Retro piknik w Muzeum Nadwiślańskim upłynął pod znakiem literatury z czasów autorki Cudzoziemki. Nie mogło więc na nim zabraknąć tytułowej Cudzoziemki – odtwórczyni roli Róży Żabczyńskiej w filmie Ryszarda Bera z 1986 r. – Ewy Wiśniewskiej.
Zanim Ewa Wiśniewska opowiedziała kazimierskiej publiczności zebranej w Kinie Plenerowym w restauracji Stara Łaźnia o kulisach swojej pracy w „Cudzoziemce” w reżyserii Ryszarda Bera, odczytała wybrane przez siebie fragmenty powieści Marii Kuncewiczowej. W jej interpretacji „Cudzoziemka” wydana w 1936 r. okazała się nad wyraz współczesna i odważna, chociaż w swojej wymowie tragiczna.
Aktorka opowiadała o swojej miłości do Kazimierza, w którym po raz pierwszy pojawiła się jako dziewięciolatka. Wspominała przeprawę łódką do Janowca, gdzie w wieży Czarnej Damy zostawiła złożony dziecięcą ręką swój podpis. Ciekawe, czy się jeszcze zachował?
- Uwielbiam Kazimierz i dlatego tak namiętnie tutaj przyjeżdżam, chociaż na tydzień – mówiła Ewa Wiśniewska.
Lubi tu spacerować szczególnie, gdy nie ma tłumów. Jej ulubione miejsca to „górna” Puławska, bulwar wiślany aż do Mięćmierza i zapewne wiele jeszcze innych ścieżek.
Nic więc dziwnego, że aktorka zagrała w filmie, do którego scenariusz napisała kazimierska pisarka, chociaż samego Kazimierza w nim nie ma.
- To był łakomy kąsek, jeżeli chodzi o propozycję aktorską, bardzo, rzadki w naszym kinie, prawie niespotykany: zagrać taką postać, tak złożoną, tak skomplikowaną i piękną jednocześnie – wspominała Ewa Wiśniewska. – Ja potem niejednokrotnie grałam postaci kobiet, które swoje marzenia zawodowe przedłożyły ponad dobro czy wartość rodziny. W „Sonacie jesiennej” Bergmana grałam Charlottę, która opuściła swoją rodzinę dla kariery, dla powołania, bo to był z jednej strony egocentryzm, ale też i powołanie – silniejsze od uczuć macierzyńskich. Tak samo było tutaj: Róża też chciała przekształcić swoją córkę w coś, czego sama nie była w stanie osiągnąć zawodowo. Wiedziała o tym i czuła te swoje niedomogi. Wydawało jej się, że jej córka zrealizuje te marzenia, których jej się nie udało.
- Czy to prawda, że trafiła Pani na plan filmowy niejako drugimi drzwiami? Czy to prawda, że nie była pani pierwszą Różą? – pytała prowadząca spotkanie Monika Januszek – Surdacka.
- Tak, ale nie powiem, kto miał być pierwszą. W marcu zaczęły się pierwsze zdjęcia do filmu, po czym zostały przerwane, ponieważ zostały przywiezione do Kazimierza – pani Maria się z Kazimierza nie ruszała – i Ona powiedziała: wykluczone, żeby ta aktorka grała Różę. Zdjęcia przerwano, a ja zaczęłam zdjęcia we wrześniu… – odpowiedziała Ewa Wiśniewska, którą Maria Kuncewiczowa do tej roli zaakceptowała jako że „miała nos babci Róży”…
Spotkanie upływało w klimacie niespiesznego kazimierskiego popołudnia, w którym mieszały się i urok Ewy Wiśniewskiej, i Miasteczka.
Fragmenty spotkania z Ewą Wiśniewską na Facebooku
Ewa Wiśniewska czyta fragmenty "Cudzoziemki" Marii Kuncewiczowej>>>
Rozmowa z Ewą Wiśniewską. Prowadzi kierownik Domu Kuncewiczów oddziału Muzeum Nadwiślańskiego Ewa Januszak - Surdacka>>>