Spokojny sobotni wieczór. Wtem z okna na Rynku rozlegaję się upiorne wrzaski. Ludzie przystają zaciekawieni. Jeszcze nikt nie dzwoni po policję. Z okna ulatują papiery. Potem spada lina. Zsuwa się po niej man in red i jak gdyby nigdy nic przystępuje do malowania rozpoczętego wcześniej napisu na płycie Rynku. Kończy i ucieka. Dokąd? Gonić artystę!
Tak w Kazimierzu rozpoczęła się Nadwiślańska Noc Muzeów 2017. Performance na Rynku był także zaproszeniem do Kamienicy Celejowskiej na wernisaż wystawy Sławomira Marca „Sławomir Marzec. Obrazy użytkowe… i to nie wszystko”.
Więcej informacji wkrótce.
Skomentuj
Dodane komentarze (5)
-
Kicz to wyziera z każdej galerii w Kazimierzu. Powiedzmy sobie szczerze - mamy miasteczko czwartorzędnych artystów!
-
Jako długoletni krytyk kazimierskiej plastyki się nie zgadzam. Kazimierz słynie z produkcji ozdób na ścianę w formie obrazów w większości o dobrym warsztacie i poziomie, kicz jest marginalny jak i marginalna jest tam sztuka jakiego s (S) by nie użyć. Największy talent jaki się w Kaziku objawił niestety się nie rozwinął, a raczej uwstecznił, dostosował oczywiście do stada malując ckliwe pejzaże masowo, gubiąc własną niezwykłą technikę nad czem boleje osobiście. Sa tacy którzy "malować się nie boja" i to jest ich główne osiągnięcie. Wielu tych, którzy mieli szanse robić wielka sztukę niestety przepiło swoje możliwości, szkoda.
-
Czwartorzędni nabywcy to i czwartorzędne dzieła.Nasz klient nasz pan.
-
-
Oby więcej takich akcji! Bedą odtrutką na ten przerażający kicz panujący na rynku w Kazimierzu,
-
To był właśnie kicz... Trochę inny, ale jednak kicz
-
-
No w miarę prosto wyszło.
-
król jest nagi !
-
Kazimierz znowu nabiera artystycznych rumieńców!