Na ten mecz czekali wszyscy kibice – i ci w Puławach, i ci w Kazimierzu. Niektórzy podobno czekali od paru lat... Niestety kibice Orłów będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło - pierwsze w historii derby z Wisłą rozegrane na naszym terenie, zakończyły się sromotną porażką drużyny Orłów 0-5...
Przygotowania do tego wydarzenia trwały już od paru dni. Spodziewaliśmy się rekordu frekwencji i trzeba było sprostać temu pod względem organizacyjnym. O bezpieczeństwo na naszym obiekcie zadbała nieoceniona Agencja Ochrony SKORPION, oraz kazimierska i puławska policja. Na mecz przybyło około 550 kibiców, co jest od soboty (29 maja 2004) nowym rekordem frekwencji w rozgrywkach ligowych (liczba 1600 widzów z pierwszego spotkania z Orłami Górskiego wydaje się nie do pobicia). W powietrzu wyczuwało się atmosferę wielkiego piłkarskiego święta. Wymieniane były wzajemne uprzejmości, pogoda piękna, murawa "jak stół", słowem wszystko jak należy. Na boisku sami znajomi, więc podczas prezentacji wesołe pogaduszki i uściski...
Potem było już bezlitośnie. W 7 minucie, po długim, przekątnym podaniu do piłki doszedł Michał Walendziak i poradził sobie z naszymi obrońcami i bramkarzem. 0-1 i wielka radość na ławce rezerwowych Wisły, oraz w jej bezpośrednim sąsiedztwie, gdzie zasiadali "szalikowcy" puławskiego klubu. Nasi zawodnicy niestety nie mieli nic do powiedzenia wobec szybkiego rozgrywania piłki przez puławian i lepszej indywidualnej dyspozycji zawodników Wisły.
W 40 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez gości, piłkę wybili nasi obrońcy, lecz zdecydowanie za krótko i po powtórnym dośrodkowaniu na 0-2 podwyższył Mariusz Abramczyk.
Druga odsłona to popis umiejętności strzeleckich w wykonaniu Tomasza Sikory. Od 55 minuty nie mieliśmy już wątpliwości kto wygra ten mecz. Bramkę zdobył wyżej wymieniony zawodnik Wisły, a kiedy trzy minuty później za zagranie ręką w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę dla gości – pewnym egzekutorem okazał się właśnie Sikora.
Dwadzieścia minut przed końcem zostaliśmy "dobici". Uderzeniem z około 25 metrów napastnik Wisły po raz trzeci pokonał Sławomira Kursę i najwyższa porażka w historii naszych piątoligowych występów stała się faktem.
"Piątka do zera, trafiła Wisła frajera" – ciężko było słuchać przyśpiewek "szalikowców" Wisły, ciężko też było im zaprzeczyć...
Przed nami ostatnie trzy kolejki spotkań – trzeba zapomnieć jak najszybciej o sobotnim blamażu i walczyć do końca!
ORŁY KAZIMIERZ – WISŁA PUŁAWY 0-5 (0-2)
Bramki: Walendziak 7, Abramczyk 40, Sikora 55, 58 (k), 70.
Orły: Kursa – Kamola, Grudzień (25 Łucka), Skrzypiec (82 Saran), Rosołowski, Kowalski (62 Kubala), Moniuszko (46 Pięta), Migdal, Starek, Tomaszewski, M.Berliński
Wisła: Pięta – Stolarek, M. Rożek, Matras (71 Grul), Komorek, Makarewicz, Łukowski (65 Wiśniosz), Walendziak (66 Bancerz), Kowalik (75 Marcin Rożek), Sikora, Abramczyk.
Sędziowali: główny – Jacek Walczyński, Wojciech Rek, Adam Kątnik
Potem było już bezlitośnie. W 7 minucie, po długim, przekątnym podaniu do piłki doszedł Michał Walendziak i poradził sobie z naszymi obrońcami i bramkarzem. 0-1 i wielka radość na ławce rezerwowych Wisły, oraz w jej bezpośrednim sąsiedztwie, gdzie zasiadali "szalikowcy" puławskiego klubu. Nasi zawodnicy niestety nie mieli nic do powiedzenia wobec szybkiego rozgrywania piłki przez puławian i lepszej indywidualnej dyspozycji zawodników Wisły.
W 40 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez gości, piłkę wybili nasi obrońcy, lecz zdecydowanie za krótko i po powtórnym dośrodkowaniu na 0-2 podwyższył Mariusz Abramczyk.
Druga odsłona to popis umiejętności strzeleckich w wykonaniu Tomasza Sikory. Od 55 minuty nie mieliśmy już wątpliwości kto wygra ten mecz. Bramkę zdobył wyżej wymieniony zawodnik Wisły, a kiedy trzy minuty później za zagranie ręką w polu karnym sędzia podyktował jedenastkę dla gości – pewnym egzekutorem okazał się właśnie Sikora.
Dwadzieścia minut przed końcem zostaliśmy "dobici". Uderzeniem z około 25 metrów napastnik Wisły po raz trzeci pokonał Sławomira Kursę i najwyższa porażka w historii naszych piątoligowych występów stała się faktem.
"Piątka do zera, trafiła Wisła frajera" – ciężko było słuchać przyśpiewek "szalikowców" Wisły, ciężko też było im zaprzeczyć...
Przed nami ostatnie trzy kolejki spotkań – trzeba zapomnieć jak najszybciej o sobotnim blamażu i walczyć do końca!
ORŁY KAZIMIERZ – WISŁA PUŁAWY 0-5 (0-2)
Bramki: Walendziak 7, Abramczyk 40, Sikora 55, 58 (k), 70.
Orły: Kursa – Kamola, Grudzień (25 Łucka), Skrzypiec (82 Saran), Rosołowski, Kowalski (62 Kubala), Moniuszko (46 Pięta), Migdal, Starek, Tomaszewski, M.Berliński
Wisła: Pięta – Stolarek, M. Rożek, Matras (71 Grul), Komorek, Makarewicz, Łukowski (65 Wiśniosz), Walendziak (66 Bancerz), Kowalik (75 Marcin Rożek), Sikora, Abramczyk.
Sędziowali: główny – Jacek Walczyński, Wojciech Rek, Adam Kątnik