W kazimierskiej restauracji Berensa, zwanej po wojnie Esterką, bywała Hanka Ordonówna. Gośćmi byli również Tuwim, Lechoń, Słonimski, Wieniawa-Długoszowski, Schiller i Zelwerowicz.
"Berens, wytrawny znawca nalewek i pieczystego, szyld umieściwszy nade drzwiami wchodowymi z wyobrażeniem bilardu oczekuje triumfująco goszczących się pięknoznawców”.
Tak 15 września 1884 r. pisała "Gazeta Lubelska”. U Berensa bywali wielcy smakosze. W poszukiwaniu raju w gębie. Kim był Aleksander Berens - który zbudował w Kazimierzu pierwszy hotel? Niewiele o nim wiemy. Wiemy na pewno, że był przedsiębiorcą z Opola Lubelskiego, który wraz z żoną Bronisławą otworzył nieopodal fary "Gospodę Chrześcijańską”.
Pokoje po rublu
W przewodniku z 1907 r. Aleksander Jankowski napisał, że "jako pierwszy punkt oparcia w Kazimierzu należy najlepiej uważać Gospodę Chrześcijańską. Tu istnieje i hotel i restauracja, tam znajdzie się przewodnika i konie”.
Pokoje po 1 rublu. Jeśli nocuje kilka osób, to płacą po 50 kopiejek za łóżko. Wycieczki po 15 kopiejek, obiady z 2 mięsnych dań po 40 kopiejek - tak reklamowała się przyszła "Esterka”.
Hotel i restauracja szybko zdobył sobie doskonałą renomę.
Dla goszczących tu malarzy najbardziej zagadkowe było to, że budynek w niczym nie przypominał kazimierskich kamieniczek. - Z całą pewnością przypominał za to oberżę żywcem wziętą z Prowansji - mówi dr Waldemar Odorowski, dyrektor Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu.
Fatum?
Według legendy, Aleksander Berens, hotel i restaurację otworzył z miłości do żony - Bronisławy Mastalewicz. Znamienity restaurator zmarł w 1918 r. Na grypę zwaną hiszpanką. Na pogrzeb ojca przyjechał jego syn Stefan Berens. Sam zachorował. W dwa tygodnie po ojcu zmarł w Kazimierzu. Jego syn, Zdzisław został zamordowany w Katyniu. Fatum czy zbieg okoliczności?
Raj w gębie
Bronisława Berens przeżyła Aleksandra o 33 lata.
- Moi rodzice - po śmierci dziadka - sprowadzili się do Kazimierza, by wspólnie z babcią poprowadzić hotel i restaurację - wspomina Michał Zakrzewski z Puław, wnuk Aleksandra.
Wspomina także, że Berens słynął ze znakomitych ryb. Z lina zapiekanego w śmietanie, łososia po polsku, pstrąga wiślanego z wody, sandacza po polsku i miętusa po żydowsku.
- Do dziś mam na podniebieniu tamten smak - dodaje Michał Zakrzewski.
Nic dziwnego, że do Berensa w poszukiwaniu raju w gębie jechali Ordonówna, Tuwim, Lechoń, Słonimski czy słynny Wieniawa Długoszowski. I wielu innych.
Strzał do króla Kazimierza
Wojna przerwała rozbudowę hotelu według planów Karola Sicińskiego. Mama Michała Zakrzewskiego zdążyła na nowo urządzić salę dancingową, bufet i taras. I przed werandą założyć ogródek pełen róż.
- Niemcy otworzyli kasyno. Zachowywali się przyzwoicie. Raz tylko pijany oficer strzelił do portretu króla Kazimierza, który wisiał w bufecie - wspomina Zakrzewski.
W 1944 r. Rosjanie pożyczają na organizowane święto rewolucji 20 stołów, 40 krzeseł i zastawę. Nigdy nie zwrócili - dodaje wnuk Berensa.
Nina Andrycz z premierem
Po wojnie babcia Berensowa - mimo 84 lat - nadal doradza swojej córce Genowefie i jej synowi Michałowi Zakrzewskiemu. Interes zaczyna się rozkręcać.
Na kolacji goszczą Ninę Andrycz z premierem Józefem Cyrankiewiczem. W hotelu przez parę dni mieszka minister Adam Rapacki.
Legenda Berensa odżywa.
Za sabotaż do więzienia
Za komuny musiało przyjść najgorsze.
Ciągłe kontrole urzędników skarbowych z Puław. Nonsensy. - Kazimierscy rybacy musieli należeć do spółdzielni w Puławach i tam dostarczać złowione ryby, które następnie spółdzielnia dostarczała do Kazimierza - wspomina Zakrzewski.
