie robiącym życzę. Macie szansę! Jakoś koguty i inne zwierzaki p. Rokity nie przetrwały....no może tylko w ludziej pamięci. Nie miał kontynuatora...
    Wstyd to robić takie "byki"!
  • Anonim (gość)
    Za drogie koguty.Wstyt tak drogo sprzedawać!
  • jolietjakeblues
    AAAAAAAAAAAARRRGHH!!! WIELKA KOGUTA ATAKUJE!!!
  • Boryna(L) (gość)
    Nareszcie ktoś utarł noska p.Sarzyńskiemu!!!Sam pamiętam smaczne koguty u p.Rokity na ul.Lubelskiej!!!Szalom,p.Sarzyński...

Mapa

Restauracje

Sarzyński - Restauracja Na Piętrze


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę