Wczoraj poszedłem na spacer na Albrechtowkę. Wiecie, że droga na cypel "ozdobiona" jest informacjami "Teren prywatny"? Podobno cypel został sprzedany, ale czy nie należy do Kazimierskiego Parku Krajobrazowego? - pytał na Forum jeden z internautów. Postanowiliśmy to
sprawdzić.
Albrechtówka – zwana dawniej Kamienną Górą – to jedno z najpiękniejszych miejsc w okolicy. Na jej południowo-zachodnim zboczu zagajnik przerzedza się w płaską łysicę. A stąd rozpościera się przepiękny widok na panoramę Wisły z jej piaszczystymi brzegami porośniętymi nierzadko zielenią, z łachami i Krowią Wyspą, na której przyrodę chronią prawa rezerwatu. W dole u stóp góry przycupnęła wioseczka Męćmierz. Jeśli spojrzeć na prawo, po drugiej stronie rzeki na innym zboczu widnieje w całej okazałości janowiecki zamek. Piękno otwartej przestrzeni pozwala głębiej odetchnąć i po prostu odpocząć.
Jak tu dojść? Od Kazimierza prowadzi tu szeroka nasłoneczniona ulica, nie bez powodu nazwana ul. Słoneczną, która kończy się w lesie przed ośrodkiem wypoczynkowym Ministerstwa Sprawiedliwości. Wystarczy skręcić w lewo i po krótkiej wędrówce staniemy przed zielonym korytarzem prowadzącym na wapienny stok Albrechtówki. I tu zaczynają się… schody. Przed wejściem w zielony tunel na jednej z sosen jakiś czas temu pojawiła się tabliczka „Teren prywatny”. Miejsce z punktem widokowym na niebieskim szlaku turystycznym znajdujące się na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego zostało sprzedane? Jakim prawem? – zastanawiał się niejeden miłośnik Albrechtówki. Przecież tutaj od wieków ciągnęły pielgrzymki turystów spragnionych pięknych widoków, zimą zajeżdżały sanną kuligi, a latem przy wietrznej pogodzie przybywali nawet lotniarze, choć wiatry są bardziej nośne od strony Janowca. Kto pozbawił nas tych wszystkich przyjemności? – zapytaliśmy o to dyrektora Zarządu Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych w Kazimierzu Dolnym Adama Madejskiego.
- To jest tradycyjny punkt widokowy, na który ludzie od wieków chodzili, a jest to teren prywatny nie od dziś, jak zresztą 99 % terenów w Kazimierzu – powiedział dyrektor Madejski. – Na tej zasadzie mogą przestać w każdej chwili istnieć szlaki turystyczne, ścieżki, które są przecież po prywatnych terenach. Dotąd nie było obyczaju grodzenia tych działek, teraz to się zmienia. Jeżeli w planie zagospodarowania terenu nie zapisze się zakazu ogrodzeń, to każdy może swój teren ogrodzić. W poprzednim planie był zapis zakazu grodzenia wąwozów i terenów leśnych, teraz ten zapis znikł. Dzisiejsze prawo polega na tym, że jeżeli granica gruntów nie przebiega wzdłuż drogi publicznej, to właściciel może je ogrodzić i nie musi nawet tego uzgadniać.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że teren działki, na której znajduje się punkt widokowy na Albrechtówce, nie został ogrodzony. Tablica na sośnie dobitnie jednak objaśnia, że teren jest prywatny. Co to oznacza dla przeciętnego turysty? – postanowiliśmy o to zapytać właścicieli działki. Z rozmowy z Jackiem Wierzyckim współwłaścicielem widokowego cypla Kamiennej Góry jasno wynika, że do powieszenia tablicy skłonili go niekulturalni turyści. Góry śmieci, które po sobie pozostawiają, właściciele muszą potem wywozić na własny koszt. Oczekują pomocy ze strony władz Kazimierza. Jacek Wierzycki nie kryje, że jest gotowy nawet sprzedać teren, który on i jego siostra otrzymali w spadku po dziadkach. Mimo że nie jest to działka budowlana podaje cenę 480 tysięcy złotych za prawie hektarową działkę. Zastanawia się też nad wykorzystaniem tego terenu, skoro jest tak często odwiedzany przez turystów. Można by tu przecież otworzyć mały punkt gastronomiczny – chętnych by na pewno nie zabrakło. O ile odpowiednie urzędy wyrażą na to zgodę. A o to nie jest już tak łatwo.
Ani władze miasta, ani zarząd parku nie są w stanie wyłożyć takiej sumy na wykup punktu widokowego na Albrechtówce.
Co z tego wynika dla przeciętnego turysty? Czy można będzie dalej spokojnie podziwiać zachody słońca z Albrechtówki? Właściciel unikał odpowiedzi na to pytanie. Na Forum pojawiła się jednak taka wypowiedź jednego z internautów:
- Nie jestem właścicielem, ale o ile go znam, to bez problemu każdy spacerowicz, który nie śmieci i nie hałasuje, jest mile widziany – napisał Baart – kanclerz koronny dyskusji. I tego się trzymajmy.
Jak tu dojść? Od Kazimierza prowadzi tu szeroka nasłoneczniona ulica, nie bez powodu nazwana ul. Słoneczną, która kończy się w lesie przed ośrodkiem wypoczynkowym Ministerstwa Sprawiedliwości. Wystarczy skręcić w lewo i po krótkiej wędrówce staniemy przed zielonym korytarzem prowadzącym na wapienny stok Albrechtówki. I tu zaczynają się… schody. Przed wejściem w zielony tunel na jednej z sosen jakiś czas temu pojawiła się tabliczka „Teren prywatny”. Miejsce z punktem widokowym na niebieskim szlaku turystycznym znajdujące się na terenie Kazimierskiego Parku Krajobrazowego zostało sprzedane? Jakim prawem? – zastanawiał się niejeden miłośnik Albrechtówki. Przecież tutaj od wieków ciągnęły pielgrzymki turystów spragnionych pięknych widoków, zimą zajeżdżały sanną kuligi, a latem przy wietrznej pogodzie przybywali nawet lotniarze, choć wiatry są bardziej nośne od strony Janowca. Kto pozbawił nas tych wszystkich przyjemności? – zapytaliśmy o to dyrektora Zarządu Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych w Kazimierzu Dolnym Adama Madejskiego.
- To jest tradycyjny punkt widokowy, na który ludzie od wieków chodzili, a jest to teren prywatny nie od dziś, jak zresztą 99 % terenów w Kazimierzu – powiedział dyrektor Madejski. – Na tej zasadzie mogą przestać w każdej chwili istnieć szlaki turystyczne, ścieżki, które są przecież po prywatnych terenach. Dotąd nie było obyczaju grodzenia tych działek, teraz to się zmienia. Jeżeli w planie zagospodarowania terenu nie zapisze się zakazu ogrodzeń, to każdy może swój teren ogrodzić. W poprzednim planie był zapis zakazu grodzenia wąwozów i terenów leśnych, teraz ten zapis znikł. Dzisiejsze prawo polega na tym, że jeżeli granica gruntów nie przebiega wzdłuż drogi publicznej, to właściciel może je ogrodzić i nie musi nawet tego uzgadniać.
Po przybyciu na miejsce okazało się, że teren działki, na której znajduje się punkt widokowy na Albrechtówce, nie został ogrodzony. Tablica na sośnie dobitnie jednak objaśnia, że teren jest prywatny. Co to oznacza dla przeciętnego turysty? – postanowiliśmy o to zapytać właścicieli działki. Z rozmowy z Jackiem Wierzyckim współwłaścicielem widokowego cypla Kamiennej Góry jasno wynika, że do powieszenia tablicy skłonili go niekulturalni turyści. Góry śmieci, które po sobie pozostawiają, właściciele muszą potem wywozić na własny koszt. Oczekują pomocy ze strony władz Kazimierza. Jacek Wierzycki nie kryje, że jest gotowy nawet sprzedać teren, który on i jego siostra otrzymali w spadku po dziadkach. Mimo że nie jest to działka budowlana podaje cenę 480 tysięcy złotych za prawie hektarową działkę. Zastanawia się też nad wykorzystaniem tego terenu, skoro jest tak często odwiedzany przez turystów. Można by tu przecież otworzyć mały punkt gastronomiczny – chętnych by na pewno nie zabrakło. O ile odpowiednie urzędy wyrażą na to zgodę. A o to nie jest już tak łatwo.
Ani władze miasta, ani zarząd parku nie są w stanie wyłożyć takiej sumy na wykup punktu widokowego na Albrechtówce.
Co z tego wynika dla przeciętnego turysty? Czy można będzie dalej spokojnie podziwiać zachody słońca z Albrechtówki? Właściciel unikał odpowiedzi na to pytanie. Na Forum pojawiła się jednak taka wypowiedź jednego z internautów:
- Nie jestem właścicielem, ale o ile go znam, to bez problemu każdy spacerowicz, który nie śmieci i nie hałasuje, jest mile widziany – napisał Baart – kanclerz koronny dyskusji. I tego się trzymajmy.
Skomentuj
Dodane komentarze (8)
-
nie od zawsze, tylko od kilkudziesięciu lat
ała zapraszam do sprzątania cypla - każde ręce się przydadzą,
właściciel sprząta, ja i moja rodzina sprzątamy - tylko miasta to nie interesuje a turystów coraz więcej i śmieci coraz więcej -
No nie, private. Nie wszystko nadaje się do grodzenia. W szczególności nie nadają się do tego parki narodowe oraz krajobrazowe. Zostały bowiem ustanowione dla ochrony przyrody i krajobrazu, a nie w celu niszczenia go. Jak sobie wszędzie wymurujemy płoty, to będziemy mieli zamknięte osiedla więzienne, jak w Warszawie.
Poza tym szlak turystyczny był tam od zawsze. -
KTO MYŚLI ŻE CHODZIŁO O RASIAKA
-
Wierzyckiego nie Wierzbickiego,
a cypel jest niszczony, zaśmiecany, wjeżdżają tam na quadach i furmankach, ludzie palą ogniska i zostawiają po sobie śmieci
-
Ogrodzone , czy nie- to własność prywatna i tego się trzymajmy!!! Może autor artykułu otworzy swoje podwórko i przepuści przez nie tłumy turystów. Dlaczego właścicielowi zakazuje się budowy czygokolwiek w tym miescu , a gani się go za to że nie wpuszcza tłumu brudasów na swoją ziemię i jeszcze próbuje się "uspołecznić" jego własność. Coś tu chyba jest odwrócone i zalatuje ortodoksyjną komuną. A to, że jest to Kazimierz czy Lubartów nie ma tu najmniejszego znaczenia. No chyba, że jest to państwowa Góra 3 Krzyży bo wtedy można pobierać kasę za widok, brud niestety pozostaje.
-
A propos. Czas już na miejskiego konserwatora zabytków i przywrócenie zakazu grodzenia w planie zagospodarowania przestrzennego.
Ale rozumiem, że od roku mówi się tu o miejskim konserwatorze, a miasto...milczy. -
To źle, że to się dzieje w Kazimierzu. Takie miejsca nie powinny tracić swego otwartego charakteru.
Jednocześnie UM jak zwykle wykazuje się biernością.
Działka obecnie będąca własnośią pana Wierzbickiego od zawsze była wykorzystywana publicznie i źle by się stało, gdyby straciła taki charakter.
Jednocześnie dlaczego pan Wierzbicki ma sprzątać sam. UM powinno zorganizować sposób sprzątania punktu widokowego.
ps. pomysł z małą gastronomią nie jest zły, o ile nie zniekształci krajobrazu. -
Oby,NIGDY nie zabrakło mozliwości,by tam przycupnąć.To niemozliwe.Tylko nie To!PROOOOOOOOOOOSZE.
ała zapraszam do sprzątania cypla - każde ręce się przydadzą,
właściciel sprząta, ja i moja rodzina sprzątamy - tylko miasta to nie interesuje a turystów coraz więcej i śmieci coraz więcej
Poza tym szlak turystyczny był tam od zawsze.