Czytają kryminały razem z... Mają Wolny

Skomentuj (2)

Czy warto marnować czas na kryminały? Dlaczego warto poświęcać czas kryminałom? Te pytania przewijają się podczas spotkań literackich klubu czytelniczego pod kierunkiem prof. Zofii Mitosek, która od czasu do czasu pochyla się i nad tego rodzaju literaturą. To także rodzaj zaproszenia na klubowe spotkania skierowane do tych, którzy czytają, ale niekoniecznie książki z najwyższej półki.

Był już „Gniew” Zygmunta Miłoszewskiego. A ostatnio – „Czarne liście” Mai Wolny pisarki, którą los związał z Kielcami, belgijskim Koksijde, a obecnie z Kazimierzem Dolnym. Niespodzianką dla uczestników spotkania był udział w nim… autorki Mai Wolny!

„Czarne liście” stały się pretekstem do dyskusji po pierwsze o zawiłościach historii relacji polsko - żydowskich.  Pogrom kielecki okazuje się do dziś tematem na tyle w Polsce niewygodnym, że jak podają media, śledztwo to ma zostać wznowione.

- Jak napisano we wniosku, "tak zwany pogrom kielecki był wynikiem całego szeregu przemyślanych i przygotowanych działań z inspiracji sowieckiego aparatu terroru i w żaden sposób nie odpowiada za te wydarzenia ludność cywilna mieszkająca w Kielcach" – czytamy w kieleckiej Gazecie Wyborczej z 14 października 2016 r.

Czytelnicy wyrazili przy tym obawę, że skoro „jest zamówienie na nowe śledztwo”, może być ono nierzetelne.

- Teraz tematy historyczne są elementem walki politycznej, a nie przyczynkiem do badania historii – mówili czytelnicy.

- Prowokacja w Kielcach jest słowem – tarczą – mówi Maja Wolny. – Ludzie nie chcą o tym mówić. To martwy punkt. Ukierunkowana amnezja.

To nie jedyny martwy punkt w relacjach polsko –żydowskich. Kazimierz też ma taki. Jaki? „Ludzie nie chcą o tym mówić”…

Uczestnicy spotkania odczytywali „Czarne liście” także jako książkę o dojrzewaniu do wybaczenia. Główna bohaterka Weronika, podążając tropem swojej zaginionej córki, odnajduje ją u swojej matki, z którą dawno temu zerwała wszelkie kontakty. Poszukiwanie córki pozwoliło jej pogodzić się z najbliższymi.

- W myśl zasady: „Dzieci nas zawsze osądzą, a czasami nam przebaczą” – żartuje jedna z czytelniczek.

Najbliższa rodzina jest po to, by – jak podkreślali uczestnicy spotkania – wybaczyła, dała wsparcie. Historia Weroniki to przykład osobistego rozliczenia człowieka z jego historią.

- „Czarne liście” to manifest feminizmu, to powieść o mądrych zdolnych kobietach, które podejmują mądre decyzje – mówi Jolanta Kątnik, którą lektura zainspirowała do rozpoczęcia prywatnego „śledztwa” w sprawie jednej z bohaterek.

„Czarne liście” to więc opowieść także o charakterze lokalnym. Opowiada historię pochodzącej z pobliskiej Końskowoli Julii Pirothe polska fotografka i fotoreporterka narodowości żydowskiej. Sławę przyniosły jej prace wykonane w Marsylii podczas II wojny światowej dokumentujące francuski ruch oporu oraz fotografie skutków pogromu kieleckiego w 1946 r. Wystawę jej fotografii, wśród których znajdują się między innymi świetne portrety takich sław jak Édith Piaf czy Pablo Picasso, zorganizował Żydowski Instytut Historyczny.

- Czytałam „czarne liście” bardziej z ciekawości Julii. To była już moja dobra „znajoma” – mówi Ewa Wolna, która jakiś czas temu wystawę tę widziała w Tykocinie, a na spotkanie przyszła z katalogiem — pierwszym polskim albumem z fotografiami Julii Pirothe.

Czy wystawę „Twarze i dłonie” zobaczymy w Końskowoli? W Kazimierzu? To marzenie Mai Wolny.

 - Warto o tym pomyśleć – mówili uczestnicy spotkania.
Spotkanie z Mają Wolny było doskonałą okazją nie tylko do porozmawiania o problematyce książki, ale także okolicznościach jej powstania i związkach pisarki z Kazimierzem, do którego przyjeżdża mała powieściowa Julia.

