Możliwe, że Kazimierz będzie "oddychał dwoma artystycznymi płucami": nie tylko plastycznym, ale i literackim. Pomiędzy Zarządem Głównym Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, reprezentowanym przez prezesa oddziału lubelskiego SPP Bernarda Nowaka, a Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym, zostało zawarte porozumienie o współpracy.
Legenda związana z osobami i Domem Marii i Jerzego Kuncewiczów, związki z Miasteczkiem wybitnych pisarzy (m.in. Jan Kochanowski, Józef Czechowicz i Szalom Ash), a także sporadyczne spotkania z literatami to bardzo wiele, ale mimo wszystko zbyt mało, aby w Kazimierzu na co dzień kwitło prawdziwe życie literackie. Do tego potrzeba stałej obecności twórców literatury, szczególnie tych najznakomitszych, zdolnych ukształtować wyobraźnię literacką i historyczną czytelników, zwłaszcza tych najmłodszych. Taka obecność, podbudowana literackimi wydarzeniami w rodzaju cyklicznego festiwalu literackiego i targów książki, praca już utworzonego wydawnictwa "Klematis" i czasopisma pod tym samym tytułem, mogą doprowadzić do trwałego wzbogacenia kolonii artystycznej Kazimierz Dolny. Z oferty skorzystają zapewne kazimierzacy, bo o nich szczególnie troszczy się Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów. Dotyczy to nie tylko namawiania do uczestnictwa w imprezach, ale i oferowania wymiernych korzyści. Drugie "płuco" bowiem może wspomóc równomierne "oddychanie" gospodarki Kazimierza przez cały rok. Podstawą jej egzystencji są przecież przybywający goście.
Porozumienie o współpracy Kuncewiczówką ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich zakłada udzielanie pomocy Domowi Marii i Jerzego Kuncewiczów w działalności programowej. Osią tego biograficznego muzeum jest życie i twórczość Domowników - Marii i Jerzego Kuncewiczów oraz Jana Józefa Szczepańskiego, bratanka pisarki, a one stanowią podstawę do badania i opisywania dramatycznych losów inteligencji polskiej XX wieku. Odbyło się już spotkanie inaugurujące współpracę SPP z Kuncewiczówką: 24 i 25 listopada 2005 mówiono na temat "Stosunek literatury do PRL - w czasach PRL i dziś". Na obrady przyjechali literaci, tłumacze i historycy literatury, będący też profesorami uczelni Warszawy, Krakowa, Lublina, a w przeszłości uniwersytetów francuskich i włoskich. Byli to, między innymi, Jacek Trznadel, Kazimierz Orłoś i Jan Prokop.
Prozaik i publicysta. Z wykształcenia prawnik. Zaliczany do tzw. pokolenia Współczesności. Debiutował w prasie w 1954 r., debiut książkowy to tom nowel Między brzegami (1961), następne książki także nowelistyczne: Koniec zabawy oraz zbiór trzynastu opowiadań Ciemne drzewa (1965). Pierwszej jego powieści - mocno szyderczej - pt. Cudowna melina, odmówiono w Polsce druku, Orłoś - jako pierwszy pisarz w Polsce - wydał ją w Bibliotece paryskiej "Kultury", czyli u Giedroyca. Był to rok 1973. Niejako "przy okazji" napisał osobną książkę Historia "Cudownej meliny", przedstawiającą jego działalność opozycyjną. Kolejne powieści to: Trzecie kłamstwo (1980), Przechowalnia (1985). Opowiadania także w tomie Pustynia Gobi (1983). Najnowszy zbiór opowiadań Orłosia Drewniane mosty potwierdził, że Orłoś pozostaje mistrzem narracji. Ostatnio ukazał się także zbiór jego opowiadań filmowych (czyli tych które posłużyły za kanwę scenariuszy filmowych) pt. Wielbłąd i inne opowiadania filmowe. Na przykład "Ruchome piaski" Ślesickiego zrealizowano na podstawie opowiadania "Powrót nad rzekę". Stuhr zaś nigdy nie nakręciłby filmu "Duże zwierzę", gdyby nie opowiadanie "Wielbłąd", otwierające ten tom. Scenariusz Kieślowskiego opiera się bowiem na opowiadaniu Orłosia.
Arimendo Navajo
(z kalki języka navajo przełożył Jacek Trznadel)
NEANDERTALCZYCY
czy neandertalczycy zostali zbawieni
tam w urwistym jarze otoczeni
przez wrogie włócznie lecące kamienie
gdy promień słońca wdarł się jasny
a oni po tym promieniu uniesieni
gdzie? do nieba?
w górze zniknęli nagle?
ale może spaleni
przez prawdziwych ludzi
na godną ofiarę
najlepszemu najwyższemu bogu?
a jeśli po prostu zadeptani w glinie
razem z hominidami praludźmi z Sumatry
posłuchaj
przecież trwa ich rozpaczliwy krzyk
i płacz nad neandertalskim synkiem
pochowanym w pozycji embriona
w wianuszku leśnych kwiatów
czy mu przyznać iloraz inteligencji
wciąż zastanawia się teologia zbawienia
na domiar pismo nic o nich nie mówi
chociaż o wężach mówi i padalcach
(Koniec cz. I. utworu)