Z okazji rozpoczęcia 2008 roku, Kazimierski Portal Internetowy prezentuje swoim czytelnikom okolicznościowy esej Jerzego Kuncewicza napisany z okazji Nowego Roku 1919, pierwszego roku niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej.
Tekst eseju był opublikowany na łamach noworocznego wydania tygodnika Polskiego Stronnictwa Ludowego „Wyzwolenie”. Jerzy Kuncewicz był wówczas studentem Uniwersytetu Warszawskiego oraz pracownikiem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na stanowisku referenta do spraw statystyki opieki nad dziećmi i młodzieżą. Wyjaśniamy ponadto, że 1 stycznia 1919 r. przypadał w okresie działania Rządu Ludowego Republiki Polskiej (17 XI 1918 – 16 I 1919). Premierem był Jędrzej Moraczewski, a ministrami reprezentującymi Polskie Stronnictwa Ludowe byli Stanisław Thugutt (minister spraw wewnętrznych), Franciszek Wojda (minister rolnictwa) oraz Błażej Stolarski, Tomasz Nocznicki i Marian Malinowski (ministrowie bez teki). Jerzy Kuncewicz, jako przedstawiciel władz PSL „Wyzwolenie” z obszaru byłego Królestwa Polskiego, uczestniczył w pertraktacjach międzypartyjnych, które doprowadziły do powstania tego Rządu Ludowego z udziałem stronnictw ludowych.
Bracia! Nowy Rok!
Ale nie pora witać się zwykłem życzeniem. Nie starczy dziś słowo: „Oby nam się lepiej działo”.
Ten rok takim będzie, jakim go uczynimy. To rok krwawego trudu. Rok zwycięstwa ludowego albo nowej, większej klęski.
Czas zdać sobie sprawę z tego, że odpowiedzialność za losy Polski na naszych barkach dziś spoczywa.
Wspominamy Piasta, jako pradziada naszego, co przed wiekami objął władzę w Polsce, na pomyślność i chwałę Ojczyzny.
My, dziś, sięgnęliśmy po tę władzę. My chcemy wydźwignąć Polskę z tego dziejowego przełomu. Na nas spadnie błogosławieństwo lub przekleństwo tych, co po nas przyjdą.
Z odmętu nędzy i zniszczenia wyrwać chcemy naszą ziemię, z niewolniczego upodlenia oskrobać duszę narodu, ospalstwo i ciemnotę wygnać precz…
Ale przedtem jeszcze czeka nas walka.
W baśniach swoich lud mówi o Bojowniku, co zbawia zaklętą królewną przez cios zadany potworowi, który ją gnębił. Ciosem stanowczym syn ludu zmógł też Wawelskiego smoka, co długo trapił całą okolicę.
Dziś, lud polski musi rozbić łeb temu potworowi, co tamował od wieków wszelki rozwój życia naszej ojczyzny — musi zadać cios ostateczny pańskiemu sobkostwu i szlacheckiemu warcholstwu w Polsce.
Ten potwór żyje jeszcze — i rzuca się z nową siłą na jądro nowego naszego życia, na pierwszy Rząd Ludowy w Niepodległej Polsce.
Z nim staniemy do walki o Wyzwolenie.
Od naszej odwagi i solidarnej siły zależy czy walka ta będzie zwycięstwem — Zwycięstwem idei odrodzenia Polski z ludu — przez lud i dla ludu.
Tekst eseju udostępnili Maria B. Bednarz (BN) i Kazimierz J. Latuch (GUS), badacze życia i twórczości Jerzego Kuncewicza, współpracownicy Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu Dolnym.
Choć od tamtej chwili minęło już prawie 90 lat, Nowy Rok wciąż jest okazją do składania sobie najlepszych życzeń, by obłaskawić otaczającą nas rzeczywistość i los.
Nowy Rok cyfrę zmienia, wszyscy wszystkim ślą życzenia. Przy tej pięknej sposobności i my życzymy Wam radości.
Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
Mamy Nowy Roczek 2008 - niech będzie on niezwykłym, niech w waszych sercach zagości radość, nadzieja i spokój, a Nowy Rok niech będzie pasmem sukcesów i radosnych przezyć.
Może trochę spóżnione, ale szczere życzenia przesyła Karol.
I dla wszystkich wiersz:
WIERSZ STAROŚWIECKI
Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
By wszystko nam się rozplatało,
Węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
Pozamieniały się w owieczki,
A w oczach mądre łzy stanęły
Jak na choince barwnej świeczki.
Niech anioł podrze każdy dramat
Aż do rozdziału ostatniego,
I niech nastraszy każdy smutek,
Tak jak goryla nie mądrego.
Aby się wszystko uprościło –
Było zwyczajne – proste sobie –
By szpak pstrokaty, zagrypiony,
Fikał koziołki nam na grabie.
Aby wątpiący się rozpłakał
Na cud czekając w swej kolejce,
A Matka Boska – cichych – ufnych –
Na zawsze wzięła w swoje ręce.
Ks. Jan Twardowski