Na przełomie 1948 i 49 r. właściciele Berensa dostają domiar w wysokości 0,5 mln zł. Po paru miesiącach kolejny milion. Zamykają hotel i restaurację. Po groźbie puławskiego starosty nakazującego otwarcie (za sabotaż do więzienia) - otwierają lokal. Następnie za grosze wynajmują restaurację spółdzielni "Samopomoc Chłopska” w Kazimierzu, zostawiając sobie hotel. Samopomoc przekazuje lokal Lubelskim Zakładom Gastronomicznym, władze Kazimierza upaństwawiają hotel.
W 1951r. umiera Bronisława Berens.
To koniec legendy Berensów.
W państwowej "Esterce” państwowy kucharz serwuje gulasz piracki. Na talerz wykłada konserwę rybną z puszki i zalewa wrzątkiem.
Ktoś niszczy dzikie wino okalające werandę.
Jeszcze jedna nitka łącząca z przeszłością została zerwana - napisał Konrad Bielski w książce "Spotkanie z Kazimierzem”...
Fatum 2
14 kwietnia 1997 r. - od "Społem” w Puławach - dawny hotel Berensa kupuje spółka "Felitia” z Warszawy, której właścicielami są Adam Gessler i Andrzej Rogoyski.
Adam Gessler zaczyna remont hotelu i restauracji. Pogłębia piwnice, ciężarówkami wywożą gruz. Zaczyna wzmacniać fundamenty. Pęka ściana.
Wstrzymuje remont. Na dzień, miesiąc, rok, lata.
Mieszkańcy Kazimierza twierdzą, że w trakcie remontu Gessler zaczyna mieć kłopoty rodzinne. Zostawia rozgrzebaną "Esterkę”.
W dowód miłości
Dziś za płotem widać ruiny "Esterki”. W środku nie ma ścian.
Kiedyś fatum musiało pęknąć.
Pękło, gdy Artur Jasik, przedsiębiorca z Kozienic spacerował po Kazimierzu. Na ulicy Senatorskiej zobaczył Białą Kamienicę. Na niej tabliczkę z napisem: W dowód miłości odremontował...
- W dwa lata chcę odrestaurować hotel Berensa i restaurację - mówi Jasik.
Stoimy z Mieczysławem Brzozowskim, architektem z Puław na ulicy Krzywe Koło. Pokazuje rysunki.
- Budynek jest w katastrofalnym stanie. Rozbierzemy go do fundamentów i postawimy od nowa. Z wykorzystaniem materiału. Na parterze będzie restauracja. Dwieście metrów kwadratowych. W piwnicach też. Na górze hotel na 50 miejsc. Plus zaplecze w zrekonstruowanych budynkach, które stały tu przed wojną - tłumaczy z pasją Brzozowski.
- Jeśli inwestor uwzględni nasze poprawki w projekcie, to nie ma przeciwwskazań dla budowy - mówi Dariusz Kopciowski, z-ca wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie.
- Jak ja się cieszę, że symbol Kazimierza dźwignie się z ruin - mówi ze wzruszeniem Michał Zakrzewski.
Waldemar Sulisz
Komentarz Czytelnika:
W tym artykule znajduje się błędna informacja, na co już dawno zwracałem uwagę portalowi i autorowi prosząc o sprostowanie tego błędu. Otóż nigdy nie byłem właścicielem nieruchomości opisywanej w powyższym artykule. Łatwo to sprawdzić w dokumentach. Autor przed napisaniem tego artykułu powinien przeanalizować dokumenty od strony prawnej, czego najwyraźniej nie uczynił. Oto wadliwy wpis: "14 kwietnia 1997 r. - od "Społem” w Puławach - dawny hotel Berensa kupuje spółka "Felitia” z Warszawy, której właścicielami są Adam Gessler i Andrzej Rogoyski." Andrzej Rogoyski, 16 marca 2017 r.
Skomentuj
Dodane komentarze (17)
-
O! Pan Rogoyski zamieścił w 2017 "sprostowanie" do treści artykułu, czyli uczynił to w czasie zabiegania o posady z puli PISu. Rzecz jednak w tym, że związki Pana Rogoyskiego z Panem Gesslerem(i innymi) w istocie wymagają poglebionej analizy prawnej. I może ona bardzo zaszkodzić Panu Rogoyskiemu. Więc, czy nie lepiej samemu ze sceny zejść, Panie Prezesie Rogoyski?
-
@Andrzej Rogoyski, publikowany przez nas artykuł to uzgodniony z redakcja Dziennika Wschodniego przedruk. Nie możemy wprowadzać do tekstu żadnych zmian. Jedyne, co możemy zrobić, to wprowadzić Pana komentarz do artykułu pod tekstem Waldemara Sulisza.
