Modlitwą ekumeniczną na terenie cmentarza żydowskiego rozpoczęły się uroczystości upamiętniające 75. rocznicę zagłady społeczności żydowskiej w Kazimierzu. Gościem specjalnym była córka Berka Cytryna jednego z nielicznych Żydów ocalałych z wojennej zawieruchy Jolanta Emch - Zielińska.
Do 1942 roku Żydzi stanowili 60 procent mieszkańców Kazimierza. Wojna sprawiła, że wielowiekowe polsko – żydowskie sąsiedztwo się skończyło. Wiosną 75 lat temu ostatnia 300 osobowa grupa kazimierzaków wyznania mojżeszowego, na przedzie której szedł okryty tałesem z Torą w ręku rabin Izrael Zilberminc, opuściła miasto pod lufami niemieckich karabinów. Spłonęli w komorach gazowych Bełżca, Majdanka, Sobiboru. Ich nazwiska odczytała młodzież kazimierskich szkół podczas wspólnego przemarszu z kirkutu, gdzie wspólnie modlili się duchowni katoliccy - ks.proboszcz Tomasz Lewniewski i o. Artur Machała OFM - i ksiądz ewangelicki Jarosław Batruch, do synagogi.
- Czy o tamtych tragicznych wydarzeniach warto pamiętać? Po co? – pytał w trakcie swojego krótkiego przemówienia naczelny rabin Polski Michael Schudrich, który kadisz za zmarłych wyśpiewał przed budynkiem synagogi. –Trzeba pamiętać, jak było, i działać razem, by do takiej tragedii nigdy więcej nie doszło. Zero tolerancji dla rasizmu i antysemityzmu. Zero tolerancji dla rasistowskich i antysemickich dowcipów. Zło zaczyna się od takich drobnych rzeczy.
Kazimierzacy działali razem od pokoleń, stosunki pomiędzy społecznością polską i żydowską układały się - jak to miedzy sąsiadami – raz lepiej raz gorzej.
- Kiedy trzeba było pomagali sobie w potrzebie, pożyczali sól i pieniądze, cieszyli się z urodzaju, płakali, kiedy następowała pożoga wojny, powodzi czy innej klęski. Czasem się kłócili i gniewali, czasem wspólnie bawili i biesiadowali. Jak sąsiedzi. Z jedną tylko różnicą. U nas na Górach jest zwyczaj, że jeśli odejdzie jakiś sąsiad wszyscy wspólnie idą go żegnać. Niestety zawirowania historii sprawiły, że mimo upływu aż 75 lat nigdy nie mieliśmy możliwości pożegnać naszych sąsiadów. Ta uroczystość ma właśnie taki cel - mówił prezentując rys historyczny Marcin Pisula radny Rady Powiatu i nauczyciel historii Gminnego Zespołu Szkół, członek Społecznego Komitetu Organizacyjnego.
To wojna i okupacja sprawiły, że Kazimierz z rąk niemieckich oprawców stracił swoją żydowską połowę mieszkańców, co symbolizuje – jak zauważyła Małgorzata Kuś sekretarz Urzędu Miasta w Kazimierzu – Ściana płaczu na kirkucie w Czerniawach.
- 75 lat w historii miasta, regionu, narodu to bardzo dużo, ale i bardzo mało. Pomnik na kirkucie, z którego tu przyszliśmy, symbolizuje rozerwanie. 75 lat temu nasza społeczność kazimierska została w okrutny sposób rozerwana: połowa Polaków, połowa Żydów. A żyliśmy tutaj wspólnie, współpracowaliśmy, sąsiadowaliśmy. 75 lat tworzymy tę historię sami… - mówiła Małgorzata Kuś, zaznaczając, że miasto jest otwarte na współpracę, na kultywowanie tradycji swoich żydowskich mieszkańców.
W Kazimierzu nie ma teraz Żydów.
- Przechodziłem ulicami i placami miasta, n próżno szukając śladów jego żydowskiej przeszłości. Poza zabytkową synagogą nie znalazłem żadnych innych pamiątek po sztetł. Starodawny kamienny dom nauki, chasydzki dwór reb Ezechiela z rzeźbionymi drewnianymi kolumnami przed drzwiami frontowymi; kamienica reb Motełe; przytułek dla biednych potrzebujących noclegu; stary cmentarz z jego polichromowanymi nagrobkami – ani śladu któregokolwiek z nich – to jeden z fragmentów prozy autorstwa Szmuela Lejba Sznajdermana odczytanych przez młodzież w czasie krótkiej części artystycznej.
Pytanie o sens pamiętania zdawało się być osią przewodnią uroczystości. Powracało wielokrotnie, przynosząc różne i w sumie takie same odpowiedzi: warto, chociaż to nie jest łatwe, to boli.
- Co mi z tego, że tak dobrze pamiętam, jak życie chwytałaś, chłonęłaś z zapałem. Maki z pól kazimierskich zrywałaś czerwone – recytowany wiersz Zusmana Segałowicza – zestawiał pochwałę życia i właśnie ten ból pamięci. – Lecz wiatr, który wtedy włosy ci rozwiewał, teraz niesie twój popiół na pola Lublina.
