W Kazimierzu, jak już pisaliśmy, rozgrywa się akcja nowego filmu Jacka Bromskiego. Niektóre sceny były realizowane w starym domu na ulicy Puławskiej, siedzibie rodu Piądłowskich. O „Wyprawie na księżyc” opowiada Marzena Godziszewska.
- Dzwoni telefon.
- Tak, słucham.
- Cześć, Marzena! Z tej strony Andrzej Pawłowski. Jestem u Ciebie w domu z reżyserem Jackiem Bromskim. Chce wynająć Twój dom na kilka dni. Chce tu kręcić swój nowy film.
- ...........
- Jesteś tam?
- Tak, jestem. Zaskoczyłeś mnie. Myślę, że tak. Oczywiście.
- Słuchaj, to w sobotę przyjedzie do Ciebie kierownik produkcji, dobrze?
- Dobrze, to do soboty.
Jeszcze długo stałam z telefonem i myślałam, że to żart.
…
Sobota 28 lipca, godzina 10-ta. Przychodzi Pani Ewa Jastrzębska na rozmowę w sprawie wynajęcia domu na potrzeby filmu Jacka Bromskiego pt. "Wyprawa na księżyc". Okazuje się, że dom i podwórze z ogrodem są idealne, nawet część mebli zostanie wykorzystana.
31 lipca. Wchodzą do domu scenarzyści. Wynoszą, wnoszą, zmieniają dom nie do poznania. W łazience pojawia się frania, w kuchni stara lodówka i radio, w pokoju malutki drewniany telewizor. Wnętrze zaczyna przypominać mieszkanie z lat 60-tych minionego wieku.
1 sierpnia. Z samego rana zjawiają się znowu scenarzyści i pracują jak w ukropie, aby zdążyć do następnego dnia na pierwszy klap.
Domownicy starają się nie przeszkadzać.
2 sierpnia. Pierwszy klap i słychać: CISZA! AKCJA!
Poszło...
Jacek Bromski wiecznie uśmiechnięty, spokojny. Wydaje się, jakby lekko się wstydził, ale to takie moje odczucie. Widać, że wszyscy Go szanują.
Rozmawiałam z Panem Krzysztofem Stroińskim. Był bardzo zmęczony długim dniem pracy. Ale nie ukrywał swego zauroczenia Kazimierzem i ciszą.
Pani Bożena Adamek, mimo zmęczenia uśmiechnięta, powabnym krokiem w koszuli nocnej i szlafroku szła do autobusów ekipy filmowej zaparkowanych na ul Puławskiej przy hotelu „Pod Żurawiem”.
Filip Pławiak – młody aktor odgrywający głównego bohatera filmu przeważnie spędzał czas z Mateuszem Kościukiewiczem.
I tak przez 3 dni te wspaniałe gwiazdy polskiego kina mój dom zamienili w swoje miejsce pracy.
Dziękuję Andrzejowi Pawłowskiemu, Panu Jackowi Bromskiemu, Pani Ewie Jastrzębskiej, wszystkim aktorom, scenarzystom i całej ekipie filmowej z Warszawy, Krakowa i Wrocławia za przygodę życia.
Tekst i foto M. Godziszewska
Skomentuj
Dodane komentarze (14)
-
Dobrze że nie usunęli azbestu z dachu, bo dom by nie pasował do lat 60-tych
-
@ Tadek. Teraz wiem, kto przez ostatnie dwa tygodnie nas obserwował. To byłeś Ty.
ps. przystojny facet. -
Gratulacje Marzenko, to była na pewno niezapomniana filmowa przygoda. ;o)
Świetne jest to zdjęcie z "Franią" i tapczaniku z kilimkiem. ;o))) A z resztą wszystkie te fotki z planu są bardzo klimatyczne. Film zapowiada się ciekawie. ;o) Pozdrawiam ciepło. -
Bo ja robotę mam, a pies by sobie chętnie dorobił trochę na boczku :) A tak z innej beczki: przez ostatnie dwa tygodnie patrolowałem wytrwale brzegi Grodarza ze szczególnym uwzględnieniem ujścia oraz tyłów Małego Rynku i nikogo pijanego nie widziałem. Byli owszem, ale w pewnej odległości. I nie wyglądali na takich, co po internecie surfują. Powoli przestaję wierzyć ludziom ;) Plan filmowy opisany w reportażu również zwiedzałem. Czyli pośrednio, tylnymi drzwiami, również i ja przejdę do historii polskiej kinematografii. Czy Ona sobie tego życzy, czy nie!
-
Panie Tadek. Dlaczego Pan proponujesz psa?. Może by tak Pan, za sierżaNTA "ROBIŁ"
-
do tego trzeba mieć dom z duszą
-
Ja jeszcze mam "Franię". Tę na zegar. I działa! Tylko wyżymaczka już od wieków nieczynna, wylądowała w piwnicy. Gdyby ekipa znów kiedyś chciała jakiś film kręcić, np. sequel czterech pancernych, to ja dysponuję psem do wypożyczenia. Po drobnym 'mejkapie" nada się na pewno. Czołgu nie posiadam, niestety.
-
czepiacie się i chyba trochę zazdrościcie....brawo Marzenko
-
zawsze będziesz mogła , że w filmie kiepsko płacą!
To również może być referencja..pozdrawiam -
ten pijany jest naprawdę inteligentna bestia!
-
Wbrew temu co myslicie stawki są tak małe , że padlibyście ze śmiechu gdybyście wiedzieli ile można ''zarobić'' na wynajmie do filmu .
Tną koszty na wszystkim a najwięcej na wynajmie pokoi dla ekipy i aktorów.
Najlepiej gdyby im wynająć za przysłowiową złotówkę a na koniec przy rozliczeniu zapytają czy nie mozna by się rozliczyć na zasadzie barterowej czyli oni nic nie zapłacą za to ukarze się napis w końcowych napisach ( którego i tak nikt nie zauważy i nie przeczyta) -
od razu "angielskie" stwierdzenia i do tego bardzo NIEAKTUALNE. Nie lepiej: KOCHAM, CIĘ POLSKO!.
-
Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, oni je mają.
-
zapytajmy, ile można zarobić na udostępnieniu domu?
podejrzewam, że nie mało...
ps. przystojny facet.
Świetne jest to zdjęcie z "Franią" i tapczaniku z kilimkiem. ;o))) A z resztą wszystkie te fotki z planu są bardzo klimatyczne. Film zapowiada się ciekawie. ;o) Pozdrawiam ciepło.