Dzień Niepodległości zakończył listopadowy długi weekend w najpiękniejszym stylu. Pogoda była taka, że kazimierski rynek zapełnił się miejscowymi i turystami – niemalże jak w sezonie!
O tym, że to listopad, trzeba było przypomnieć sobie, patrząc chyba w kalendarz. Rynek w Kazimierzu zalany był słońcem, w którym jak w sezonie rozpuszczały się lody, opalały twarze chciwie wystawione w błękit i wygrzewały koty i konie, łase na dotyk miłośników zwierząt.
11 listopada 2008 – spokojny, leniwy, ciepły dzień. Taka mała gala pogody na okrągłą rocznicę odzyskania niepodległości, która i tu do położonego na uboczu wielkiej polityki Miasteczka zawitała bez specjalnych fanfar i wystrzałów 90 lat temu, najprawdopodobniej… jeszcze w październiku. Dziś o wielkiej rocznicy przypominają wywieszone Biało-czerwone i kwiaty złożone pod pomnikiem Piłsudskiego podczas tradycyjnych miejskich uroczystości.
Skomentuj
Dodane komentarze (6)
-
A na marginesie tak wygladaly ulice w Dzien Niepodległosci. Totalna samowolka
-
Ania, tak na marginesie, to mowa tu o Święcie 11 listopada...
A duże zakupy proponuję Ci robić w Puławach a niedługo już w Bochotnicy w Biedronce, którą właśnie budują i zgadzam się z Tobą, że ceny w tutejszych sklepach są zbyt wygórowane a z parkingami w centrum miasta dla miejscowych jest tragedia. -
Wszystko zdrożało. Kazimierz robi się powoli miastem dla bardzo bogatych turystów. Krówki już po 16 zł za paczkę. Noclegi 40-50 złotych (drożej niż nad morzem). Ludzi dużo, tłok.
-
dzień wcześniej
-
Szkoda, że nikt się nie zajął parkującymi wszędzie samochodami. totalny chaos panował i bezprawie.
A duże zakupy proponuję Ci robić w Puławach a niedługo już w Bochotnicy w Biedronce, którą właśnie budują i zgadzam się z Tobą, że ceny w tutejszych sklepach są zbyt wygórowane a z parkingami w centrum miasta dla miejscowych jest tragedia.