Nocy z 17 na 18 maja kazimierzacy nie przespali spokojnie. Do godziny pierwszej w różnych punktach Miasteczka trwała Kazimierska Noc Muzeów.
Czego można szukać w muzeum po nocy? Dowiedzieli się ci, którzy tej nocy postanowili odwiedzić oddziały Muzeum Nadwiślańskiego położonego po obu stronach Wisły. W ogrodach Kuncewiczów rozbrzmiewał ulubiony koncert Marii Kuncewiczowej – D-dur Brahmsa w blasku oczywiście dwóch księżyców, bo jakżeby mogło być inaczej? W Kamienicy Celejowskiej nocne marki myszkowały po muzealnych magazynach, a w dawnej dzwonnicy po krótkim kursie technik złotniczych i alchemicznych odlewały niewielkie przedmioty, w tym obrączki. Tu – w Muzeum Sztuki Złotniczej – gościli trzej wybitni artyści – twórcy współczesnych form złotniczych: Marek Nowaczyk, Mariusz Pajączkowski, Jacek Skrzyński oraz Michał Gradowski – znawca sztuki złotniczej, gawędziarz, współzałożyciel i kustosz Muzeum Sztuki Złotniczej. Wśród przywiezionych przez nich wyrobów złotniczych można było zobaczyć krakowską wystawę „Dla i Przeciw” wraz z kolekcją humorystycznych łyżeczek Mariusza Pajączkowskiego.
Muzeum Przyrodnicze prezentowało „Nocne zjawiska przyrodnicze”. Zwiastunem programu były intrygujące oczy kociego giganta świecące w ciemnościach z fasady muzealnego spichlerza. Nic więc dziwnego, ze zwiedzających nie brakowało. W czasie pobytu w Muzeum mogli oni oswoić się z odgłosami sów, puszczyków i puchaczy ze wszystkich stron Polski i kątów muzeum i próbować nie pamiętać, że zwiastują one – jak głosi mądrość ludowa – nieszczęście. Oczywiście – tak jak w Biblii był miedziany wąż, tak i w Kazimierzu było antidotum dla tych, którzy puszczyka od nieszczęścia oddzielić mimo wszystko nie potrafili – wystarczyło popatrzeć na puchacza siedzącego na gałęzi podczas księżycowej nocy – i wszystkie strachy pierzchały, gdzie pieprz rośnie!
W Muzeum Dawnych Słowian w Żmijowiskach pod gołym niebem próbowano wskrzesić ducha dawnych czasów. Niewątpliwym przeżyciem dla zwiedzających były pokazy walk zainscenizowane przez Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej. Co odważniejsi przywdziewali oporządzenie woja wczesnośredniowiecznego i próbowali swoich sił w potyczkach „wojennych”. Dla zmęczonych wojów przygotowano w tradycyjny lędziański sposób na ruszcie słowiańskiego pieca wieczerzę złożoną z polewki szczawiowej, wędzonego sera i mięsa. Dużym zainteresowaniem cieszył się także pokaz kowalstwa przygotowany przez Piotra Koniecznego, który znajdował sobie coraz to nowych pomocników np. do obsługi kowalskiego miecha. Nocna pora imprezy umożliwiła spektakularny pokaz Tańca Ognia. Niezapomniane przeżycie.
Jeżeli dodamy do tego koncert Orkiestry Świętego Mikołaja w janowieckim oddziale Muzeum Nadwiślańskiego, możemy już tylko naprawdę szczerze żałować, jeśli tamtą noc… po prostu przespaliśmy…
Muzeum Przyrodnicze prezentowało „Nocne zjawiska przyrodnicze”. Zwiastunem programu były intrygujące oczy kociego giganta świecące w ciemnościach z fasady muzealnego spichlerza. Nic więc dziwnego, ze zwiedzających nie brakowało. W czasie pobytu w Muzeum mogli oni oswoić się z odgłosami sów, puszczyków i puchaczy ze wszystkich stron Polski i kątów muzeum i próbować nie pamiętać, że zwiastują one – jak głosi mądrość ludowa – nieszczęście. Oczywiście – tak jak w Biblii był miedziany wąż, tak i w Kazimierzu było antidotum dla tych, którzy puszczyka od nieszczęścia oddzielić mimo wszystko nie potrafili – wystarczyło popatrzeć na puchacza siedzącego na gałęzi podczas księżycowej nocy – i wszystkie strachy pierzchały, gdzie pieprz rośnie!
W Muzeum Dawnych Słowian w Żmijowiskach pod gołym niebem próbowano wskrzesić ducha dawnych czasów. Niewątpliwym przeżyciem dla zwiedzających były pokazy walk zainscenizowane przez Chorągiew Rycerstwa Ziemi Lubelskiej. Co odważniejsi przywdziewali oporządzenie woja wczesnośredniowiecznego i próbowali swoich sił w potyczkach „wojennych”. Dla zmęczonych wojów przygotowano w tradycyjny lędziański sposób na ruszcie słowiańskiego pieca wieczerzę złożoną z polewki szczawiowej, wędzonego sera i mięsa. Dużym zainteresowaniem cieszył się także pokaz kowalstwa przygotowany przez Piotra Koniecznego, który znajdował sobie coraz to nowych pomocników np. do obsługi kowalskiego miecha. Nocna pora imprezy umożliwiła spektakularny pokaz Tańca Ognia. Niezapomniane przeżycie.
Jeżeli dodamy do tego koncert Orkiestry Świętego Mikołaja w janowieckim oddziale Muzeum Nadwiślańskiego, możemy już tylko naprawdę szczerze żałować, jeśli tamtą noc… po prostu przespaliśmy…