Niepozorna kamienica przy ulicy Senatorskiej w Kazimierzu doczekała się swojego wielkiego dnia, po raz pierwszy chyba od czasów swego powstania. Gdy nad jej wejściem zawisł zbity z kilku desek szyld „Pod klezmerami”, wnętrza zmieniły się – wprowadzały ludzi przez długi ciemny tunel do nowego wymiaru, tak że po wejściu na salę, wypełnioną miodowym światłem, okazało się, że są po drugiej stronie czasu – w żydowskiej izbie, gdzie bieda miesza się z muzyką i poezją. Każda dziura w ścianie, każdy zaciek okazały się niezbędne do oddania tamtego klimatu. Nawet ręczniki za oknem przywodziły na myśl dawne podwórka. Na scenie – stara singerowska maszyna do szycia, skórzany wysłużony fotel… – stylizacja mieszała się z kazimierską rzeczywistością…
W światy dawnego sztetł wprowadzał licznie zebraną publiczność Marek Ravski. Każda pieśń w jidysz wyciągała z cienia przeszłości kolejne ludzkie historie – raz smutne, kiedy indziej - pełne radości. Te ostatnie, często znane nie wiadomo skąd żydowskie melodie, publiczność śpiewała razem z artystą. Jedna pieśń – o żydowskim rabinie – zyskała podczas recitalu niezwykłego wykonawcę – o rabinie wraz z Ravskim śpiewał w jidysz sam rabin Burt Schuman, który zaszczycił festiwal klezmerski w Kazimierzu swoją obecnością. Popularna „Hava nagila” zyskała nową oprawę – do żydowskich słów Marek Ravski dopisał polskie, osadzając przedwojenną pieśń w kazimierskim krajobrazie, tworząc hymn festiwalu. Pieśni snuły się jedna za drugą, wyśpiewywane i wyklaskiwane, a publiczność długo nie chciała wypuścić artysty z sali…
Tak rozpoczęto pierwszy festiwal klezmerzy.pl warsztaty&koncerty. Gorąco – odpowiednio do panującej aury.
posłuchaj: KazimierskaHawaNagila.mp3 (1,4MB)