Komentarze
-
Halo, halo: wiadomość dla Kingi, uczestniczki "Warsztatów"! Czy mogłabyś do nas zatelefonować?
-
Wiadomośc dla młodych realizatorów filmu: dzisiaj wysyłamy obiecane CD.
-
Dziękujemy wszystkim za tak liczne przybycie!
9 września w sali na piętrze Domu Dziennikarza, sąsiadującym z Domem Marii i Jerzego Kuncewiczów, odbędzie się uroczysta premiera filmu „Kaukaski dywanik”, jaki zrealizowano w Kuncewiczówce w ramach letnich warsztatów filmowych. O filmie rozmawiamy z kierownikiem Domu Kuncewiczów – Wandą Konopińską Michalak, autorką scenariusza.
Jak powstał pomysł filmu „Kaukaski dywanik”?
Wanda Konopińska Michalak – Od samego początku było wiadomo, że Kuncewiczowie napisali – Kuncewiczowa dwa dramaty, Kuncewicz – kilka i że trzeba je pokazać. I z tego powodu powstała idea zorganizowania warsztatów teatralnych, żeby przygotować kazimierzaków do wystawiania tychże dramatów. Od samego początku było również wiadomo, ze historia Kuncewiczów jest na tyle skomplikowana i na dobrą sprawę w swojej warstwie emigracyjnej nie odkryta, że medium, które może unieść ciężar tego tematu, jest z całą pewnością film i to zarówno film dokumentalny, jak i fabularny. Tego rodzaju realizacje są bardzo kosztowne, w związku z tym znowu weszłam w projekt związany z warsztatami. Chodziło o to, by kazimierzaków - wolontariuszy przygotować tym razem do uniesienia ciężaru realizacji filmu. W filmie „Kaukaski dywanik” wystąpili nie tylko kazimierzacy: ludzie przyjeżdżali z niezwykle odległych stron – z Firleja, z Lublina, mieliśmy też młodą aktorkę, która przyjechała aż z Krakowa. Ale mieliśmy też asystenta reżysera, asystenta operatora W przyszłym roku za radą naszych tegorocznych realizatorów, a chodzi konkretnie o syna i siostrzeńca kazimierzaka, profesora Tadeusza Pałki – Michała Pałkę i Piotra Kielara, (również od czasu do czasu przedstawiającego się jako Piotr Pałka), być może wolontariusze będą mogli unieść ciężar samodzielnej realizacji filmu, który znowu przybliży widzom wiedzę na temat Marii i Jerzego Kuncewiczów.
W tej chwili, ponieważ jesteśmy jeszcze przed premierą, nie zdradzę, dlaczego film nosi tytuł „Kaukaski dywanik”, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że najważniejszą osobą w tym filmie poza Marią i Jerzym Kuncewiczami jest Zofia Siedlecka – nie tylko gospodyni Kuncewiczów, która pracowała u nich prawie 30 lat, ale ich serdeczna przyjaciółka. O tym, że można ją w ten sposób nazwać, świadczą dedykacje w książkach ofiarowanych pani Zofii Siedleckiej i jej opowieść o Kuncewiczach.
Jakie informacje o Kuncewiczach – dotąd nieznane – ujawni w filmie pani Siedlecka?
Wanda Konopińska Michalak – Będziemy mogli posłuchać i zobaczyć, jak wygląda prawdziwa przyjaciółka., która w swojej przyjaźni jest totalna – do końca jest z osobą, którą obdarza szczerym sentymentem. Tak to było z panią Zosią Siedlecką, o której można było powiedzieć, że obdarzyła rzeczywiście uczuciem przyjaźni swoją przyjaciółkę – bo na pewno tego słowa należy użyć – Marię Kuncewiczową. Zobaczymy po prostu, jak wygląda przyjaciółka prawdziwa – to jest pierwsza sprawa. Możemy również zrozumieć, co przyjaźń może dawać obu stronom. Pani Zosia Siedlecka mówi, co dała Kuncewiczom, a co od Kuncewiczów otrzymała.
Poza tym zobaczymy mniej znaną stronę życia Kuncewiczów. Zobaczymy, jak ten dom powstawał, jak z tego domu gospodarze wychodzili 9 września 1939 roku, co się z tym domem działo w czasie ich nieobecności, co się wydarzyło, kiedy wrócili, i co się wydarzyło do śmierci obojga, czyli w przypadku pana Jerzego Kuncewicza – do roku 1984, a w przypadku pani Marii Kuncewiczowej – do roku 1989, no i co z domem i ogrodem dzieje się w tej chwili.
Jak długi jest to film?
Wanda Konopińska Michalak – Film liczy około 20 minut. Jest krótki.
Jest Pani autorką scenariusza filmu „Kaukaski dywanik”, reżyserem jest Piotr Kielar. Jak udało się pogodzić Pani koncepcję filmu – bo brała Pani udział również w jego realizacji – z wyobrażeniem reżysera?
