Historia pewnego portretu

Prezenujemy ostatni z trzech przygotowanych przez Dom Kuncewiczów oddział Muzeum Nadwiślańskiego tekstów na urodziny Gospodyni Domu - Marii Kuncewiczowej. Traktuje o historii pewnego obrazu, który dotarł do muzeum po latach...
Pewnej październikowej niedzieli do Domu Kuncewiczów przyszła tajemnicza brunetka z pokaźnym pakunkiem. Prezent okazał się tyleż imponujący, co intrygujący. Był to portret Marii Kuncewiczowej autorstwa Lecha Szypy. Ofiarodawczyni – Alicja Sękowska-Szypa, żona malarza postanowiła zrobić nam taką niespodziankę. To nie koniec prezentów – na odwrocie obrazu znaleźliśmy datę „1987”. Stąd wniosek, że podobizna musiała być malowana za zgodą i wiedzą autorki Cudzoziemki. Postanowiliśmy poszukać – przede wszystkim w pamięci żony artysty. Pani Alicja Szypa potwierdziła nasze spostrzeżenia. Dodała także, że podobizna Marii Kuncewiczowej powstała podczas pleneru, jaki w latach 80. XX wieku zorganizowali w Kazimierzu Dolnym nauczyciele z okolic Kielc, uzdolnieni literacko i malarsko. Po nitce do kłębka (a nie wierzymy w zbiegi okoliczności) dotarliśmy do opisu tego spotkania. Na blogu swietokrzyskiewloczegi ukazał się post, odnoszący się do samego autora portretu.
Lech Szypa (niestety, już nieżyjący) był nauczycielem geografii w szkołach w Skarżysku-Kamiennej. Jego pasją była sztuka – nawet uczniowie i koledzy z pracy wiedzieli, że pisze wiersze oraz maluje obrazy. Rok 1987 – czyli okres pleneru w Kazimierzu Dolnym, którego pamiątką jest podarowany nam obraz – był przełomowy dla artysty. Być może sprawił to właśnie Kazimierz Dolny, a być może znajomość (potem przyjaźń) z piewcą Miasteczka, Stanisławem Łazorkiem.
- Byłam z Lechem w Kazimierzu na plenerze artystycznym dla nauczycieli. Widać było, jak on się w tym mieście zakochuje – wspomina na blogu jedna z koleżanek artysty -  Malował całymi dniami jak szalony.
To pasja malarska zadecydowała o tym, aby Skarżysko zamienić na podkazimierską Bochotnicę. Kazimierz odwdzięczył się Lechowi Szypie. Był źródłem inspiracji, ale także dobrym losem na rynku sztuki. Obrazy Lecha Szypy były chętnie kupowane przez turystów, jak on sam zakochanych w Kazimierzu.  
Z pierwszym kazimierskim plenerem jest związana historia obrazu. Jak czytamy na blogu swietokrzyskiewloczegi, Lech Sypa miał szczęście i niezwykłą jedyną okazję - Maria Kuncewiczowa wyraziła zgodę, by malował jej portret. Siedzieliśmy całą grupą przed jej domem (czy to w ogrodzie czy na tarasie, nie pamiętam), opowiadała o życiu i książkach, my zasłuchani, a Lech z pędzlem i sztalugami. Jak mu potem zazdrościliśmy, że mógł jeszcze raz odwiedzić pisarkę i malować w skupieniu! Dzięki wydawnictwu Wśród pisarzy pod redakcją Stanisława Nyczaja możemy odtworzyć przebieg tego spotkania.
- Wszystko na ogół zapisuję – mówiła do młodszych kolegów „po piórze” Kuncewiczowa – już tak zostałam „zrobiona” przez naturę, Boga czy los, jak kto woli, że muszę się uzewnętrzniać w słowach. To mnie skłoniło także do zmiany życiowego kierunku, którym wydawała mi się być muzyka. Zamiłowanie do niej i trening muzyczny zawdzięczam matce, cały świat i ludzi odczuwającej głównie przez muzykę i starającej się to wyrażać. Oczywiście, wywierało to na mnie od dziecka duże wrażenie – tym bardziej, gdy się okazało, że mam głos dźwięczny i donośny. Dlaczego się z tego wycofałam? Gdyż bardzo nie lubiłam estrady, bycia kimś, na kogo wszyscy patrzą właśnie w tym momencie, będącym dla mnie chwilą jakiejś komunii między mną a światem piękna, do którego się zbliżam poprzez muzykę. To był czymś w rodzaju spotkania z mało uchwytnym, ale potężnym przyjacielem. I w tym momencie czułam oczy utkwione. I swoim kobiecym instynktem odczuwałam, że moje pantofle albo sposób, w jaki mam zarzucony szal, bardziej interesują tych, co na mnie patrzą, niż to, co śpiewam.
Maria Kuncewiczowa opowiadała również o pracy nad Listami do Jerzego. Rozmowa ze zmarłym jest ryzykowna – zaznaczyła – nie słyszy się odpowiedzi, trzeba sobie samemu dośpiewać w duszy, jaka to by mogła  ewentualnie być odpowiedź. Ale właściwie sprowadza się to w końcu do dialogu z sobą samą, dlatego, że człowiek się identyfikuje z osobą ukochaną, już nieuchwytna dla zmysłów, wobec tego dośpiewuje sobie w duszy te odpowiedzi, które chciałby usłyszeć. Tym jestem zajęta.
Pytana o liczną w tym czasie korespondencję od czytelników pisarka odparła uciążliwe usiłowanie bycia chrześcijanką nakazuje mi raczej odpowiadać na listy, wzruszające, świadczące, że piszący do mnie mają te same konflikty wewnętrzne, te same wnioski wyciągają z życia, czują się samotni i potrzebują oddźwięku. No i wtenczas mi się wydaje, że pierwszym obowiązkiem jest raczej odpowiedzieć na list kogoś żyjącego, niż siąść i pisać do ukochanego zmarłego.
Maria Kuncewiczowa indagowana o pisarski warsztat tłumaczyła: pisarstwo jest właściwie owocem mojej potrzeby samotności. Nie piszę, broń Boże, żeby kogoś pouczyć, żeby dawać jakieś rady. Uważam, że pierwszym, naczelnym  obowiązkiem pisarza jest mieć osobiste zdanie. Oczywiście, nikomu go nie narzucam, ale takie mam przekonanie, że obowiązana jestem mówić prawdę. Najłatwiej mówić prawdę o sobie, jeżeli ma się zadatki na tę najwyższą cnotę chrześcijańską, jaką jest pokora. Rozumując w tych kategoriach, uważam na przykład, że strasznie przesadzamy z tą oryginalnością. Mnie się wydaje, że ludzie są do siebie bardzo podobni, i to bez względu na tak zwaną sferę, do której należą, czy też rzemiosło, jakie uprawiają. Podobni w swojej istocie. Tylko nie wszyscy mają dar słowa i nie wszyscy umieją tak je ułożyć, żeby z tego wynikł przekonywujący sens. Więc bez żadnej zasługi. Tylko ze zrządzenia losu czy też z daru Boga, mam ową umiejętność wyrażania słowami tego, co czuję, co przeżywam, co obserwuję.
Portret Marii Kuncewiczowej autorstwa Lecha Szypy, który powstał podczas tego spotkania, można oglądać w recepcji Domu Kuncewiczów.
Źródło: Muzeum Nadwiślańskie

Skomentuj


Mapa

Muzea

Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę