Przed budynek sprawnie wysypują się dzieci, wychodzą pracownicy szkoły. Wykorzystane są wszystkie wyjścia ewakuacyjne. Nauczyciele sprawdzają obecność - czy nikt się nie zawieruszył w czasie ewakuacji? Usuwają uczniów na boisko, bo już podjeżdżają jednostki straży pożarnej. Policja blokuje dojazd pod szkołę. Kazimierska Ochotnicza Straż Pożarna szybko ustala miejsce umiejscowienia ognia. Wysoko. Pali się w internacie na poddaszu. Za chwilę podjeżdżają kolejne jednostki z Bochotnicy, Wierzchoniowa, Puław. Rozlokowują wozy bojowe, wysięgnik i wóz z drabiną. Rozwijają węże gaśnicze. Przygotowują dmuchany koc dla tych, którym ogień odciął drogę ucieczki. Nagle okazuje się, że jeden ze strażaków uległ zatruciu dymem. Szybko otrzymuje pomoc.
Cała akcja toczy się na oczach dzieci i gapiów, których ściągnęła ciekawość. Już w miasto poszła wieść: pali się szkoła! Tyle wozów strażackich w Kazimierzu oznaczać mogło przecież tylko jedno - kolejne podpalenie! Kiedy okazuje się, że to tylko rutynowe szkolenia, następuje ulga. Dla wszystkich.
- To były zaplanowane ćwiczenia w ramach doskonalenia zawodowego strażaków. - mówi Tomasz Gembala, naczelnik Wydziału Operacyjnego i Szkolenia z Państwowej Straży Pożarnej w Puławach, która przygotowała całą operację. - Dyrektorzy szkół mieli również okazję przećwiczyć postępowanie na wypadek pożaru. Takie akcje szkoleniowe organizujemy na terenie całego powiatu puławskiego już od 3 lat i nie ma w tym naprawdę nic niezwykłego.