Goście ze Wschodu w zielonej Kuncewiczówce

Skomentuj (4)

Są co najmniej cztery powody, dla których warto odwiedzić Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów w najbliższą niedzielę, 27 maja 2007 roku. Jakie? O tym poniżej.

Przede wszystkim swój przyjazd zapowiedzieli wschodni Sąsiedzi - dwaj pisarze z Ukrainy Siergiej Ponomarenko i Serhij Sołowjow. Po drugie - trzeba koniecznie obejrzeć świąteczny wystrój "Willi pod Wiewiórką": siedziba zostanie umajona tatarakiem i gałązkami brzóz z okazji niezwykłego dnia, jakim są Zielone Świątki. Ludowcy, do których należał twórca domu - Jerzy Kuncewicz,  upodobali je sobie jako najpiękniejsze  święto polskiej wsi i obchodzą je od lat 30-tych XX wieku.  A więc trzecią przyczyną licznego przybycia  gości na spotkanie w Kuncewiczówce powinna być chęć świętowania w domu słynnego działacza ludowego. Warto też - i to jest powód czwarty - odpocząć w pięknym przydomowym ogrodzie, w którym właśnie kwitnie dereń z Florydy, bzy oraz azalie, a wśród nich - stara odmiana pontyjska.

Spotkanie z Sąsiadami rozpocznie się w samo południe. Przypomni ono testamentowe życzenie Marii i Jerzego Kuncewiczów, którzy życzyli sobie, aby w ich domu kultura łagodziła obyczaje i krzepiła przyjaźń. Zapraszamy do lektury niezwykłego utworu Serhija Sołowjowa, a także do Kuncewiczówki.

Serhij Sołowiow "Möbius. Wagon z psami"


Szarpany oszalałym wiatrem, przemierzałem peron. Na drzewie konklawe czarnego ptactwa o czymś głośno decydowało. Pasmo chmur powoli skręcało się we wstęgę Möbiusa, ukazując odwrotną stronę nieba. „To be!” „Or not!” „To be!” – nawoływaniem porozumiewały się pociągi. Sygnalizator świetlny jak niezbadana Betelgeuse czerwienią wstrzymywał ruch.
W wagonie nareszcie rozgrzałem się i niewidzialne skrzydła snu legły na moje powieki. Upłynęła chwila czy tysiąc lat i – o zgrozo! Co się stało? Wzdrygnąłem się, rzuciłem do przodu i nawet nie otwierając oczu zrozumiałem, że czuję się jakoś dziwnie, tak, jakbym zachorował. Znacie to uczucie – ledwie zaczynasz chorować, jeszcze nie wiesz o co chodzi, ale już czujesz się jakoś nie tak. Jasna sprawa – zmarzłem i przeziębiłem się… Przypomniałem sobie, że pociąg wyjechał z jakiegoś tunelu, czy coś w tym rodzaju. Dlaczego? Nie wiem. Wydawało mi się. Ale tutaj, jak żyję, żadnych tuneli nie było. Popatrzyłem w okno – zapłakane, nic nie widać. Naprzeciwko obojętnie siedział duży pies. Bezpośrednio na ławce. Obok – jeszcze jeden. A koło mnie – sympatyczna suczka ze szczeniakiem. Wiozę je na wystawę, czy co? Znowu zamknąłem oczy, ale psy odstraszyły sen i najwyraźniej coś mi przeszkadzało. Dokładnie obejrzałem wagon – same psie głowy, ani jednej ludzkiej. Znowu zachciało mi się wytrzeć okno, ale postanowiłem, że nie będę na siebie zwracał uwagę. Psy trochę poszczekiwały na siebie, cicho powarkiwały. A wagon nie zatrzymywał się. Zacząłem gapić się w podłogę, jednocześnie próbując wymyślić coś, co mogłoby mnie uspokoić. A może to wszystko mi się przywidziało i jestem bardziej chory niż myślałem? Gdybym tak zobaczył choć jednego człowieka, to by już coś oznaczało… Nie, lepiej bym tego nie widział – niewielki piesek prowadził na smyczy smutnego człowieka. Z jakiegoś powodu nie miałem odwagi popatrzeć mu w oczy… A on, oswojony, wlókł się za swoim panem i usiadł na podłodze obok niego na drugim końcu wagonu.
„Uciekać” – zahuczało mi w głowie! Ale gdzież jesteśmy? Trzeba jednak przetrzeć okno. Wyciągnąłem w kierunku szyby… rękę? Ale to była moja łapa. Pozostawiła na szkle ścieżkę. W niej zobaczyłem swoje psie oczy. Uspokój się, powiedziałem sam do siebie, uspokój się i zobacz, co jest tam, za szybą?
 Sygnalizator świetlny jak niezbadana Betelgeuse czerwienią wstrzymywał ruch. „To be!” „Or not!” „To be!” – nawoływaniem porozumiewały się pociągi. Pasmo chmur powoli skręcało się we wstęgę Möbiusa, ukazując odwrotną stronę nieba. Na drzewie konklawe czarnego ptactwa o czymś głośno decydowało. Szarpany oszalałym wiatrem, przemierzałem peron.

Z języka ukraińskiego przełożyła Dorota Jaworska
źródło: Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów

Skomentuj


Dodane komentarze (4)

  • pRACOWNICY kUNCEWICZÓWKI (gość
    W NIEDZIELĘ, 27 MAJA 2007 ROKU, DOM KUNCEWICZÓW OTWARTY OD GODZINY 11.30! WNĘTRZA MUZEUM MOŻNA ZOBACZYĆ TYLKO W CZASIE SPOTKANIA Z LITERATURĄ UKRAINY. SERDECZNIE ZAPRASZAMY.
  • Anonim (gość)
    Myśl na Zielone Świątki, czyli dzień Zesłania Ducha Świętego: ....” cztery rzeczy udziela Duch Święty, uświęca dusze, oświeca, wzmacnia i pociesza je”....

  • bibliotekarka (gość)
    Warto przypomnieć z tej okazji przypomnieć, że Jerzy Giedroyć, którego widzenie świata zbiegało się z poglądami Kuncewiczów (tolerancja, dialog kulturowy i międzyreligijny) wydał w roku 1959 w Instytucie Literackim antologię poezji ukraińskiej lat 1917-1933 pt. „Rozstrzelane odrodzenie” (“Rozstrilane widrodżennia”). Przedtem drukował te wiersze na łamach „Kultury”. Większość autorów, wybitnych pisarzy, zginęła w czasie czystek stalinowskich. Ponadto Giedroyć „...lepiej niż inni potrafił przewidzieć przyszłość: wcześnie snuł wizję Polski, żyjącej w zgodzie z Ukrainą, Białorusią i Litwą, a przede wszystkim z demokratyczną Rosją”... (cytuję za M. Winiarskim - „Dagens Nyheter”, Sztokholm, wrzesień roku 2000).
  • Jerzy Kuncewicz (gość)
    Przybywajcie! Też posłucham razem z Wami.

Mapa

Muzea

Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę