- Kazimierz Dolny
- Aktualności
- Kultura i Sztuka
- Filmowa Kuncewiczowa, czyli rozmowa z Andrzejem Pągowskim
Andrzej Pągowski to kolejny bohater rozmowy przeprowadzonej przez Monikę Januszek Surdacką - kierownik Domu Kuncewiczów oddziału Muzeum Nadwiślańskiego, której towarzyszy Maria Kuncewiczowa.
Andrzej Pągowski ma na swoim koncie ponad 1300 projektów plakatów. Można je podziwiać w uznanych galeriach światowych, muzeach i kolekcjach prywatnych. Mikrozbór prac Andrzeja Pągowskiego ma również Dom Kuncewiczów. Są to plakaty filmów zrealizowanych według dzieł Marii Kuncewiczowej „Cudzoziemka” oraz „Dwa księżyce”. Są one ważne nie tylko dla nas, ale ich autora skoro... na swoim oficjalnym facebooku Andrzej Pągowski anonsował przyjazd do Kazimierza na Festiwal Dwa Brzegi właśnie nimi.
Monika Januszek – Surdacka – Chciałabym Pana namówić do podróży w czasie. W roku 1986 swoją premierę ma „Cudzoziemka” w reż. Ryszarda Bera. Jest Pan autorem nie jednego, ale dwóch plakatów do tego filmu.
Andrzej Pągowski – Tak, to były czasy, kiedy robiło się kilka plakatów. Najczęściej dwa: fotosowy i graficzny. Trochę „po macoszemu” traktowałem plakaty fotosowe, ale po wielu latach dotarło do mnie, że były wykonane bardzo profesjonalnie i robią wrażenie mimo upływu lat. Dwa lata temu, na wystawie moich prac w Łodzi, jeden z oglądających – młody chłopak, zapytał mnie, w jakim programie komputerowym je robiłem. Odpowiedziałem wtedy „ w programie nożyczki”, ponieważ rzeczywiście wtedy te plakaty robiło się w ten sposób. Dostawałem fotosy, wycinałem, doklejałem, podmalowywałem. Nie starałem się „odnotowywać w pamięci” ilości plakatów fotosowych. Dopiero kiedy robiliśmy łódzką wystawę okazało się, że mam w swoich archiwach 140 plakatów fotosowych do filmów polskich, które powstawały równolegle z plakatami graficznymi. Patrząc na nie widzę, że były one ciekawymi pracami z użyciem fotografii. Do tej grupy zaliczam również plakat do filmu „Cudzoziemka”.
Monika Januszek – Surdacka – Jak dochodziło do kolaudacji i który plakat oficjalnie promował film? Czy było tak, że na ulicach polskich miast można było zobaczyć równocześnie plakaty fotosowe i graficzne do jednego tytułu?
Andrzej Pągowski – Jeśli chodzi o dystrybucję to tak. Obydwa plakaty pojawiały się równocześnie „na mieście”. Dodatkowo, tytuł promował też tak zwany telegram. To były „paski” z tytułami. Nie wiem, czy ktoś jeszcze pamięta dawne słupy reklamowe z okresu PRL – nie popularne „okrąglaki”, ale płaskie „wafle” na nóżkach, oklejane z obu stron. Plakat w formacie B1 wisiał na górze, a na dole był pas, który wypełniał właśnie telegram. Do niektórych plakatów robiono ich mniejsze wersje dla małych i wiejskich kin, w których nie było wymiarowych gablot. Jeśli chodzi o kolaudację to do każdego filmu był zapraszany jeden lub dwóch grafików. Chodziłem jako ten drugi grafik, ale nieskromnie powiem, bardzo szybko zacząłem chodzić jako pierwszy, a potem już jedyny grafik.
Monika Januszek – Surdacka – Czy zaprojektowane przez Pana plakaty do „Cudzoziemki” mogła, przed ich oficjalną kolaudacją, widzieć i akceptować Maria Kuncewiczowa?
Andrzej Pągowski – Tego nie wiem. Jeśli chodziło o Krzysztofa Kieślowskiego, Andrzeja Wajdę czy Andrzeja Barańskiego to kontaktowali się ze mną i byli bardzo zainteresowani stroną plastyczną plakatu. Oglądali je i miałem z nimi bezpośredni kontakt. Nie wiem, czy reżyser postąpił podobnie w przypadku „Cudzoziemki”.
Monika Januszek – Surdacka – Co artysta powinien wiedzieć o filmie zanim przystąpi do pracy nad plakatem? Czy w przypadku „Cudzoziemki” sięgał Pan po pierwowzór, czyli powieść?
