Kazimierskie opowieści

Skomentuj (2)

zobacz więcej (6)

Urodziny Kamienic Przybyłowskich to wspaniała okazja do bliższego poznania Kazimierza Dolnego, jego historii i ludzi, którzy w sporej części pozostają już tylko wspomnieniem.

Obchody urodzin Kamienic Przybyłów zapoczątkowane zostały dwa lata temu, w ich 400 rocznicę. Wtedy też jednym z punktów w programie były kazimierskie opowieści Trzech Tenorów – Tadeusza Michalaka, Waldemara Siemińskiego oraz Tadeusza Pałki.

Organizatorzy tegorocznych uroczystości ponownie skupili się na kazimierskich opowieściach. Tym razem kazimierskich opowieści mogliśmy posłuchać dzięki Tadeuszowi Pałce, który przygotował pogawędkę o „miejscach tych samych, ale nie takich samych”, ale także zaprezentował reportaż z uroczystości w roku 2015 przygotowany przez TVP Lublin.

Krzysztof Fidziński zapoznał zebranych gości z wystawą zatytułowaną „Przyczółek Janowiecki. Czas II wojny światowej w Janowcu i Kazimierzu Dolnym”, którą w minionym roku mogliśmy oglądać na Zamku w Janowcu.

- Nie ma w Kazimierzu żadnego śladu, choćby w najmniejszej formie, po czasach okupacji – mówi Krzysztof Fidziński. – Nie mówiąc już o muzeum czy jakiejś innej formie upamiętnienia tego, co tutaj się działo. Wystawa się skończyła i chociaż właściciele prezentowanych na niej obiektów byli skłonni czy to w formie depozytu, czy darowizny te obiekty przekazać Muzeum Nadwiślańskiemu, pod warunkiem oczywiście, że będą one otoczone jakąś opieką, będą wystawione, odpowiednio opisane itd., niestety nie było chęci i możliwości, żeby zrobić z tego przynajmniej jakiś zaczątek trwałej ekspozycji. Stąd taka moja ostrożność opowiedzenia tego, co tu się działo w czasach okupacji. Jest to zwyczajnie niemożliwe.

Jak tłumaczy autor wystawy, wielu ciekawych faktów dowiedział się dzięki rozmowom ze świadkami tamtych wydarzeń, którzy niejednokrotnie rzucali zupełnie nowe światło zarówno na wydarzenia, jak i na ludzi biorących w nich udział.

Krzysztof Fidziński opowiedział też o dawnym Kazimierzu, o tym, co kiedyś tak bardzo fascynowało artystów, że właśnie tu, do nadwiślańskiego Miasteczka przyjeżdżali na plenery. Jego zdaniem były to kontrasty. Kontrasty, których teraz w Kazimierzu brak.

- Kazimierz przez ostatnich kilkaset lat był tak naprawdę „miastem w ruinie” – mówi Krzysztof Fidziński. – Zniszczony zamek, kamienice, spichlerze… I wojna światowa, podczas której prawie cała zabudowa Rynku została zniszczona i odbudowana do końca dopiero parę lat temu, gdy powstała siedziba Muzeum Nadwiślańskiego. To miasto nigdy nie było takim, jakim jest teraz. Moim zdaniem, pewne zmiany w Kazimierzu idą w kierunku stworzenia tu czegoś na podobieństwo Disneylandu. Powstaje coś sztucznego, co niby opiera się na jakiś historycznych danych, ale de facto powstaje nowe miasto strasznie banalne i nieprawdziwe. Zawsze największą wartością Kazimierza, przynajmniej w moich oczach, było to, że było to małe miasto wielkich kontrastów. Z jednej strony stały wspaniałe budowle europejskiej rangi, np. Fara czy kamienice Przybyłów a przy nich budy i ruiny. To dawało olbrzymi kontrast, którego teraz w Kazimierzu brak.

 „Życie codzienne w Kazimierzu Dolnym – ostatnie półwiecze w gazetach z różnego czasu” to ciekawe opowieści Waldemara Siemińskiego, który od lat zbiera różnego rodzaju wycinki z gazet. - Jak widzę gdzieś w gazecie tekst o Kazimierzu Dolnym, bez względu na tematykę czytam go, a potem wycinam – mówi.

I nazbierało się ich całkiem sporo. Na spotkaniu w Kazimierskim Ośrodku Kultury, Promocji i Turystyki zaprezentował kilka z nich. Pierwsze były z lat siedemdziesiątych.

