Syrena kazimierskiej Ochotniczej Straży Pożarnej przypomniała Kazimierzowi o 70 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Kazimierski Rynek 1 sierpnia. Trwają prace przy montażu sceny, gdzie już wkrótce zabrzmi muzyka Festiwalu Filmu i Sztuki Dwa Brzegi. Na razie dźwięczą metalowe rurki, słychać głosy montażystów. Przy kawiarnianych stolikach chwilę spokoju usiłują znaleźć ci, którzy przyjechali do Kazimierza uszczknąć coś z festiwalowej atmosfery.
I nagle – coraz bardziej narastający dźwięk strażackiej syreny. Wybiła słynna Godzina W. Rynek zamiera. Ludzie przystają. Cichną odgłosy montażu. Wstają goście w kawiarnianych ogródkach. Uwaga koncentruje się na młodych ludziach pod studnią z białoczerwonymi flagami. Chwila dla Warszawy. Kazimierz też pamięta.
- Cała Polska pamięta o rocznicy Powstania Warszawskiego, największego zrywu w czasie II wojny światowej, który pokazał, że walczymy, jesteśmy jako Polacy zdeterminowani, aby odzyskać niepodległość, aby uwolnić się spod okupacji niemieckiej – mówi Grzegorz Dunia burmistrz Kazimierza Dolnego obecny podczas happeningu.
Happening upamiętniający Powstanie Warszawskie zupełnie spontanicznie zorganizowała młodzież Gminnego Zespołu Szkół pod opieką swojego wychowawcy i nauczyciela historii Marcina Pisuli.
- Chcieliśmy przyjść i uczcić Powstanie, jeśli nie w samej Warszawie, to chociaż tu, w Kazimierzu – mówi Cezary Zawiślak z 2 gimnazjum, jeden z uczestników akcji. – I na to nie szkoda wakacji.
Pamięć i cześć – to jest najważniejsze, nawet gdy nie cichną dyskusje o sensie tego patriotycznego zrywu.
- Są dwie strony medalu. Jedna to sprawa wysokiej polityki – słusznych czy nie słusznych decyzji na najwyższych szczeblach. I to jest dyskusja dla historyków. Ale prowadząc taką dyskusję, musimy uważać, by nie podważyć przy tym idei walki tych ludzi, którzy w tym Powstaniu – nie szczędząc własnej krwi i życia – uczestniczyli, bo im się należy bezsprzeczny szacunek – mówi Marcin Pisula, historyk, organizator happeningu w Kazimierzu.
Strażacka syrena kazimierskiej OSP przypomni o Powstaniu Warszawskim takze za rok.
Skomentuj
Dodane komentarze (52)
-
@ Samuraj. Niestety. Nie jestem w stanie Ci pomóc.
Trzymaj się . -
Tak jest, przeczytałem o poleconym mi St. Likierniku -nie mam zdania na jego temat. Materiały są zbyt skromne. Na wstępie uderza mnie tylko korporacja Philips, a to już niedobrze o nim świadczy...
Finansowe elity kontrolują rządy, placówki medyczne i cały przemysł farmaceutyczny...
Plan ograniczenia globalnej populacji był zapoczątkowany przez Royal Commission on Population, powołaną przez Króla Anglii Jerzego VI w 1944 roku. Archiwalne dokumenty z Brytyjskiej Komisji Populacji dotyczące eugeniki oraz depopulacji możemy odnaleźć na rządowej stronie Narodowego Muzeum Medycyny w USA. -
@Samuraj. wpisz w Google Stanisław Likiernik i NIE WYMYŚLAJ :"uzasadnienia do najgłupszych teorii i teoryjek""
-
Panie Pijany... widzę, że na dobre przejął się Pan tematem. Szkoda tylko, że wciąż wczytuje się Pan tak jednostronnie i fałszywie. Sądzę, że chyba z uwagi na pański wiek(?) jest Pan już niereformowalny -myśli Pan, że to co wydrukowane (zwłaszcza w Nesweeku, albo w G.W) i napisane -to prawda. Szkoda. ad wcześniejszego wpisu: -nie znam uczucia nienawiści! Odpuszczam wszystkim, niech się sami męczą ze swoją złością. ..."Poprawność polityczna sprowadza się do głoszenia tez, nie tyle prawdziwych, co mających uzasadnić ściąganie podatków. Oczywiście, aby się ludziska nie buntowali, to ci znani telewizyjni naukowcy wymyślają uzasadnienia do najgłupszych teorii i teoryjek"...
