Komentarze
I mamy lato. Od wczoraj. Chociaż aura w zasadzie się nie zmieniła: gorąco i duszno zda się być od zawsze. Kalendarz nie pozostawia tu jednak cienia wątpliwości. Mamy lato i już. Jeśli komuś jeszcze potrzeba dowodów, niech poczeka do następnego tygodnia. Ukaże się wtedy nowy dwunasty numer „Brulionu Kazimierskiego”, a tam wyraźnie stoi napisane: „Lato 2016”.
Dwunasty Brulion Kazimierski. To jak zamknięcie tarczy cyferblatu, jak ostatnia kartka z kalendarza. Pełnia. Ale dwunasty numer pisma nie zawiera podsumowań czy rozliczeń z czasem. To po prostu kolejny numer pisma pełny jak zwykle kazimierskich ciekawostek. I dobrze – to dobrze wróży na przyszłość.
Co znajdziemy w dwunastym numerze?
Odkryjemy tajemnicę Wąwozu na Wiktora, który łączy Doły z Górami, a pośrodku ma kapliczkę świętego Franciszka. To historia Wiktora Góreckiego, który uratował świat, ponieważ przykazania Boże rozumiał prosto, bezwarunkowo.
Poznamy „prawdę o straszliwych walkach, dantejskich scenach, których świadkami była okoliczna ludność w okolicy Kazimierza Dolnego na przełomie 1944/45 i o stratach armii sowieckiej w tym czasie, której nie znajdziemy w oficjalnych przekazach podręcznikowych, albo w jakiś miejscowych annałach”.
Dowiemy się, ze „wielu kazimierzaków nosi błękit w oczach. Gdy patrzę, w błękitne oczy najstarszej kazimierskiej ciotki Haliny Furtasowej […] przypomina mi się też opis oczu Józefa Broniewicza przekazany w 1885 r. przez wnuka Jerzego Broniewicza. O oczach dziadka powstańca napisał tak:
„W przedziwnie błękitnych oczach zaklęty był poczciwy jasny uśmiech." Ale to jak zwykle tylko jedna – błękitna - strona medalu.
Każdy Brulion ma swoją dominantę. Dominantą dwunastki są dwie postacie: Krzysztof Raczyński Krzyr i Daniel de Tramecourt oraz temat, który elektryzuje Miasteczko od co najmniej lata ubiegłego roku – inwestycja na Krakowskiej na fundamentach słynnego Spichlerza pod Bożą Męką.
Naprawdę będzie co czytać. Przede mną 100 stron druku. Ta sama szata graficzna. Barwne reprodukcje obrazów Krzyra. Interesujące zdjęcia Kazimierza, nad magią którego zastanawiają się wszyscy, którzy się z nim zetknęli na krócej – czy jak Tomek Sikora czy Krzysztof Raczyński Krzyr – na znacznie dłużej.
„Czuję, że dzisiejszy Kazimierz, to już nie jest moje miasto. Sto knajp, tysiące samochodów, sobotnio-niedzielne tłumy specyficznych „turystów”, parę mizernych galerii i pozory artystycznego życia. Każdy z nas zamyka się w sobie i swoich sprawach. Znak czasu. Jaki więc jest sens tu być i jeszcze na dodatek malować?”
To rzeczywiście Kazimierz pozwala odczuć. Ale z uścisku serca, które zauroczył, bynajmniej nie zwalnia i odjechać stąd nie pozwala. A jeżeli już – to zmusza do powrotów.
Brulion Kazimierski pojawi się w sprzedaży w następnym tygodniu. Będzie go można kupić jak zwykle w Kawiarni Galeria w Rynku.
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Dodane komentarze (1)
-
rzeczyckaGdy patrzę, w błękitne oczy najstarszej kazimierskiej ciotki Haliny Furtasowej
pozdrawiam P.Furtasowa
pozdrawiam P.Furtasowa