Kanioning to podążanie potokami górskimi, które wcinają się w skały i żłobią wodospady, progi, rynny i kaniony. W Kazimierzu więc raczej warunków do uprawiania tego sportu nie ma. To dlaczego ta nazwa widnieje w jednym z punktów programu festiwalu Kazimiernikejszyn?
- Ta nazwa zawsze przychodziła do mnie spontanicznie podczas biegania w poprzek kazimierskimi wąwozami – tutejszymi kanionami – mówi Włodek Paprodziad Dembowski, który przeprowadził drugą już edycję zawodów w kazimierskim kanioningu podczas festiwalu Kazimiernikejszyn. – To jest dziedzina sportu, którą ja tu uprawiam od 30 lat. Kiedy jako mały chłopiec chodziłem z mamą po wąwozach na grzyby, to wspinanie się po wąwozach, turlanie się, zeskakiwanie – to było coś, co mogłem robić całymi dniami, przy okazji znajdując jakiegoś koźlaka w miejscu, gdzie normalnie grzybiarz by nic nie znalazł – śmieje się Włodek.
Kazimierski kanioning rozegrano w jednym z wąwozów w okolicach Klubojadalni Przystanek Korzeniowa. Nie był to jednak – jak można by było się spodziewać – Korzeniowy Dół, ale prawa odnoga Wąwozu Pomularskie zakończona wysoką skarpą. To tu urządzono miejsce startu. Zawodnicy zaczynali więc rywalizację od – zdawałoby się – karkołomnego skoku, lądując jednak na miękkim lessowym podłożu. Potem zygzakiem – wspinając się na zbocza i zbiegając bądź zeskakując – pokonywali zygzakiem 150 metrową – licząc w linii prostej – trasę, która w rzeczywistości była dwa razy dłuższa.
Najlepsi w tych nietypowych zmaganiach okazali się Grzegorz z Gdańska i Szymon z Kołobrzegu, którzy zajęli odpowiednio pierwsze i drugie miejsce. Honor Kazimierza obronił na szczęście Bruno.
- To naprawdę wcale nie jest łatwe, bo wymaga i kondycji, i techniki, i odwagi, by zeskakiwać w dół ze zboczy półtora metra nad ścieżką. Taka w pozytywnym znaczeniu brawura dużo daje. Jak się pozna technikę i nabierze pewności co do tej gleby, że jest ona przyjazna i jak się spada z wysokości, to jest miękko i się nic nie dzieje, to upadki stają się wręcz przyjemnością! – mówi Paprodziad.
Kazimierski kanioning pozwala nie tylko aktywnie spędzić czas na łonie przyrody, ale przede wszystkim poznać Kazimierz poza Rynkiem.
- Myślę, że to ciekawy sposób zwrócenia uwagi na fenomen wąwozowy kazimierski Krainy Lessowych Wąwozów – mówi Włodek Paprodziad Dembowski.
Sprawdźmy to sami. Jak to robić? Instruuje sam Paprodziad w materiale wideo.