- W Kazimierzu, tak jak do tej pory jedno się nie zmieniło: jest olbrzymi deficyt mieszkaniowy – mówi Waldemar Siemiński. – Brakuje mieszkań po prostu. Ostatni czas, kiedy o tym mówiono i robiono z tego sprawę, i ktoś się tym naprawdę zajmował, to był być może 1972 rok, w którym Sztandar Ludu opisał aferę kominkową, która powstała w związku z tym, że wybudowano dom, który dzisiaj się nazywa M.S. Batory. Wtedy nagle pojawiły się pierwsze nowe mieszkania w Kazimierzu. Z budynkiem tym wiązało nadzieje ponad sto rodzin z Kazimierza, które z różnych względów kwalifikowały się jako jego lokatorzy.

Pojawiły się też teksty o bohaterskiej śmierci kierowniczki PTTK, która zginęła, ratując z pożaru czterdzieścioro dzieci, o filmach porno, które nagrywane są w Kazimierzu Dolnym ze względu na piękne widoki oraz napaściach na kobiety, których sprawcą był mieszkaniec Kazimierza.
Jednak dla Waldemara Siemińskiego jedną z najbardziej fascynujących opowieści kazimierskich jest mówiąca o grupie pięciu kazimierzaków, tzw. chłopaków z Kazimierza, którzy w 1970 roku wybrali się na wyprawę kajakową do Krakowa. Kajaki wyekspediowano do Krakowa pociągiem, by później spłynąć nimi do Kazimierza Wisłą. I wtedy też zaczęła się jedna z największych w tamtym czasie powódź na Wiśle.

- Chłopaki z Kazimierza, wspaniali ludzie, nasi znajomi, wyruszyli nocą z Krakowa – mówi Waldemar Siemiński. – Lało jak diabli i w pewnym momencie postanowili gdzieś się zatrzymać. Padło na miejscowość Grobla. Nikt jednak nie chciał ich przenocować. Tylko w najbiedniejszym obejściu gospodyni pozwoliła im się zatrzymać w stodole. Chwilę później pękła tama i cała wieś została zalana. Nasi chłopcy na trzech kajakach uratowali całą wieś, 63 osoby.

Jak ustalił Waldemar Siemiński, na miejsce nie dotarła wtedy żadna pomoc wojskowa. Dopiero po czterech dniach, kiedy młodzi kazimierzacy zdążyli wszystkich uratować. By sprawdzić wszystkie te informacje, dobrze znane, ale tylko z opowieści, Siemiński przejrzał całą dostępną prasę krakowską z tamtego okresu. Ale opłacało się. Po długim poszukiwaniu znalazł to, czego szukał.

W czasopiśmie „Chłopska Droga” z 2 sierpnia 1970 roku w tekście „Tam, gdzie szalał żywioł” jest fragment o grupce kajakarzy z Kazimierza: „Brodaci chłopcy zawitali do Grobli niedzielnym wieczorem, okazało się nocą, że mieli aż nadto okazji, by zrewanżować się za udzieloną gościnność. Kajaki były prawdziwym skarbem, gdy trzeba było walczyć z Wisłą, gdy zaszła potrzeba ratowania ludzi i cennego dobytku.”

- Tych pięciu ludzi, to nieżyjący już Radek Skrzeczkowski i Adam Tomczyk oraz bracia Motykowie – Edek i Staszek, oraz Bielec, który wyprowadził się do Wąwolnicy – mówi Waldemar Siemiński. – To pięciu bohaterów. Oni żyli tym, że ktoś o nich i o tym wyczynie coś napisał. Przez 50 lat. I ja to wydobyłem.

Tak właśnie zakończyły się tegoroczne kazimierskie opowieści, czyli 401 rocznica urodzin Kamienic Przybyłów. Dzięki nim niektórzy z nas poznali historię Kazimierza i jego mieszkańców, inni zaś mieli okazję, by powspominać czasy odległe i zapomniane, a jednak warte zapamiętania.

 

Skomentuj


Dodane komentarze (2)

  • pijany znad Grodarza
    Nie byłem, ale czytajac ten artykuł, gorzko żałuję. Doskonały temat na oddzielną publikację o historii Kazimierza i życiu Kazimierzan.
    Może by tak redakcja " Z Rynku '" poświecila temu swoje szpalty w odcinkach. I jeszcze. Zróbcie symboliczną opłatę za gazetke. Proponuję 80 groszy.
  • Małgorzata
    Po prostu cudne!

Mapa

Kultura

Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Zaplanuj razem z nami świąteczny wyjazd do dowolnego miejsca w Polsce. Poznaj oferty specjalne noclegów na Wigilię i Boże Narodzenie 2024.
Pokaż stopkę