-
W tym artykule znajduje się błędna informacja, na co już dawno zwracałem uwagę portalowi i autorowi prosząc o sprostowanie tego błędu. Otóż nigdy nie byłem właścicielem nieruchomości opisywanej w powyższym artykule. Andrzej Rogoyski
-
W tym artykule znajduje się błędna informacja, na co już dawno zwracałem uwagę portalowi i autorowi prosząc o sprostowanie tego błędu. Otóż nigdy nie byłem właścicielem nieruchomości opisywanej w powyższym artykule. Łatwo to sprawdzić w dokumentach. Autor przed napisaniem tego artykułu powinien przeanalizować dokumenty od strony prawnej, czego najwyraźniej nie uczynił. Oto wadliwy wpis: "14 kwietnia 1997 r. - od "Społem” w Puławach - dawny hotel Berensa kupuje spółka "Felitia” z Warszawy, której właścicielami są Adam Gessler i Andrzej Rogoyski." Andrzej Rogoyski
-
Bardzo chciałabym dożyć gości w hotelu Berensa, to dzisiaj bardzo smutne miejsce w Kazimierzu, pozdrawiam Pana Artura Jasika i gorąco życzę Mu powodzenia uzagrajek
-
Chociaż w Miasteczku nie brakuje hoteli ani restauracji Będzie to na pewno wspaniałe miejsce.Położenie i historia tego byłej Gospody przyciągną bywalców.Oby "fatum 3" nigdy nie nawiedziło odbudowanej Esterki.Trzymam kciuki!
-
Świetnie, że jest nadzieja na uratowanie tego hotelu, który -typowy dla Kazimierza czy nie- jest jego charakterystycznym i urokliwym elementem. A w ostatnich latach haniebnie się obchodzono z tym budynkiem. Oby tylko odbudowano go w dotychczasowym kształcie, bez zamieniania w aluminiowo-szklaną mega-inwestycję. No i ciekawe, jakie będa ceny noclegów - Kazimierz staje się bardzo drogi.
-
Adam Gessler nie jest już na szczęście właścicielem Esterki
-
Adam Gessler zniszczył już gotyckie łuki na warszawskiej Starówce , jedyne ocalałe z pożogi II Wojny Swiatowej. Teraz kolej na Esterkę?
-
Mialem okazje byc w Kazimierzu i widzialem te ruiny. Widok byl nie ciekawy. Nie wiem tylko dlaczego miasto nie pozwala tego rozebrac i pomoc w jakikolwiek sposob obecnemu wlascicielowi przy odbudowie tego obiektu. Mialem okazje poznac wlasciciela i wiem, ze jesli by mial mozliwosc to na 100% odbudowa by ruszyla w tym roku. Jednakze wiec jak jest z takiego typu budowami, najczesciej to Urzad Miasta nie zezwala na rozbiorki itd. Jednak jestem jak najbardziej pozytywnie nastawiony, wierze ze Esterka znowu odzyje i wroci do swojej dawnej swietnosci.
-
Szansa na pewno jest, ale "kochać, to nie znaczy zawsze to samo"...
-
Tak bym chciała aby sie udało! A jeżeli inspiracją jest napis na hotelu na Senatorskiej "w imię miłości..." to chyba jest szansa!
-
Aleksander Berens nie byl z Opola Lubelskiego, tylko z Warszawy. Berensowie pochodzili z rodu junkrow niemieckich, ktorzy mieszkali w Prusach Wschodnich. z jakichs powodow przsiedlili sie do Krolestwa.
W tej chwili nie ma juz Berensow w Polsce. pozostala tylko legenda...
dobrze, ze ktos to kupil i Brzozowski projektuje nowy budynek. przeciez poltora roku temu min. kultury wydal juz decyzje o wyburzeniu budynku... -
Ta budowla wcale nie musi wygladac jak ta poprzednia ---- a moze byc calkiem inna i ladniejsza .........a nawet powinna byc ladniejsza i ciekawsza w architoktonicznie itp..........
-
Portal już o nowym właścicielu wie. A Urząd Miasta ma jakiś z nim kontakt?
-
Najwyższ czas, żebu ta ruina przestała straszyć i wróciułą do dawnej świetności. Trzymam kciuki. Jakby się jeszcze udało przwrócić tą werandę z dzikim winem i lipy prz płocie toby dopiero byłó! Jak na starych fotografiach. Czekam z niecierpliwością.
-
Trzymam mocno kciuki. Najwyższy czas zlikwidować ten paskudny płot.