Weekend majowy już za nami. Ci, którzy zmęczyli się w Kazimierzu, mogą znów zaznać tej przyjemności w całkiem niedalekiej przyszłości. Kolejny długi weekend w czerwcu.
Długi weekend zawsze oznacza w Kazimierzu tłok. Szczególnie, gdy pogoda dopisuje. Zjeżdżają tu wtedy wszyscy, którym udało się zarezerwować – wiele miesięcy wcześniej –kwatery. Ci, którym się to nie udało, wpadają tu tylko na jeden dzień, stojąc w kilkukilometrowych korkach, albo szukają szczęścia w podkazimierskich miejscowościach, gdzie okolica jest nie mniej piękna, do Miasteczka blisko, a kwatery – co tu kryć – tańsze.
Gdzie się koncentrują w Kazimierzu turyści? Oczywiście na Rynku, gdzie w długi weekend najgłośniej bije serce miasta. Tu skupiają się miłośnicy Kazimierza wszelkiej maści – turysta ma w czym wybierać. Może sobie zrobić zdjęcie z żywym pomnikiem, poznać swoją przyszłość wywróżoną z kart przez Cygankę, uwiecznić się na portrecie narysowanym kilkoma kreskami przez ulicznego malarza, zjeść obwarzanka bądź koguta – do wyboru – gdy zgłodnieje. A gdy poszukuje strawy duchowej – może posłuchać muzykujących pod otwartym niebem grajków lub pobyć w klimacie sztuki wśród rozstawionych na stelażach pod Kamienicami Przybyłów obrazów. Jeżeli potrzebuje sportu – może wdrapać się – co nie jest specjalnie trudne dzięki schodom z jednej strony lub łagodnemu podejściu z innej – na Górę Trzech Krzyży. Daje mu to okazję do spojrzenia na Rynek z pewnym dystansem, jaki zapewnia wysokość Góry 200 m n. p. m. Ci, którzy wolą na wszystko patrzeć bliska, a przy okazji odpocząć, mogą usiąść na rynkowych ławeczkach pod SARP-em – o ile już nie są zajęte. Ten sam efekt uzyskają, zasiadając w jednym z kawiarnianych – bądź piwnych (niepotrzebne skreślić) ogródków, z tym, że dodatkowo mogą wtedy zaspokoić pragnienie, jakiekolwiek by ono nie było…
Do proponowanych kazimierskich rozrywek ostatnio przybyła jeszcze jedna. Turysta – łącząc oczywiście przyjemne z pożytecznym – może się tu uczyć języków obcych, nawet tych najbardziej orientalnych. W ten długi weekend – w ramach badania rynku i promocji – pierwsze lekcje były łatwe – chętni zaczynali od zamówienia u native-speakera swojego imienia po japońsku. Zabierając karton do domu i wieszając go na przykład nad łóżkiem odrabia się niemal automatycznie pracę domową, którą mistrz na pewno sprawdzi w czasie kolejnego długiego weekendu, który już za pasem – Kazimierz zaprasza bowiem znów 6 – 10 czerwca.
A jak naprawdę było podczas tego długiego weekendu? O tym fotoreportaż Mateusza Stachyry.