Pamięć niczego nie wróci… Życia nie wróci…
Nie wróci. Fakt, ale uruchamia wszelkie siły, by szerzyć pokój i dobro.
- Wtedy zimą było nas zaledwie kilkoro: Marcin Pisula, Danuta Borzecka, Bartłomiej Michałowski, Anna Ewa Soria, Jarosława Bator, Joanna Stefańska i Maja Wolny. Było jeszcze wielu innych ludzi dobrej woli, którzy w ciągu ostatnich miesięcy poświęcili swój czas, talent, pomysłowość i środki finansowe, by dzisiejszy dziń pojawił się i w kalendarzu i w świadomości – mówiła podczas podsumowania uroczystości pisarka Maja Wolny ze społecznego komitetu organizacyjnego, który podjął się organizacji tej uroczystości. – A dziś jest piękna wiosna i jest nas kilkadziesiąt. A kilkaset, może kilka tysięcy, jest z nami myślami. W czasach, kiedy świat się antagonizuje, trzeba od nowa przypominać, do czego prowadzi ideologizowana nienawiść. Wisław Szymborska pisała: „Spójrzcie, jak wciąż sprawna, jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu nienawiść”. Jednak my zgromadzeni tutaj mieszkańcy Kazimierza, Polski, Europy niezależnie od wieku, religii czy wykonywanej pracy staramy się pokazać, że nawet jeżeli nienawiść wciąż „dobrze się trzyma”, to pamięć i dobro trzymają się tutaj w Kazimierzu jeszcze lepiej.
Spotkanie zakończył koncert grupy NeoKlez. Ich smutne klezmerskie pieśni współgrały z tekstami czytanymi przez młodzież. Smutek jednak nie zdominował ich występu - niejako na bis zespół zagrał utwór korespondujący z optymistycznym przesłaniem całej uroczystości: trzeba pamiętać o tragedii, jaka się wydarzyła, ale trzeba budować nowe wspólne życie - w tym cała nadzieja.
- Kazimierskim Żydom odebrano majątek, owoc pracy wielu pokoleń, odebrano, wolność, odebrano godność i wreszcie odebrano nawet życie. Starano się odebrać jeszcze jedno, może z tego wszystkiego najważniejsze: pamięć! Życia wrócić się nie da, ale aby nigdy nie spełnił się testament Hitlera, Himlera, Goeringa, Gebelsa, winni jesteśmy tym ludziom pamięć i po to tutaj się właśnie zebraliśmy - mówił Marcin Pisula.
Skomentuj
Dodane komentarze (4)
-
Dopiero teraz przeczytalam te komentarze...
Dzekuje Serdecznie za piekne slowa.
W moim wieku wazny jest czlowiek i jego dusza, jego pozytywne nastawienie do wszystkich ludzi nie patrzac na rase,religie i wyglad.😁😘 Ta dla mnie
bardzo piekna uroczystosc dala mi wiare w pozytywna przyszlosc tego uroczego miasteczka!
Serdeczne dziejuje WSZYSTKIM organizatorom i kazmierskiej mlodzierzy, do ktorej nalerzy przyszlosc!!! Do zobaczenia😀 Jolanta ze CH -
Bardzo potrzebna chwila refleksji. My Kazimierzacy musimy pokazać samym sobie i innym, że potrafimy pamiętać. A ta garstka krzykliwych sąsiadów, którzy żyją swoimi małymi zawiściami i niechęcią do bliźnich, to nie my wszyscy. I to jest najważniejsze. Historią była straszna. Całe szczęście, że nasi przodkowie przeżyli straszne czasy wojny.
-
No już nie przesadzaj z tym Pisulą
-
-
oj./ To rownież fajne , ale chcialem to
https://www.youtube.com/watch?v=K4Wx71zgoU8-
Pijany pogubiłeś się ciut... A co gdyby Pani Jolanta nie była przeciwnej urody? Też dostałaby od Ciebie upominek? A tak w ogóle to jaki związek ma uroda z głębią tej idei?
Gratulacje dla organizatorów i wszystkich zaangażowanych w tę sprawę. I dla ładnych i dla brzydkich też.... -
" Przepiękna kobieta" to dusza i ciało, a nie uroda.
Tak przy okazji dodam, że bardzo poodobalo mi sie wystąpienie pana Marcina Pisuli o historii Żydów w Kazimierzu.
-
-
Pani Jolanto.
Oczywiście pamięć.
Dzisiaj Pani. Przepiękna Kobieta.
Dla Pani.
https://www.youtube.com/watch?v=KLVyV7QtIeA
Dzekuje Serdecznie za piekne slowa.
W moim wieku wazny jest czlowiek i jego dusza, jego pozytywne nastawienie do wszystkich ludzi nie patrzac na rase,religie i wyglad.😁😘 Ta dla mnie
bardzo piekna uroczystosc dala mi wiare w pozytywna przyszlosc tego uroczego miasteczka!
Serdeczne dziejuje WSZYSTKIM organizatorom i kazmierskiej mlodzierzy, do ktorej nalerzy przyszlosc!!! Do zobaczenia😀 Jolanta ze CH
https://www.youtube.com/watch?v=K4Wx71zgoU8