-
Losy okupacyjne
Podczas okupacji niemieckiej działał w Związku Walki Zbrojnej, następnie w Armii Krajowej, brał udział w wielu akcjach sabotażowych Kedywu. W powstaniu warszawskim walczył w szeregach Zgrupowania "Radosław", był kilkakrotnie ranny. Swoje wspomnienia dotyczące okupacji i powstania warszawskiego opublikował w książce Diabelne szczęście czy palec Boży?[1]. Jego wspomnienia zawiera także opublikowana w czerwcu 2014 książka: Emil Marat, Michał Wójcik, Made in Poland. Opowiada jeden z ostatnich żołnierzy Kedywu Stanisław Likiernik (Warszawa 2014 -
@ Samuraj. Na wiedze nigdy nie za pozno.
"
Dowódcy powstania zrobili prezent Stalinowi?
- Nie twierdzę, że zrobili to naumyślnie.
Krytykuję gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" i płk. Antoniego Chruściela "Montera" za to, że parli do powstania, zamiast słuchać płk. Kazimierza Iranka-Osmeckiego "Hellera", który był szefem wywiadu i miał najlepsze informacje
Stanisław Likiernik
Krytykuję gen. Leopolda Okulickiego "Niedźwiadka" i płk. Antoniego Chruściela "Montera" za to, że parli do powstania, zamiast słuchać płk. Kazimierza Iranka-Osmeckiego "Hellera", który był szefem wywiadu i miał najlepsze informacje. Albo płk. Janusza Bokszczanina "Sęka", który mówił, że sam początek sierpnia to za wcześnie, że owszem, Rosjanie doszli do Wisły, ale trzeba działać, kiedy będą ją przekraczać i nie będą mogli zawrócić. Bo jeśli walki zaczną się wcześniej, Stalin będzie czekał aż miasto się wykrwawi. Gen. Tadeusz Bór-Komorowski twierdził, że było już za późno, że powstania nie można było odwołać."
Napięcie społeczne było tak duże, że wybuchu nie można było zatrzymać?
- To nieprawda, byliśmy żołnierzami, byliśmy zdyscyplinowani, można było zaczekać. Powstanie powinno było zacząć się co najmniej 10 dni później. Mam pretensję o to, że na skutek tej decyzji zginęła najbardziej dynamiczna młodzież, a ci, którzy przeżyli byli więzieni, albo musieli wyjechać za granicę. Cała generacja została zmarnowana, wytrzebiona w pień. Oni powinni być budowniczymi, a nie nieboszczykami, którym się oddaje hołd. -
@ Samuraj. Czytaj:
(...) Gdzie Pan przeżył Powstanie Warszawskie?
- Mieszkalem wtedy w Śródmieściu. Przżyłem bombardowanie i niszczenie domow przez Niemców ulic i domow w Rejonie Szpitalnej, Hortensji i w pobliżu najwyższego gmachu ówczesnej Warszawy, Prudentialu. O szczególach tych strasznych dni i nocy wiele już napisano, ale wiecej o nierownej walce i bohaterstwie powstańców, a niewiele o cierpieniach i niewyobrażalnych tragediach ludności cywilnej. Mam w oczach sceny tak niesamowite, że wszystko, co napisano o piekle, wydaje się naiwną bajką"
str.185 "Sztuka i Krew 1939 - 1945"
Twoje " SS -man zabił brata. Kain Abla. " świadczy, że znasz Biblię, a więc Waść prawdopodobnie katolik. " Gratuluję" NIENAWIŚCI. -
I nic, bo nie zmienia to faktu, że jesteś Pan, kompletnie zindoktrynowany przez "literaturę" PRL-u, G.W., Nesweeka i takie tam. Radzę zajrzeć do innych, bardziej prawdziwych źródeł i do własnej duszy też.
