W ostatni weekend odbyły się dwie imprezy charytatywne zorganizowane przez przyjaciół „Knajpy u Fryzjera”. Dochód z akcji ma pomóc rodzinie Sulkiewiczów, właścicielom restauracji, która spłonęła w ostatni dzień starego roku. (NOWE ZDJĘCIA)
„Knajpa u Fryzjera” to miejsce jedyne w swoim rodzaju, wyjątkowe, oryginalne. To miejsce, do którego się wracało, by dobrze zjeść, spotkać znajome twarze czy posłuchać klezmerskiej muzyki. To miejsce, którego już nie ma. Stali bywalcy knajpy będą za nią tęsknić, wspominać. Jednak ludzie, którzy stworzyli ten klimatyczny lokal stracili o wiele więcej, niż tylko miejsce spotkań. Stracili wszystko. Nic więc dziwnego, że miejscowa społeczność, przyjaciele właścicieli restauracji postanowili pomóc. Organizowano koncerty oraz aukcje charytatywne, zbierano pieniądze, słowa otuchy i pomysły na to, co dalej.
W ostatnią sobotę w kazimierskim Domu Architekta SARP odbyła się impreza pod tytułem „Moc Muzyki Klezmerskiej”. Zagrały zespoły występujące zazwyczaj w sobotnie wieczory w „Knajpie U Fryzjera”: Klezmaholics, AKSAK Balkan Trio (dawniej Caci Vorba Trio) oraz NeoKlez wspierany przez klarnecistę z zespołu Di Kuzine.
Pomysłodawcą wydarzenia był Stanisław Leszczyński, frontman kapeli NeoKlez. Pomogli także malarze – odbyła się aukcja dzieł sztuki, którą poprowadził Jan Wołek. Publiczność dopisała i widać było, że jest spragniona klezmerskiego grania, wszak od ponad miesiąca w Kazimierzu klezmerów nie było. Kiedy Robert Sulkiewicz dziękował schodzącym ze sceny muzykom, nikomu nie udawało się ukryć wzruszenia.
Dzień później w zaprzyjaźnionej restauracji „Żywiciel” w Warszawie miała miejsce druga aukcja dzieł sztuki. Podobnie jak w Kazimierzu poprowadził ją Jan Wołek. Robił to w sposób brawurowy, sypiąc jak z rękawa anegdotami i dowcipami. W momencie licytacji obrazów, prowadzącego zastąpił kolejny przyjaciel „Fryzjera” znany aktor Piotr Machalica. Imprezę uświetnił swoim występem Marek Ravski, wielki przyjaciel Knajpy i Festiwalu Muzyki i Tradycji Klezmerskiej.
- Dziękujemy z całego serca wszystkim, którzy zaangażowali się w tę akcję pomocy naszej rodzinie – mówi Robert Sulkiewicz. - Nie chciałbym nikogo pominąć, a tych osób jest bardzo dużo, dlatego też nikogo nie wymienię. Ci, którzy byli z nami w tych ciężkich chwilach po pożarze i teraz podczas aukcji i koncertów, i tak znakomicie wiedzą, że nasza wdzięczność jest ogromna.
Co będzie dalej? Czy Festiwal Muzyki i Tradycji Klezmerskiej odbędzie się tego lata? Czy „Knajpa U Fryzjera” to już naprawdę przeszłość?
- W tym miejscu Fryzjera nie będzie - mówi Robert Sulkiewicz. – To nie są moje decyzje, choć oczywiście z szacunkiem je akceptuję. Być może odrodzimy się w innym miejscu Kazimierza, ale trochę za wcześnie, by o tym mówić. Mamy pewne plany związane z Kazimierzem Dolnym i nie wybieramy się nigdzie indziej. Los Festiwalu Muzyki i Tradycji Klezmerskiej nie jest jeszcze przesądzony. Prowadzę rozmowy z potencjalnym sponsorem i być może spotkamy się po raz ósmy przy dźwiękach klezmerskiego grania.
Kazimierz Dolny swoją wyjątkowość zawdzięcza miejscom i ludziom. Bo tylko te dwa składniki połączone ze sobą mogą sprawić, że będzie klimatycznie i niezwykle. Jedno bez drugiego nic nie zdziała. Magicznych miejsc, z historią i tradycją w tle, w Kazimierzu jest niewiele. „Knajpa u Fryzjera” bez wątpienia była jednym z kilku najważniejszych punktów na mapie Miasteczka. Znał ją prawie każdy, kto choć raz zagościł na dłużej w Kazimierzu. Miejmy więc nadzieję, że to kultowe miejsce odrodzi się jak przysłowiowy Feniks z popiołów…