Gdzie się koncentrują w Kazimierzu turyści? Oczywiście na Rynku, gdzie w długi weekend najgłośniej bije serce miasta. Tu skupiają się miłośnicy Kazimierza wszelkiej maści – turysta ma w czym wybierać. Może sobie zrobić zdjęcie z żywym pomnikiem, poznać swoją przyszłość wywróżoną z kart przez Cygankę, uwiecznić się na portrecie narysowanym kilkoma kreskami przez ulicznego malarza, zjeść obwarzanka bądź koguta – do wyboru – gdy zgłodnieje. A gdy poszukuje strawy duchowej – może posłuchać muzykujących pod otwartym niebem grajków lub pobyć w klimacie sztuki wśród rozstawionych na stelażach pod Kamienicami Przybyłów obrazów. Jeżeli potrzebuje sportu – może wdrapać się – co nie jest specjalnie trudne dzięki schodom z jednej strony lub łagodnemu podejściu z innej – na Górę Trzech Krzyży. Daje mu to okazję do spojrzenia na Rynek z pewnym dystansem, jaki zapewnia wysokość Góry 200 m n. p. m. Ci, którzy wolą na wszystko patrzeć bliska, a przy okazji odpocząć, mogą usiąść na rynkowych ławeczkach pod SARP-em – o ile już nie są zajęte. Ten sam efekt uzyskają, zasiadając w jednym z kawiarnianych – bądź piwnych (niepotrzebne skreślić) ogródków, z tym, że dodatkowo mogą wtedy zaspokoić pragnienie, jakiekolwiek by ono nie było…
Do proponowanych kazimierskich rozrywek ostatnio przybyła jeszcze jedna. Turysta – łącząc oczywiście przyjemne z pożytecznym – może się tu uczyć języków obcych, nawet tych najbardziej orientalnych. W ten długi weekend – w ramach badania rynku i promocji – pierwsze lekcje były łatwe – chętni zaczynali od zamówienia u native-speakera swojego imienia po japońsku. Zabierając karton do domu i wieszając go na przykład nad łóżkiem odrabia się niemal automatycznie pracę domową, którą mistrz na pewno sprawdzi w czasie kolejnego długiego weekendu, który już za pasem – Kazimierz zaprasza bowiem znów 6 – 10 czerwca.
A jak naprawdę było podczas tego długiego weekendu? O tym fotoreportaż Mateusza Stachyry.
Skomentuj
Dodane komentarze (13)
-
Ten festiwal był częścią kiczowatego weekendu, niestety. Baba Jaga była ociupinę lepsza.
-
A ja byłam na kilku koncertach w ramach nowego festiwalu muzycznego w Kazimierzu, niestety nie ma go na prezentowanych wyżej zdjęciach i szkoda, że tak słabo został on rozleklamowany bo to była prawdziwa uczta dla ducha, oczu i ucha, nie mająca wspólnego nic z kiczem i odpustem. Trzeba było na tym być!!!Valentina
-
Masz rację Anieri. Nie biadolić. Wokół Kazimierza nie było tłocznie, a ludzie na szlakach mili i przyjaźni. Super
-
Mysle,że nic nie będzie takie jak było......nawet każda mijająca sekunda jest inna.Nie można tylko biadolić.Trzeba umieć się cieszyć tym, co nadchodzi.A przecież ,sami też możemy mieć wpływ na pewne wydarzenia.I nawet bedac w Kazimierzu,kiedy zajety jest kazdy wolny metr,wystarczy patrzeć na błekit kazimierskiego nieba.........bo tam.....Pozdrawiam.
-
Vinci prawdiwy Kazimierz odszedł z prawdziwym dawnym burmistrzem teraz tylko będzie gorzej ,bo obecny włodarz nie ma koncepcji i pomysłu a szkoda!!!!
-
Co wy wiecie o prawdziwym Kazimierzu
-
zgadzam się z Mańkiem, to co pokazuja zdjęcia to wszystko tandeta, tandeta i tylko tandeta. To nie jest prawdziwy Kazimierz - a może już prawdziwego Kazimierza nie ma??? SZKODA!!!
-
szkoda że było tak mało imprez
-
Aneri- zazdrość moja nie zna granic. Ja tu z chińskiej blachy, w holenderskiej fabryce zatrudniajacej samych Polaków, dla hiszpanskiej firmy robie wiatraki, które będą stały we Francji, a Ty sobie spokojnie po Kazimierzu chodzisz??? Poproszę o zdjęcia, bo mnie zazdrość zeżre.
-
Syf brud smród i ubóstwo nowa władza nastała a wraz znią syf i brud przyjeżdżam od lat do kazimierza i tym razem byłam ale taki widok jaki zastałam (pełne nie opróżnione kiosze itp.) rozłożył mnie na łopatki. Chyba zmienie miasto na Janowiec
-
Oj! działo sie tam działo.Juz nie pamiętam takiej nawałnicy turystów.zresztą sama tam .....byłam.Od 2 maja do........9maja.Niedziela,gdy 90% miłośników, nagla zniknęła,odzyskała kazimierską magię.Jak dobrze,że mogłam zostać dłużej, by .........poczuć fluidy Kazimierza.Pozdrawiam.
-
Rozpoznaję 4 osoby, w tym Babę Yagę!!!
-
Jakbym wiejski odpust oglądał. Kicz i blicht . To nie złośliwość bo przykro mi z tego powodu