Znam historię SS-mana z Katowic (Ślązaka), którego brat walczył po stronie AK w powstaniu. SS -man zabił brata. Kain Abla. -
Taka refleksja odnośnie @ Samuraja.
Kolego PATRIOTO. KIedyś napisalem, żę tata mój UKRYWAł fakt bycia a niemieckim lazarecie, gdzie leczono go. Dlaczgo ukrywał?. Ano też po 1939 roku byli PRAWDZIWI i fakt pobytu w szpitalu skrzętnie ukrywał. Napisałem, że tata wrócił do żony i syna. Muszę uzupełnić. Ten Jego syn w styczniu 1982 roku był INTERNOWANY. I co PATRIOTO?. -
No nie"
@ Ireneusz Haczewski
"Skoro lubi Pan cytować, to podam autentyczną wypowiedź kobiety, wypędzonej z płonącej Warszawy i to wtedy właśnie. Cytuję prawie dosłownie:
„A przecież dopiero co dostałam nowe, takie piękne mieszkanie w Warszawie. Ogromne, czyste, z pełnym, bogatym wyposażeniem i nawet z... fortepianem w salonie. I wygonili mnie z tego ukochanego mieszkania. Jestem zrozpaczona!”."
Dobrze jej tak. Powiedzieliby KOMUNIŚCI, ale Pański przykład?. Czyżby KOMUCH?. -
Zanim odpowiem . str,384.
Gdzie pan przeżyl Powstanie Warszawskie?.
Mieszkalem wtedy na Śródmieściu. Przweżelem bombardowanie i niszczenie przezzm Niemców ulic i domów w rejonie Szpitajnej......../
O szczegółach tych sytrasznych dni i nocy wiele już nap[isano, ale więcej o nierównej walce i bohterstwie powstańców, a nie wiele o cierpieniach i niewyobrażalnycuh tragediach ludności cywilnej. Mam w oczach sceny tak niesamoiwite, że wszstko, c0o napisano o p[ielkle, wydaje mi się naiwną bajką"/ -
Czasami warto zrobić wyjątek od wyznawanej zasady. Temat Powstania Warszawskiego uznałem za zamknięty w tym roku. Oczywiście należy do niego wracać corocznie, bo to piękny przykład bohaterstwa, który powinien nam przyświecać do końca świata (i cokolwiek dłużej).
Mam zasadę nie polemizować z ludźmi w maskach, ale...
... widzę narastającą zbieżność poglądów Kolegi Znad Grodarza z moimi - pozornie zupełnie sprzecznymi. Chyba więc „warto rozmawiać” - jak ktoś powiedział.
Nie cytuję tu nigdy niczyjej prozy ani nawet wierszy. Najwyżej krótkie powiedzonka. Stać mnie na własne. Dlatego cytaty z literatury uważam za nietrafione. Nawet, jeśli to teksty na wskroś przejmujące.
Oczywiście wojna jest straszna. Ja też otarłem się mocno o ten horror osobiście. Proszę poczytać tu temat „Szalona lokomotywa i leśni”. Nie przekonują mnie jednak sytuacje wymyślone przez literatów. W życiu mieliśmy o wiele bardziej drastyczne przykłady. I były one rzeczywiste a nie fikcyjne.
Skoro lubi Pan cytować, to podam autentyczną wypowiedź kobiety, wypędzonej z płonącej Warszawy i to wtedy właśnie. Cytuję prawie dosłownie:
„A przecież dopiero co dostałam nowe, takie piękne mieszkanie w Warszawie. Ogromne, czyste, z pełnym, bogatym wyposażeniem i nawet z... fortepianem w salonie. I wygonili mnie z tego ukochanego mieszkania. Jestem zrozpaczona!”.
