50 lat targów sztuki ludowej w Kazimierzu (wideo)

zobacz więcej (22)

Garncarze i przedstawiciele plastyki obrzędowej, rzeźbiarze i twórcy zabawki ludowej, hafciarki i koronczarki – w tym te z Koniakowa, których słynne koronki właśnie wpisane zostały na Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO – około stu twórców ludowych we wszystkich dyscyplinach charakterystycznych dla danego regionu zaprezentowało się na Rynku podczas 50. Jubileuszowych Targów Sztuki Ludowej w Kazimierzu Dolnym.

Towarzyszące niemal od samego początku Ogólnopolskiemu Festiwalowi Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Targi Sztuki Ludowej świętują swoje pięćdziesięciolecie.

- Targi Sztuki Ludowej organizowane przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych to nie jest zwyczajny kiermasz – to prezentacja sztuki ludowej zebranej ze wszystkich regionów kraju, ze wszystkich jeszcze uprawianych dyscyplin twórczych i ginących zawodów – mówi komisarz Targów Sztuki Ludowej Paweł Onochin. – Wystawiają tu mistrzowie dyscyplin twórczych charakterystycznych dla poszczególnych regionów Polski – i na to bardzo zwracamy uwagę, ponieważ ściśle przestrzegamy kanonu etnograficznego oraz niemieszania stylów i niemieszania dyscyplin, które są charakterystyczne tylko i wyłącznie dla poszczególnych regionów.

W Kazimierzu prezentują się szczególnie przedstawiciele ginących zawodów: garncarze, tkaczki, twórcy zabawki ludowej.

- To prawdziwe perełki tegorocznych targów – mówi Paweł Onochin. – Zauważamy renesans zabawki ludowej. Przez ostatnie lata z tą dyscypliną był kłopot. Obecnie naszym największym mankamentem jest brak kowala. Jest to już zupełnie odchodząca umiejętność. Kowale w tej chwili wyspecjalizowali się w działalności typowo rzemieślniczej i rzadko który wykonuje jeszcze prace artystyczne. Jest ich dosłownie kilku w całej Polsce, wśród nich oczywiście Roman Czerniec z pobliskiego Wojciechowa, który jest naszym członkiem. To jest praktycznie jedyny kowal tak mocno czynny na Lubelszczyźnie.

Targi Sztuki Ludowej w Kazimierzu przyzwyczaiły nas jednak, że tzw. ginące zawody wcale nie są takie znowu ginące, skoro co roku możemy spotykać ich przedstawicieli na kazimierskim Rynku. Jednak, jak twierdzi Paweł Onochin, czynnych twórców ludowych jest z roku na rok coraz mniej: starsi odchodzą, nie pozostawiając następców.

- My jako kraj nie wypracowaliśmy jeszcze systemu, który by uczył tego typu umiejętności. Praktycznie bazujemy tylko i wyłącznie na własnej inicjatywie poszczególnych twórców. Oni są świadomi tego, jak bardzo są cennymi reprezentantami kultury swojego regionu. Starają się przekazywać umiejętności swojemu najbliższemu środowisku, chociaż z tym jest coraz gorzej – najmłodsi adepci nie widzą sensu zajmowania się tym, ponieważ nie widzą w tym korzyści. To jest wielki problem. Brak jest systemu stypendialnego z prawdziwego zdarzenia. Teraz pojawiła się jaskółka: od ubiegłego roku jest w ministerstwie program „Mistrz – uczeń”, który przede wszystkim ma dokonać pewnej progresji byśmy nadal mogli spotykać na kazimierskim Rynku przedstawicieli ginących zawodów i mistrzów rękodzielniczych.

Jak mówi Paweł Onochin, są regiony w Polsce, gdzie twórczość ludowa jest w totalnym zaniku. Lubelszczyzna na szczęście do nich nie należy – działa tu około 220 twórców ludowych, z czego w samym tylko Kazimierzu i okolicach (biorąc pod uwagę także prężny ośrodek puławski) około 30 – 40 osób. Kryzys jednak dotyka i naszego regionu.

- Jeszcze 10 – 15 lat temu czynnych tkaczek lubelskich było około 40 – 50, w tej chwili – tylko około 10 – mówi Paweł Onochin.

Jakie są przyczyny tego zjawiska?

- Twórca ludowy w prawie jest zrównany z każdym innym podmiotem, który prowadzi działalność gospodarczą. To wielka tragedia dla kultury ludowej – mówi Paweł Onochin. – Proszę sobie wyobrazić, że taka przedstawicielka plastyki zdobniczej, która robi kilkanaście palm rocznie, jest traktowana jak człowiek, który prowadzi działalność na szeroką skalę. To bardzo podcina skrzydła.

Na szczęście w tym roku na kazimierskim Rynku pojawiło się około setki twórców ludowych ze wszystkich regionów kraju, ze wszystkich jeszcze uprawianych dyscyplin twórczych i ginących zawodów. Kiedy targi startowały w 1968 r. było ich 28.

Na szczęście również wciąż trwa moda na folklor. Jak pokazuje historyczna już Polska Kronika Filmowa z 1968 r., kramy w Kazimierzu szturmowane były przez polskie elegantki. Dzisiaj może już tak nie ma, ale wyroby twórców ludowych wciąż cieszą się popularnością. I oby tak dalej.

Skomentuj


Mapa


Zobacz także

Najbliższe oferty specjalne

Poniżej znajdziesz listę obiektów gotowych udostępnić miejsca noclegowe dla osób z Ukrainy, szukających schronienia w naszym kraju. Skontaktuj się z właścicielem obiektu i uzgodnij szczegóły....
Przyszłości nie przepowiadamy, ale możemy pomóc Ci zorganizować niezapomniany wyjazd Andrzejkowy. Sprawdź naszą ofertę noclegową przygotowaną specjalnie na Andrzejki 2024.
Pokaż stopkę