Ten mebel istnieje naprawdę, stoi w jednym z domów w Skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej. Można go tam obejrzeć, dotknąć, a co najważniejsze – wejść do środka, zapoznać się ze zgromadzonymi w niej historiami i pozostawić w niej własną opowieść. Szafa z opowieściami. To miejsce także na Twoją historię.
Pardes Festival zaprosił w tym roku swoich gości do przedwojennej Łodzi. Anna Dąbrowicz z Centralnego Muzeum Włókiennictwa opowiadała o wystawie stałej „Kuchnia Pani Goldbergowej”, w której zachowane przedwojenne wyposażenie żydowskiej kuchni stało się przyczynkiem do żywej opowieści o życiu żydowskich tkaczy na łódzkich Bałutach. Opowieści żywej, bo prezentowanej w formie nagrań odtwarzanych w różnych miejscach kuchni. Wystawy żywej także dlatego, że wchodzącej w dialog ze zwiedzającymi. To właśnie ich uwagi na temat wystawy zbierane w specjalnie wyłożonym zeszycie pozostającym w klimacie tamtych czasów dały początek innemu projektowi nazwanemu „Nasza szafa”.
- Dlaczego szafa? Zwykły mebel, z pozoru nic szczególnego. Służy do przechowywania różnych przedmiotów, potrzebnych w codziennym życiu. Jednak szafa jest jak muzeum. Gdzieś w głębi, z roku na rok, niepostrzeżenie, gromadzą się w niej rzeczy stare, od dawna nieużywane. Te rzeczy to rodzinne pamiątki. Niekoniecznie piękne czy cenne – najczęściej są to zwykłe, pospolite przedmioty, ale nie sposób się z nimi rozstać, gdyż posiadają szczególne znaczenie – piszą na stronie szafa.muzeumwlokiennictwa.pl Anna Dąbrowicz i Aleksandra Liberska. – Są namacalnymi okruchami przeszłości, przypominają, kim byliśmy kiedyś, przywołują na myśl bliskie osoby. Mają swoją historię, splecioną z historią naszego życia. Czasem te „rzeczy z szafy” trafiają do prawdziwych muzeów. Niestety, odrywając się od właściciela, bezpowrotnie tracą swój ładunek osobistych znaczeń i pamiątkowy charakter. Rodzinne pamiątki nie mogą bowiem istnieć bez opowieści. To nasze wspomnienia nadają tym rzeczom znaczenie i czynią je wyjątkowymi. Warto więc te wspomnienia pielęgnować, utrwalać i dzielić się nimi.
Historiami tymi można się podzielić właśnie we wspomnianej szafie łódzkiego muzeum. Jest to prawdziwa szafa z rodzinnego domu autorki projektu Anny Dąbrowicz – niewielkie pomieszczenie 2 m na 80 cm, do którego można wejść i posłuchać opowieści już zapisanych, obejrzeć towarzyszące im fotografie. Można tam także w niewielkim studiu z tyłu szafy nagrać własną historię. Żeby to zrobić, niekoniecznie trzeba odwiedzić muzeum fizycznie. Wystarczy wejść na wspomnianą już stronę internetową.
- W szafie dominują opowieści łodzian. Najwięcej jest przedmiotów codziennego użytku - zabawek, tekstyliów. Wiele opowieści dotyczy fotografii konkretnych miejsc – mówi Anna Dąbrowicz. – Natomiast wszystkie te historie są pretekstem do tego, żeby opowiadać o ludziach. Nie przedmioty są ważne, nie miejsca są ważne – ważni są z nimi związani ludzie.
Autorzy projektu są otwarci na opowieści z różnych części Polski. W Szafie są już zapisane historie z Zakopanego, Wrocławia, Białegostoku. Historii z Kazimierza jeszcze nie ma. A przecież w tej Szafie może być także ich miejsce.
