W sercu lato, na dworze zima, a w Kazimierzu Kazimierska Wiosna Fotograficzna! Ponad 60 osób z wielu miejsc Polski, nierzadko bardzo oddalonych od Kazimierza zgromadziło się w sobotę, by poszerzyć swoje horyzonty i przeżyć kolejną przygodę z Fotografią przez duże F.
Przyjeżdżają tu z całej prawie Polski: z Warszawy, Lublina, Włodawy, Chełma... Jedni dla towarzystwa, z ciekawości, by zobaczyć, co będzie. Inni regularnie, szukając własnych dróg i nowego spojrzenia na świat. Wszystkich łączy fotografia i osoba Maksa Skrzeczkowskiego, który sprawia, że każde spotkanie otwiera... apetyt na następne.
- Ideą Kazimierskich Wiosen Fotograficznych jest zachęta do aktywności – mówi Maks Skrzeczkowski. – Przecież wiosną wszystko się budzi do życia. A u nas wiosna trwa cały rok! To trochę żart. Nazwa ma w sobie trochę absurdu i surrealizmu. Sam Kazimierz jest miastem zaskoczenia. Każdy się tu dobrze czuje. Ta nazwa jest trochę odzwierciedleniem ducha Kazimierza: trochę gościnny, trochę zaskakujący, trochę tajemniczy, trochę nieoczywisty…
Spotkanie zaczęte w domu kultury przeniosło się wkrótce na ulice i szybko dało okazję, by zza obiektywu śledzić tego ducha Miasteczka.
Jednym z pierwszych podejść ukazania istoty Kazimierza była fotografia gościa specjalnego spotkania znamienitego polskiego fotografika Tomasza Sikory, który zaprosił uczestników do nieco przewrotnego zdjęcia.
- Widzę tu bez przerwy ludzi, którzy grupują się i robią sobie zdjęcia na tle Kazimierza. I w zasadzie to oni są najważniejsi na tych zdjęciach, a nie Kazimierz – mówi Tomasz Sikora. – Ja spuentowałem to w ten sposób, że grupa fotografów, która tu przyjechała, tworzy właśnie taką grupę wycieczkową, ale ponieważ nie widać ich twarzy, to najważniejszym elementem zdjęcia jest Kazimierz, mimo że stanowi pozornie tło tej grupy.
Inaczej spojrzeć na Kazimierz można było też dzięki wizycie u Pana Lichtsona. Przedwojenna, dawna kamienica apteczna witała uczestników spotkania dziełami sztuki nowoczesnej prezentowanymi w Kazimierzu w ramach Festiwalu Sztuki i Muzyki Współczesnej Now Art. 2018. Jak z takiej perspektywy wygląda rynek? Jak oddać ten przedwojenno – współczesny miszmasz za pomocą fotografii?
Tych, którym starczyło samozaparcia i … odwagi, gospodarz spotkania Maks Skrzeczkowski zaprosił na … prawdziwe kazimierskie morsowanie! Wyzwanie tyleż sportowe co fotograficzne!
- Na spotkania Kazimierskiej Wiosny Fotograficznej przyjeżdżam od ubiegłego roku – mówi Aneta Gomolewicz z Warszawy. – Uczę się tu jak obserwować, jak fotografować. |rozszerzyłam swoje patrzenie na świat. Trochę inaczej postrzegam też Kazimierz. Teraz bardziej zwracam uwagę nie na samo miasto, a na ludzi, dorożki, detale. Czuję się tu jak u siebie.
Kolejne spotkanie za miesiąc. O terminie poinformujemy.
Skomentuj
Dodane komentarze (3)
-
Obrzydliwe zdjecie!
-
Takich grup jest więcej. Jeżdżą na wędkowania do Kanady, lodołamaczem ruskim na biegun Pn, na grilowanie jakiegoś kraba na Seszele, festiwal ziemniaka do Peru..... i koniecznie musi być z tego fotka. Z wyglądu i zachowania nie widać aby były to tkaczki czy górnicy. To są przeważnie ludzie z kasą, nazwiskiem i próżnością. Hrabia poeta Zygmunt Krasiński 14 lat studiował w Paryżu i pozostawił nam liryki erotyczne - fotek nie było jeszcze.
-
Przyjechali z całej Polski i bardzo fajnie, ale dlaczego się wstydzą ? Aha. To tylko " mała przewrotność". Nie rozumiem jej.