Może to nie aż tak drastyczny przykład, jak te z literatury, ani te z peerelowskiej Trybuny Ludu, ale budzi przecież współczucie i w dodatku jest to cytat prawdziwy.
Tak, gdyby nie informacja, którą muszę tu dodać dla przyzwoitości, że to mieszkanie zrozpaczona Warszawianka nie dostała a sama zajęła tuż wcześniej, po wymordowanej rodzinie żydowskiej. I gdyby nie te „trepy” -jak pisze tu inny tzw. „warszawiak”- zostałoby jej to mieszkanie już na zawsze.
A więc nie tylko literaturę, ale i fakty należy rozważać na tle pełnego kontekstu. W przeciwnym wypadku mogą nas oszukać.
Ale decydujące jest ostatnie zdanie Kolegi Znad Grodarza i warto się nad nim zamyśleć.
Oni (w domyśle oczywiście Sowieci) uważali Polaków za niewolników.
Tak, w tym tkwi sedno i nikt z nas nie określił tego dokładniej. Ma Pan rację, Kolego Znad Grodarza. To miasto zostało zrównane z ziemią tylko dlatego, że Sowieci widzieli w naszym Narodzie jedynie niewolników. Dlatego zginął kwiat polskiej młodzieży, setki tysięcy wspomagających cywili i monumentalne zabytki Warszawy. Dostaliśmy za to Pałac Kultury, straszący od dziesięcioleci. Tak, Panie Kolego Znad Grodarza - zaczynają mi się podobać Pana poglądy.
Ireneusz Haczewski -
" Owietla te szeregi nóg i butow, szuka rannego, szuka żywego, ale wszyscy sa nieżywi. Tojuż koniec.... Ilu ich leży nie wie : co ja tu robię -zastanawia się- ja jena żywa.
Ktoś ją jednak wola, przywoluje reką, jęczy, więć nachyla się przyrzuconym plaszczem chłopakiem. Żołnierz ma zapadniete oczy, Pyta ją : " Sistro, czy ja jestem bardzo ranny, niech sisostra zobaczy, bo ja sie ożeniłem, boję sie, czy ja jestem tam w porzadku ?". Monika podnosi jego plaszcz i widzi pod spodem krwawą i niebieska plątnine flakow leżącą na nim na wierzchu, od piersi do kolan. Zaktywa go z powrotem i mówi:" Wszystko w porzadku, nie marytw sie, wszystko w porzadku". Siedzi przy nim. Po pół godzinie on umiera".
s. 175 Robert Jarocki " Sztuka i Krew "
To Powstanie Warszawskie p. Ireneuszu i proszę nie szermować na każdym kroku o HONORZE, ETOSIE i tylko o tych zacnych cechach. Powstanie to też OBAWY, LĘKI, TĘSKNOTY. -
Część 1 jest oczywista, bo jest jedyną OCZYWISTOŚCIĄ. Przedstawiciele władzy Włoch / obojetny szczebel/nie chca i nie MOGĄ inaczej scharakteryzować zaslug polskiego żolnierza . Wprawdzie jedna swojego czasu jedna z poslanek/ wnuczka Mussoliniego/ gloryfikowala faszyzm wloski, ale to był margines.
Natomiast część 2 to już Pańska interpratacja wydarzeń walki w okupowanych krajach. W tym wypadku tzw PRAWD jest wiele. Ja pozostanę przy swojej.Pańskie:" Alianci potrafili wykorzystać bezcenną pomoc, w postaci miejscowego podziemia, tzw. ruchu oporu. Pomimo, że na Zachodzie ten ruch był nieporównanie mniejszy, niż w Warszawie. A jednak pomagał wyzwalać bez strat, bez dewastacji" ma sie nijak do sytuacji w Polsce. My , w oczach agresora, mieliśmY być NIEWOLNIKAMI. Okupowane kraje zachodnie nie miały wyznaczonej takiej roli. -
koniec cz.2
A więc można wyzwalać, nie niszcząc, nie gwałcąc, nie mordując. I taka była na Zachodzie norma.