Wanda Konopińska Michalak – Pan Piotr Kielar zaakceptował mój scenariusz. Jeżeli chodzi o różnicę zdań, to ona dotyczyła liczby scen wprowadzonych ostatecznie do filmu. Gdyby to ode mnie zależało, film byłby dłuższy, ponieważ wprowadziłabym do tego obrazu szereg ujęć – chciałabym w ten sposób oddać sprawiedliwość tym aktorom, którzy się po prostu ogromnie namęczyli przy jego realizacji, wykazali naprawdę duże poświęcenie – niektórzy nie nocowali w Kazimierzu, tylko przyjeżdżali dzień w dzień na plan. Natomiast pan Kielar był stanowczy – mówił, że on odpowiada za artystyczny kształt filmu, że zdarza się tak, że z rozmaitych realizacji wypadają wręcz całe role, nie mówiąc już o epizodach, i takie jest prawo reżysera. I ostatecznie – krakowskim targiem – doszliśmy do takiego a nie innego kształtu filmu o takiej a nie innej długości, co nie zmienia faktu, że zrealizowany materiał znajdzie się z czasem w archiwum do obejrzenia, do przeanalizowania i wzbogaci te materiały, które gromadzimy, żeby obraz życia i twórczości Marii i Jerzego Kuncewiczów był jak najpełniejszy.
A jednocześnie przekonana jestem o tym, że ten obraz jest ciągle zbyt jednowymiarowy, zbyt jednostronny. Omija dramatyczne wydarzenia, z życia Kuncewiczów z 15. lat emigracji brytyjskiej i 15. lat emigracji amerykańskiej. Bo mówi się, ze Kuncewiczowie wrócili w 1962 roku do Kazimierza, ale – jak wiadomo – wykłady na uniwersytecie w Chicago trwały niemalże do roku 1971. Kuncewiczowie tak na dobre nigdy nie powrócili do Kazimierza, bo wiele miesięcy w każdym roku spędzali za granicą – albo we Włoszech, albo w Stanach Zjednoczonych, albo podróżując po świecie. Kiedy Kuncewiczowa zbierała materiał na przykład do ksiązki o Stanisławie Przybyszewskim – zwiedzano Skandynawię. Myślę, że będzie jeszcze mnóstwo sytuacji, gdy jeszcze rozmaite nie odkryte tajemnice ujrzą światło dzienne.
Dlaczego premierę filmu zaplanowano na 9 września br.?
Wanda Konopińska Michalak – Film będzie pokazany 9 września dokładnie w rocznicę opuszczenia domu przez Kuncewiczów w roku 1939. Chcemy przypomnieć tę datę i niezwykłe okoliczności: razem z nimi z tego domu odchodzili na emigrację Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Kazimierz Wierzyński, zapomniany poeta Stanisław Baliński, Mieczysław Grydzewski - wydawca i wiele innych mniej znanych osób, ze świata polityki i polskiego dziennikarstwa.
Czy można się spodziewać, że ten film zobaczą nie tylko sympatycy Kuncewiczówki, ale będzie on dostępny także dla szerszej publiczności?
Wanda Konopińska Michalak – Miejmy taką nadzieję, ze film jest na tyle udany, że mógłby być pokazany poza Domem Kuncewiczów. Ostatnie spotkania w Kuncewiczówce były tak liczne, że nie byliśmy w stanie pomieścić gości ani w Domu, ani nawet w ogrodzie. Spodziewając się dużej liczby gości, zapraszamy ich do Domu Dziennikarza, korzystając z gościnności zaprzyjaźnionego z nami Domu Pracy Twórczej.
Czy można mówić o filmowych planach na warsztaty na następny rok?
Wanda Konopińska Michalak – Tego jeszcze do końca nie wiem, jakkolwiek mogę zdradzić tego rodzaju tajemnicę, że myślimy o zrealizowaniu filmu fabularnego o życiu Kuncewiczów. Na razie nie mogę podać szczegółów, ale są to plany dość konkretne.
Dziękuję bardzo za rozmowę
Wanda Konopińska Michalak – Dziękuję bardzo.
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (4)
-
Pracownicy Domu Kuncewiczów (gHalo, halo: wiadomość dla Kingi, uczestniczki "Warsztatów"! Czy mogłabyś do nas zatelefonować?
-
Dom Kuncewiczów (gość)Wiadomośc dla młodych realizatorów filmu: dzisiaj wysyłamy obiecane CD.
-
Dom Kuncewiczów (gość)Dziękujemy wszystkim za tak liczne przybycie!
-
mól internetowy (gość)Na stronie łódzkiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskiej znajduje się notatka omawiająca wystawienie przez kolonię artystyczną Kazimierz Dolny dramatu Marii Kuncewiczowej pt. „Dziękuję za różę”.
„Inscenizacja dramatu Kuncewiczowej
Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu – Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów przygotowało inscenizację zapomnianego dramatu Marii Kuncewiczowej „Dziękuję za różę” w wykonaniu wolontariuszy z kolonii artystycznej Kazimierz Dolny. Sztuka powstała w Wielkiej Brytanii w 1950 r. Wystawiona została tylko raz, w Londynie, sześć lat później. Po 51 latach widowisko powróciło na scenę. Autorką adaptacji i prologu do przedstawienia jest Wanda Konopińska-Michalak, kierująca Domem Kuncewiczów. Przedstawienie wyreżyserowano zbiorowo. Interesująco przedstawiają się aktorzy, grali bowiem: Jolanta Brennenstuhl – marszandka, Piotr „Tutek” Fąfrowicz – malarz, Halina Kołodziejska – malarka, Anna Bożenna Matusiak – tłumaczka tekstów literackich, Maks Skrzeczkowski – fotograf, Michał Sulkiewicz – scenograf, Danuta Wierzbicka – malarka plastyczka Kuncewiczówki, Ewa Wolna – pedagog, animatorka kultury i Joanna Fąfrowicz-Zamorowska – marszandka.