Aż szkoda, że w Kazimierzu nie funkcjonuje taka właśnie szafa z opowieściami. A może u nas mogłaby być to szuflada starego stołu stojącego niegdyś w domu w centralnym miejscu? Może zechcą się Państwo podzielić swoimi historiami także na naszym Portalu? To dobry sposób na pokazanie swoich pamiątek związanych z Kazimierzem bez konieczności rozstawania się z nimi. Z takich okruchów codzienności składa się zwyczajne życie. To one budują też niepowtarzalny klimat Kazimierza, niezwykłą aurę tego miejsca, która przyciąga tych, którzy już tu byli, i tych, którzy jedynie znają je ze słyszenia. Zachęcamy do kontaktu z redakcją: redakcja@kazimierzdolny.pl
Skomentuj
Dodane komentarze (7)
-
Nie ma sprawy. Takie pomyłki zdarzają się niestety dość często, powinnam się pewnie przyzwyczaić... ale jestem do rodowego nazwiska przywiązana - to jakaś cząstka mojej tożsamości jakby na to nie patrzeć:-) Pozdrawiam cały pofestiwalowy już Kazimierz, było wspaniale:-) AD
-
Przepraszamy autorkę projektu za pomyłki z nazwisku.
-
W pierwszym akapicie tekstu i jeszcze w akapicie trzecim od dołu ... W muzeum nie ma na szczęście Anny Dąbrowskiej, ale gdyby była... Dziękuję za poprawienie, pozdrawiam i zapraszam do udziału w tym projekcie - Anna Dąbrowicz
-
Jeszcze na początku tekstu, w drugim zdaniu po wstepie jest błąd w nazwisku :)
-
Szanowna Pani Anno! Bardzo przepraszamy za pomyłkę z nazwiskiem. Już poprawiona.
-
Anna Dabrowicz, nie Dabrowska... Moze niewielka roznica ale dla mnie jako wspolautorki projektu i wlascicielki wspominanej tu szafy - to spora roznica. Zapraszam wsxystkich Kazimierzakow, ktorzy chcieliby sie podzielic swoimi historiami na strone projektu: szafa.muzeumwlokiennictwa. pl
Na wszystkie opowiesci o rodzinnych pamiatkach czekamy. Warto sie tymi swoimi skarbami podzielic. Dziekuje za mozliwosc przyblizenia tego cxym sie w naszym muzeum zajmujemy. Jeszcze raz dziekuje Organizatorom za zaproszenie. Mam nadzieje na dalsza wspolprace. Pozdrawiam kazimierz Dolny juz w drodze powrotnej do domu. Do zobaczenia w Lodzi lub za rok w Kazimierzu. AD z Tata i Saba -
hmm. Zwykle za pózno doceniamy wcześniejszą zawartość szaf. Rzeczy w niej zawarte WYRZUCAMY. W swoim domu mam 2 stare szafy z rejonu lubelskiego Powiśla. Kiedy je kupowałem były już opróżnione.
-
mam też kredens, który na blacie ma wyżlobienia. Wczesniejszy wlasciciel twierdził, że to po kulach karabinowych wystrzelonych przez żolnierza armii radzieckiej, kiedy to wyzwalał miejscowośc.
-
@Pijany znad Grodarza: możemy liczyć na zdjęcia? Czy kredens dalej pełni swoją poprzednia rolę?
-
Redakcja wykazała się totalną naiwnością....pijany gada jak pijany a wy to łykacie jak pelikan ciepłe bułki.
-
haha. Pamietam. " Pierz w ixi"
-
Zapraszam Pana do opowiedzenia historii kredensu do "Naszej szafy" - wchodząc na stronę projektu szafa.muzeumwlokiennictwa.pl można dokonać nagrania i dołożyć pliki zdjęciowe (trzy zdjęcia). Bardzo interesujące są te ślady po kulach(?) Serdecznie pozdrawiam - animator szafy Anna Dąbrowicz
-