Nas, w Warszawie, zawiedli wtedy wszyscy, ale największą hańbą okryli się „wyzwoliciele sowieccy”.
Na ich drodze każde polskie miasto stawało się ruiną. Warszawa największą.
Alianci potrafili wykorzystać bezcenną pomoc, w postaci miejscowego podziemia, tzw. ruchu oporu. Pomimo, że na Zachodzie ten ruch był nieporównanie mniejszy, niż w Warszawie. A jednak pomagał wyzwalać bez strat, bez dewastacji.
Ta różnica jest tak widoczna, że sowiecka propaganda musiała starać się ją zamazać, podając pozornie zupełnie bezsensowną wersję i ocenę wydarzeń. Śmialiśmy z tego, jako małe dzieci w podstawówce, ale przecież kłamstwo powtarzane milion razy podobno staje się wiarygodne.
Nasuwa się ważne pytanie - czy dzisiejsi ideologowie, powtarzający te sowieckie brednie są tak otumanieni tamtą propagandą, że w nią naprawdę wierzą? A może to tylko wszechobecni agenci, piszący komentarze z terenów „innych alfabetów”. Brak polskich czcionek w komentarzach wskazywałby na to. Nieważne zresztą - głupota jest niestety głośniejsza od prawdy.
Każdy ma jednak prawo do swojej oceny. Moja jest taka:
Powstanie Warszawskie było jedyną możliwą reakcją w sytuacji odwrotu z naszych ziem jednego zaborcy i naporu drugiego zaborcy, chcącego zagarnąć nasz kraj dla własnych potrzeb i dla budowy obłąkańczego imperium.
Ryzyko nie miało żadnego znaczenia, bo honor ma wartość najwyższą.
Teoretycznie mogli zresztą liczyć na wdzięczność „wyzwolicieli”, skoro związali wszystkie siły hitlerowców i uniemożliwili im przygotowanie miasta do postawienia oporu. Teoretycznie i zgodnie z wojskową logistyką. W praktyce Niemcy wiedzieli, że Sowieci nie podejmą walki i cały impet skierowali przeciwko Polakom. I to jest sprawa kluczowa. Niemcy to wiedzieli.
Powstańcy Warszawscy okryli się sławą, podejmując tę walkę. I to ma przetrwać dla przyszłych pokoleń.
Ireneusz Haczewski
Redakcję przepraszam, bo nie doczytałem Regulaminu. Linki zewnętrzne wydawały mi się potrzebne a nie wiedziałem, że są tu niemile widziane. Zmyliło mnie okienko dla linku YT Pozdrawiam Redakcję serdecznie!
(Uwaga Redakcji nie dotyczyła Kolegi znad Grodarza, tylko mnie. Wbrew Pana przekonaniom, przeważnie przeciwnym do moich, mam szacunek, bo pisze Pan szczerze i nie ubliża, jak agenci z warsz... GRU)) -
cz.2
Wynikało z tego rozumowania, że w przeciwnym wypadku okupant hitlerowski oddałby miasto w idealnym stanie, ludności pogratulowałby przejścia do nowej rzeczywistości realnego komunizmu a Sowietom oddałby się dobrowolnie do niewoli.
Popatrzmy przez chwilę na miasta, których oswobodziły armie „sprzymierzonych” na zachodzie Europy. Oglądamy dziś liczne zabytki, piękną architekturę, rozmawiamy z ludźmi oswobodzonymi przez aliantów. Pytamy - jak to możliwe, że te nietknięte miasta też były oswobadzane?