- Przyjechałam tutaj po raz pierwszy jako młodziutka dziewczyna tuż po maturze, może na pierwszych latach studiów, gdzieś w połowie lat 90 – mówi Maja Wolny. – Wszyscy rekomendowali Kazimierz jako wspaniałe miejsce dla artystycznie zainteresowanych. Spodziewałam się więc czegoś miłego. Ale kiedy przeszłam się po raz pierwszy Kazimierzem, dostałam fizycznie … gorączki. Od razu poczułam rodzaj bardzo silnych wibracji, potem stwierdziłam, że to pewnie majaki gorączkowe – śmieje się Maja Wolny. –  Próbowałam rozstać się definitywnie z Kazimierzem, już tu nie przyjeżdżając więcej, bo było mi nie po drodze – mieszkałam prawie dwa tysiące kilometrów stąd. Ale wciąż przyjeżdżałam i zawsze tak cierpiałam pod koniec każdego tu pobytu, nie chciało się w ogóle stąd wyjeżdżać! Mieliśmy malutkie dziecko, potem drugie i tak ciągnęliśmy te dzieci tutaj, komary nas gryzły, a ja musiałam tu ciągle wracać. Kiedy nie było mnie tutaj rok czy dwa, bardzo boleśnie to odczuwałam i w końcu – napisałam półtorej książki na czysto w Kazimierzu! Moje intuicje studenckie się potwierdziły: tutaj jest jakieś powietrze, jakieś wibracje, jakieś duchy, przecięcie szlaków myślowych, które akurat dla mnie jest bardzo ważne. Zostałam zarażona, w taki bardzo dosłowny sposób. Nie mogłam nic na to poradzić.

W planowanym na czerwiec kryminale „Mock” Marka Krajewskiego nie ma wątków kazimierskich. Powieść przenosi nas na początek XX w. do Breslau.

- W Hali Stulecia znaleziono nagie ciała czterech gimnazjalistów. Nad nimi niczym makabryczny Ikar wisi trup mężczyzny ze skrzydłami u ramion – czytamy w zapowiedzi książki na stronie wydawnictwa Znak. -  Czy to zbiorowe samobójstwo, a może rytualny mord? Kto jest winny?

Kolejne spotkanie z cyklu Literackie soboty pokaże, czy ważniejszy jest wątek kryminalny, czy prawda o człowieku.

 - Mock nie przypuszcza nawet, że ta sprawa otworzy przed nim najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy… - czytamy dalej w zapowiedzi.

Marek Krajewski – autor kilkunastu bestsellerowych powieści kryminalnych, filolog klasyczny specjalizujący się w zakresie językoznawstwa łacińskiego, doktor nauk humanistycznych. Laureat prestiżowych nagród literackich i kulturalnych. Zdobył Paszport „Polityki” (2005), Nagrodę Księgarzy „Witryna” za najlepszą książkę 2005 oraz Nagrodę Wielkiego Kalibru dla najlepszej powieści kryminalnej 2003. W 2008 r. został wybrany Ambasadorem Wrocławia, dwa lata temu odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Maja Wolny - pisarka, doktor nauk humanistycznych. W latach 1998 - 2002 dziennikarka "Polityki". Od 2003 r. mieszkała w Belgii, gdzie przez wiele lat prowadziła fundację promującą kultury Europy Wschodniej, później pracowała jako kurator wystaw, dyrektor muzeum oraz felietonistka najważniejszego flamandzkiego serwisu informacyjnego VRT. Opublikowała powieści  “Kara" (2009) oraz “Dom tysiąca nocy" (2010), "Czarne liście" (2016), "Księgobójca" (2017), które spotkały się z dużym uznaniem krytyki i czytelników. Pochodzi z Kielc. Obecnie mieszka w Kazimierzu Dolnym.

Kolejne Literacka Sobota już 17 czerwca o godzinie 16.00 w Kazimierskim Ośrodku Kultury Promocji i Turystyki. Zapraszamy wszystkich miłośników dobrej książki w imieniu organizatorów.

 

Kolejne Literackie Soboty:

17 czerwca – Marek Krajewski, Mock
29 lipca – John Le Carre, Wierny ogrodnik
26 sierpnia – Magdalena Grzebałkowska, Beksińscy.  Portret podwójny

Skomentuj


Dodane komentarze (2)

  • E.W.
    Wystawa zdjęć Julii Pierot była w Tykocinie. Pozdrawiam.
  • pijany znad Grodarza
    - Prowokacja w Kielcach jest słowem - tarczą - mówi Maja Wolny. - Ludzie nie chcą o tym mówić. To martwy punkt. Ukierunkowana amnezja. "

    ale "slowo" tak wielkie, że OSZALAŁO.

    ps. niedlugo Festiwal wspomnień i przypomnień, jak to było. Sierpień.

Mapa

Kultura

Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Zaplanuj razem z nami świąteczny wyjazd do dowolnego miejsca w Polsce. Poznaj oferty specjalne noclegów na Wigilię i Boże Narodzenie 2024.
Pokaż stopkę