Andrzej Pągowski – Byłem leniwym grafikiem. Nie wdawałem się w czytanie. Chodziłem głównie do kina i oglądałem filmy. Chłonąłem też rozmowy z reżyserami, których dosłownie zadręczałem swoimi pytaniami. Tak jest do dziś – robiłem plakat do filmu Bodo Koxa („Człowiek z magicznym pudełkiem”) i musiał on przejść przez rozmowę ze mną podobnie jak Kieślowski czy Barański. Dużo czytałem jako dziecko…do czytania wróciłem po latach. Wtedy przekonałem się, jak fantastycznym elementem życia i pracy zawodowej może być lektura.
Monika Januszek – Surdacka – Jak było w przypadku projektu drugiego – autorskiego plakatu do „Cudzoziemki”? Jest bardzo symboliczny. Robi wrażenie także i dziś jako samodzielne dzieło. Wystarczy sprawdzić, jakie ceny osiąga na aukcjach internetowych...
Andrzej Pągowski – W tym przypadku chciałbym przywołać wypowiedź mojego przyjaciela Franciszka Starowieyskiego. Liczyłem się z jego zdaniem, bo jako jeden z niewielu artystów potrafił szczerze pochwalić lub zganić mój projekt. Starowieyski powiedział mi, że projektując plakaty powinno się brać pod uwagę przestrzeń ulicy i fakt, że mamy tylko kilka sekund, aby przykuć uwagę; zatrzymać spojrzenie patrzącego. Zaintrygowany widz idzie do kina, ogląda film i po projekcji mówi „tak, zrozumiałem”. Pracowałem i pracuję w realnym czasie ulicznym. To znaczy obserwuję dominanty kolorystyczne ulicy. Jeśli na przykład ulica, zmienna galeria eksponowania plakatu, staje się czerwono-niebieska to mój plakat będzie czarno-biały. Jeżeli ulica zaczyna być szaro-czarna to moja praca będzie żółta. Zależy mi na tym, że plakat spełnił swoją rolę, czyli był zauważony.
Monika Januszek – Surdacka – Rok 1993 przyniósł kolejny film według prozy M. Kuncewiczowej. To „Dwa księżyce” w reż. Andrzeja Barańskiego.
Andrzej Pągowski – Ten plakat jest jak Kazimierz Dolny. Zielonkawy, trochę ceglano-brązowy. To jeden z moich ulubionych plakatów. Praca jest bardzo mocno osadzona w klimacie filmu – twarz jednego z bohaterów w otoczeniu tytułowych księżyców, z których każdy symbolizuje inny świat: realny i oniryczno-erotyczny. Mogłem to zrobić także ze względu na twórcę filmu. Andrzej Barański robi poetyckie filmy. Nie czuje się tu „celebryckości”, ale śledzi piękną, liryczną, literacką opowieść. Pewnie z tego powodu przed przyjazdem do Kazimierza na moim oficjalnym FB przywołałem tę pracę. Lubię ją, cenię i patrzenie na nią wciąż sprawia mi przyjemność.
Monika Januszek – Surdacka – Projektując swoje prace uważnie przygląda się Pan otoczeniu, w którym będą eksponowane. Jaki więc byłby plakat promujący współczesny Kazimierz Dolny?
Andrzej Pągowski – Zrobiłem autorski plakat do tegorocznego festiwalu „Dwa Brzegi”. Jest on zupełnie inny niż oficjalny, czarno-różowy. Nie wiem, czy mi wypada, ale uważam, że ten festiwal nie jest czarno-różowy. Kazimierz jest kolorowy, dziś przyjemnie rozgrzany. Patrzę na ruiny Zamku w otoczeniu kwiatów i zieleni i czuję się jak we Włoszech. Klimat, atmosfera, ludzie – o dziwo – jest bardziej włoski niż polski. Kolory, których użyłem w autorskim plakacie festiwalu są bardziej zgaszone niż barwy dzisiejszego dnia. Może przez to, że dla mnie Kazimierz ma swoją patynę, zaskakującą architekturę dopełnianą przez przyrodę. Wszystko tworzy wyjątkową całość, która cieszy oko.
Ten cykl rozmów o Marii Kuncewiczowej Dom Kuncewiczów chce kontynuować, dlatego też zwraca siez prośbą o kontakt do mieszkańców i bywalców, którzy w latach 60. - 80. XX w. przebywali w Kazimierzu Dolnym, znali państwa Kuncewiczów i chcieliby podzielić się swoimi wspomnieniami z tych czasów.
- Zależy nam na przywołaniu tej epoki, a osobiste spotkania z Marią i Jerzym Kuncewiczami mogą stać się do tego pretekstem - mówi Monika Januszek Surdacka kierownik Domu Kuncewiczów.
Tekst: Monika Januszek - Surdacka
Muzeum Nadwiślańskie
oddział Dom Kuncewiczów
Plakat Andrzeja Pągowskiego. Źródło: Dom Kuncewiczów oddział Muzeum Nadwiślańskiego
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.