Klepisko już działa!

Skomentuj (6)

zobacz więcej (17)

Koncerty, wernisaże, warsztaty i oczywiście spektakle. Klepisko na Skowieszynku zostało uroczyście otwarte.

Jak zaplanowano, w połowie sierpnia klepiskowa stodoła na Skowieszynku otworzyła swe podwoje dla szerokiej publiczności. Były koncerty, wernisaże, warsztaty i oczywiście spektakle, a wśród nich przygotowywana specjalnie na otwarcie Teatru na Klepisku „Stypa”.

- Ten spektakl jest o mieszkańcach Skowieszynka i o człowieku w ogóle – mówi Jan Tuźnik dyrektor artystyczny Teatru na Klepisku. – Inspirowaliśmy się tutejszą mądrością ludową. Rozmawialiśmy z najstarszymi mieszkańcami: 95 letnią panią Heleną Tusińską, panią Natalią Siwiec i panią Ireną Cieniuszek.

Pytaliście, jak słyszeliśmy podczas spektaklu, o to, co to jest życie, co to jest dobro.  O co jeszcze?

Jan Tuźnik –
Zaczęliśmy od nagrań na temat starych legend, starych obyczajów, tradycji, jak to się kiedyś na Skowieszynku żyło. A potem postanowiliśmy zadać pytania bardzo proste w konstrukcji, a bardzo trudne w odpowiedzi. I te odpowiedzi nas zupełnie zaskoczyły – zmiażdżyły! Bez dłuższego zastanowienia padały odpowiedzi bardzo proste, ale trafiające w esencję, w samo sedno. I to te właśnie odpowiedzi stały się zapalnikiem do rozmyślań nad treścią spektaklu, a z legend… zrezygnowaliśmy. Ktoś kiedyś powiedział, że teatr jest sztuką rezygnacji, że trzeba nabudować sobie wysoki blok, żeby sprowadzić to potem do parteru.

Czy w tym parterze nie ostała się jednak legenda o duchu babci podczas stypy?

Jan Tuźnik –
To już nasza fantazja. Wyszliśmy pod względem dramaturgicznym od czterech bardzo charakterystycznych postaci, które mają ze sobą trudne relacje i zastanawialiśmy się, co z tego – w sytuacji takiej, jaką jest stypa po zmarłej babci w stodole – wyniknie? W to włożyliśmy materiał, jaki zebraliśmy na Skowieszynku. I tak powstał spektakl „Stypa”.

Bohaterami są ludzie ze wsi, ale tacy, którzy ze wsi wyjechali i widać, że już tutaj nie pasują.

Jan Tuźnik –
Dwie osoby są ze wsi – to są bracia Włodzimierz i Tadeusz, którzy tu się wychowywali, ale wyjechali potem do Lublina. Jest Żenia, która mieszkała w Puławach, ale przyjeżdżała tu na wakacje. I jest Isia – narzeczona jednego z braci – dziewczyna zupełnie z zewnątrz, która jest „miastowa” od początku do końca.

Sztuka pokazuje, że stypa w stodole to zaledwie krótki przystanek w obecnym życiu tych bohaterów, że oni tu nigdy już nie wrócą, chociaż za tym wiejskim życiem tęsknią. Pokazuje, że zapisy testamentowe babci, która z zaświatów chce im przekazać mądrość życiową i pokierować ich losem - są raczej chybione: żaden z braci nie skorzysta przecież z traktora i nie będzie prowadził gospodarstwa.

Jan Tuźnik –
To zależy, która postać. Tutaj pojawia się konflikt między braćmi. Jeden wchodzi do stodoły i liczy zera, które zarobi na agroturystyce, a drugi chciałby przywrócić tutaj dawną świetność, chciałby zasiać zboże i zostać rolnikiem…

Tak, tylko partnerka jego na pewno tutaj nie zostanie.

Jan Tuźnik –
I na tym polega ten dramat. Każda z tych postaci jest tragiczna.

Stypa będzie jeszcze grana w Teatrze na Klepisku jesienią. Towarzyszyć jej będą jak podczas otwarcia Klepiska inne spektakle i koncerty. O terminie poinformujemy.

Klepisko to jednak nie tylko Teatr na Klepisku. To miejsce może stać się ważne nie tylko dla ludzi z zewnątrz, ale także dla samej wsi.