Przepraszam, ale tu wtrącę moje osobiste doświadczenie:
Będąc w Anconie w listopadzie 1987, z tajną misją podpisania porozumienia ze związkami zawodowymi Włoch, byłem podejmowany przez prezydenta prowincji Marce. Podczas uroczystego bankietu powiedział, kierując to w moim kierunku - „Byłem małym chłopcem, ale pamiętam doskonale entuzjazm i wdzięczność, jaką otoczyliśmy tych polskich żołnierzy, którzy wywalczyli nam wolność. Wielu ich leży tu na naszym cmentarzu, ale pamiętam, jak dzielili się z ludnością cywilną swoimi skromnymi, żołnierskimi zapasami żywności. Głodowaliśmy bardzo i te gesty były dla nas wzruszające. Ocalili też nasze miasto, zabytki, nasze domy. Zawsze będziemy to pamiętać.” Nie muszę chyba dodawać, jak się czułem, reprezentując wtedy -jednoosobowo- nasz Naród.
koniec cz.1 -
Temat Powstania Warszawskiego -jak widać- wciąż gorący. I to jest pokrzepiające, bo to właśnie ta obecna opinia naszego społeczeństwa ma przetrwać w pamięci Narodu i przykryć jadowitą, wrogą nam a równocześnie bardzo intensywnie prowadzoną sowiecką propagandę.
Powstania nie widziałem osobiście, bo miałem wtedy zaledwie dwa lata a zmagaliśmy się, naszą rodziną i całym polskim społeczeństwem, żyjącym na najdalszych Kresach Wschodnich - na Podolu, z ludobójstwem na podobną lecz niestety jeszcze większą skalę.
I nie mieliśmy tam żadnej nadziei na pomoc kogokolwiek.
Ale do rzeczy... - przeczekałem parę dni, by temat zszedł z pierwszej strony i żeby nie dawać okazji poprawiaczom historii do kontynuowania argumentów sowieckiej propagandy. Pamiętam te argumenty, bo pobierając nauki we wczesno-PRL-owskiej podstawówce miałem wciskane na siłę obrazki, jak to cała ludność cywilna była przeciwko a paru (ten cytat padł -przypadkowo?- tu na stronie) „trepów” postanowiło sprzeciwić się sowieckiej bezinteresownej pomocy i bić niedobrych Niemców własnymi -gołymi zresztą- rękami.
I że to ich wina, że Warszawa została zrujnowana a ludność poniosła śmierć. Tu oczywiście padały liczby, cytowane dzisiaj zresztą i na tym forum, wyliczone przez najlepszych, bo sowieckich „piarowców”. Cała wina za te straty obciążała oczywiście powstańców.
koniec cz.1 -
Ale INACZEJ się nie da, no bo jak?. Należy powoływać się / cytować / osoby z dorobkiem. Inaczej nie przekonamy np. Samuraja do oczywistej prawdy.
-
Prosimy nie zamieszczać linków zewnętrznych.
-
samuraj jakich 5 dywizji? dlaczego wypisujesz nieprawdy? do Powstania przytapilo 3 tys uzbrojonych przez KG AK, bylo tez troche prywatnej broni - Warsawa zostala rozbrojona alowiem zapasy uzbrojena przeslano do 26 wolynskiej Dywizji AK, na polecenie wodza naczelnego, ktory zakazal wyraznie organizacji powstania, cale straty niemeckie to 1570 zabitych z czego wielu to najemnicy z innych nacji, znaczy co drugi uzbrojony powstaniec kogo trafil skutecznie, wymordowano 203 tysiace mieszkancow, a zginelo 18 tysiecy kwiatu mlodziezy, czesto w walce bez broni w reku. Sierpien to rocznica wielkiej tragedi narodowej a nie powod do dumy, troche pokory przed tysiacami cieni....
Trzymaj się .
Finansowe elity kontrolują rządy, placówki medyczne i cały przemysł farmaceutyczny...
Plan ograniczenia globalnej populacji był zapoczątkowany przez Royal Commission on Population, powołaną przez Króla Anglii Jerzego VI w 1944 roku. Archiwalne dokumenty z Brytyjskiej Komisji Populacji dotyczące eugeniki oraz depopulacji możemy odnaleźć na rządowej stronie Narodowego Muzeum Medycyny w USA.