Dęby to niezwykle majestatyczne i dostojne drzewa. Długowieczne. Dlatego też dość często to właśnie one stają się pomnikami przyrody. Być może już niebawem w położonej nieopodal Kazimierza Dolnego Parchatce blisko 400-letni dąb również zostanie uhonorowany takim tytułem.
Starych drzew jest coraz mniej. Z różnych przyczyn. Choć niestety najczęściej są one niszczone przez człowieka. Dlatego też te najpiękniejsze i najstarsze drzewa powinniśmy chronić. Podobnego zdania są mieszkańcy Parchatki, którzy w Urzędzie Miasta w Kazimierzu Dolnym złożyli wniosek o uznanie drzewa - dębu szypułkowego rosnącego przy żółtym szlaku na górkach parchackich za pomnik przyrody.
- Według przekazów ustnych mieszkańców Parchatki w czasie II wojny światowej w konarach dębu ukrył się człowiek, uciekający przed Gestapo – czytamy w oficjalnym wniosku złożonym w kazimierskim magistracie. - Korona drzewa skutecznie skryła uciekiniera. Jako wotum wdzięczności za ocalenie życia, ufundował kapliczkę, która wisi na nim do dzisiaj. Przy tym dębie znajdował się także punkt łącznikowy partyzantów, którzy odbierali baterie do radiostacji dostarczane i ukrywane pod nim. Obraz Matki Boskiej, który znajdował się na dębie (przed obecnym) - został przywieziony z samej Jasnej Góry. Po wojnie właściciel działki, na której rósł dąb, sprzedał drzewo i miało zostać wycięte. Jednak mężczyźni, którzy przyjechali wozami, zaopatrzeni w piły, zobaczyli obraz Matki Bożej i odstąpili od wycinki. Tylko dlatego dąb ocalał. Dąb był także dla mieszkańców Parchatki pewnym wyznacznikiem miejsca. Wraz z kapliczkami i wszechobecnymi przy drogach krzyżami spełniał rolę „przystanku”. To przy nim zatrzymywały się pochody mieszkańców i księdza, który święcił pola uprawne.
Dąb usytuowany jest przy żółtym szlaku turystycznym w obrębie Parchatki. Obecnie obwód pnia na wysokości 1,30 m wynosi 500 cm, pierśnica - 150 cm, wysokość - 27 m, przypuszczalny wiek drzewa to 370-400 lat. Zdecydowanie zasługuje więc na to, by stać się pomnikiem przyrody.
- Będziemy podejmować procedurę związaną z ewentualnym ustaleniem odpowiednich regulacji dotyczących ustanowienia takiego pomnika przyrody – mówi Dariusz Wróbel, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego.
- Według przekazów ustnych mieszkańców Parchatki w czasie II wojny światowej w konarach dębu ukrył się człowiek, uciekający przed Gestapo – czytamy w oficjalnym wniosku złożonym w kazimierskim magistracie. - Korona drzewa skutecznie skryła uciekiniera. Jako wotum wdzięczności za ocalenie życia, ufundował kapliczkę, która wisi na nim do dzisiaj. Przy tym dębie znajdował się także punkt łącznikowy partyzantów, którzy odbierali baterie do radiostacji dostarczane i ukrywane pod nim. Obraz Matki Boskiej, który znajdował się na dębie (przed obecnym) - został przywieziony z samej Jasnej Góry. Po wojnie właściciel działki, na której rósł dąb, sprzedał drzewo i miało zostać wycięte. Jednak mężczyźni, którzy przyjechali wozami, zaopatrzeni w piły, zobaczyli obraz Matki Bożej i odstąpili od wycinki. Tylko dlatego dąb ocalał. Dąb był także dla mieszkańców Parchatki pewnym wyznacznikiem miejsca. Wraz z kapliczkami i wszechobecnymi przy drogach krzyżami spełniał rolę „przystanku”. To przy nim zatrzymywały się pochody mieszkańców i księdza, który święcił pola uprawne.
Dąb usytuowany jest przy żółtym szlaku turystycznym w obrębie Parchatki. Obecnie obwód pnia na wysokości 1,30 m wynosi 500 cm, pierśnica - 150 cm, wysokość - 27 m, przypuszczalny wiek drzewa to 370-400 lat. Zdecydowanie zasługuje więc na to, by stać się pomnikiem przyrody.
- Będziemy podejmować procedurę związaną z ewentualnym ustaleniem odpowiednich regulacji dotyczących ustanowienia takiego pomnika przyrody – mówi Dariusz Wróbel, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego.
O podejmowanych krokach kazimierskich władz będziemy informować na bieżąco.