Anna Tuźnik –
Myślę, że społeczność lokalna podczas prapremiery spektaklu przekonała się, że to, co tutaj tworzymy, jest również z korzyścią dla niej, nie tylko korzyścią, materialną, finansową, ale przede wszystkim korzyścią w sensie mentalnym, integracyjnym. Odszukali w spektaklu siebie, odnaleźli pewne anegdoty, pewne wątki związane ze Skowieszynkiem, legendy, które tutaj krążą. Myślę, że przyjęli to bardzo ciepło. Duże znaczenie miało również to, że trzy mieszkanki zostały współuczestniczkami spektaklu. Wypowiadają się one na bardzo poważne tematy i mówią z taką wspaniałą prostotą, z taką mądrością życiową i to jest wspaniałe! Podczas prapremiery te panie bardzo się wzruszyły. Wzruszyli się także aktorzy. Była bardzo serdeczna atmosfera, przyszło ponad 70 osób. To bardzo znaczące.

A to był przecież czwartek. Zwykły dzień ciężkiej pracy na wsi.

Anna Tuźnik –
Tak. Początki już są. Cieszymy się, że jest tylu entuzjastów, którzy nas wspierają. Duży w tym udział miała także radna Magdalena Grabczak, która się zadeklarowała z pomocą, oprowadzała, przekonywała. Coś w Skowieszynku zaczyna się dziać, co ma szansę przetrwać, co ma szansę być takim ośrodkiem wsi w dobrym tego słowa znaczeniu, nie tylko kulturowym, ale i integracyjnym. A plany mamy rozbudowane.

W planach jest działalność teatru amatorskiego, który by działał przy Klepisku.

Anna Tuźnik –
Teatr amatorski zacznie się zbierać na pewno około września. Mamy już kilka osób chętnych. Na razie są to moi byli uczniowie z Rzeczycy, z Dąbrówki. Myślę, że ze Skowieszynka także znajdą się chętni i to nie tylko młodzi. Jesteśmy otwarci na wszystkich.

Czy teatr amatorski powróci do legend, z których zrezygnowali profesjonalni aktorzy?

Anna Tuźnik –
Myślę, że teatrowi amatorskiemu łatwiej będzie wykorzystać te legendy w swoich spektaklach.

Gdzie będziecie się spotykać?

Anna Tuźnik –
Mamy obiecaną pomoc ze strony straży pożarnej – jeżeli nie zdążymy do zimy ocieplić stodoły, to będziemy się zbierać na próby w remizie. Ale przede wszystkim będziemy inwestować w Klepisko. 14 września nareszcie doczekaliśmy się tego, że odbiorą od nas eternitowe dachy, które niektórym były solą w oku. Zostaną one wymienione na stodole i starej chałupie, w której działał będzie Klepiskoul – ul klepiskowy – taki dom pracy twórczej, gdzie aktorzy będą mieli swoje zaplecze, będą mieszkać i tworzyć spektakle, odbywać próby. To plany dalekosiężne. Chcemy, by na Klepisku prowadzone były wieloaspektowe warsztaty dla szkół – fotograficzne, malarskie, teatralne. Dla dzieci z Kazimierza byłyby one bezpłatne. Myślimy też o usłudze turystycznej edukacyjnej w czasie ferii zimowych i letnich.

Klepisko ma więc jak widać szansę, by działać zarówno w setach gardzienickich – co dwa – trzy tygodnie – wystawiając spektakle w wykonaniu profesjonalnych aktorów – jak i cały rok dzięki teatrowi amatorskiemu i warsztatom edukacyjnym. Trzymamy kciuki!

Skomentuj


Dodane komentarze (6)

  • Robert
    Piękna idea, bardzo się cieszę, że w Kazimierzu powstaje coraz więcej takich miejsc. Gratuluję Jankowi i trzymam kciuki za dalszy rozwój!
  • korzeniowa
    PEŁNE I MOCNE KCIUKI TRZYMIEM!
  • Do MARKII
    @Marka upalow ne ma.zamek czynny powinien byc normalnie do godziny jak wczesniej ;- ) ;-D
  • zielicha
    uuuu na 17 zdjęciu polska mimoza szkoda żeby usychała ,można z niej zrobic pyszny miodek nawłociowy ,leczniczą herbatkę ,piwko i inne specjały
  • marka
    Oby wypełnił pustkę po zamku zamkniętym z powodu upałów. Łaskawie otwartym do 14.00. Koniec z Zamkiem turyści czas na klepisko!
  • Gosia
    Trzymam kciuki! Jak powstawała Korzeniowa, co niektórzy wątpili, czy zaistnieje, bo to mały budynek, daleko itp.
    Teraz tworzy się następne wyjątkowe miejsce blisko Kazimierza. wszystkim związanym z KLEPISKIEM, życzę wielu sukcesów, pomysłów, satysfakcji i wytrwałości!!!

Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Zaplanuj razem z nami świąteczny wyjazd do dowolnego miejsca w Polsce. Poznaj oferty specjalne noclegów na Wigilię i Boże Narodzenie 2024.
Pokaż stopkę