Komentarze
W ostatnią niedzielę społeczność kazimierska uczciła pamięć powstańców styczniowych 1863 r., walczących o Polskę w rejonie Kazimierza Dolnego. W ich
intencji modlono się w Farze, a na Wzgórzu Zamkowym, gdzie w 1917 r.
kazimierzacy uhonorowali swoich bohaterów płytą pamiątkową, zapłonął
symboliczny znicz.
Wróćmy do wydarzeń sprzed lat.
145 lat temu 22 stycznia 1863 r. wieczorem w Kazimierzu pojawili się powstańcy. Była to dość liczna grupa licząca około 560 osób, głównie studentów puławskiego Instytutu Politechnicznego i Rolniczo- Leśnego, którzy „jak wieść niesie, w świątyni Sybilli, w parku puławskim zaprzysięgli sobie braterstwo i walkę na śmierć i życie”. Dowodził nimi dwudziestoletni Leon Frankowski, który sprawował dowództwo nad siłami zbrojnymi na Lubelszczyźnie. Tu ogłosił uroczyście manifest Rządu Narodowego i dekrety uwłaszczeniowe. Wybór Kazimierza na ośrodek organizacji sił powstańczych był trafnym pomysłem. Ukształtowanie terenu – okolica bogata w lasy, wzgórza i wąwozy – stwarzała doskonałe warunki do obrony i do zamaskowania się w celu zorganizowania oddziałów, ich przeszkolenia i uzbrojenia.
Pierwsza potyczka w Miasteczku miała miejsce już następnego dnia. Rosyjski żandarm Franciszek Ławnik został zabity, a drugi – Andrzej Kaszirin, wzięty do niewoli.
Leon Frankowski zorganizował swoją kwaterę dowódcy w budynku magistratu kazimierskiego, w miejscu którego w latach 30 – tych następnego stulecia wybudowano kamienicę apteczną. Sprawy związane z działalnością powstańczą rozwiązywano w magistracie, a odpoczywano i nocowano w Walencji – w przyjaznym domu Brodniewiczów na Górach.
Po kilku dniach zebrał się w Miasteczku oddział powstańczy liczący 700 osób z Puław, Kazimierza, Kurowa, Końskowoli, Markuszowa, Bełżyc, Opola Lubelskiego, a nawet z Lublina. Byli wśród nich oprócz zwykłych mieszkańców tych miejscowości studenci, ale także aktorzy, klerycy, Żydzi, a nawet żołnierze rosyjscy wzięci uprzednio do niewoli i chłopi, choć tych ostatnich wbrew założeniom – akurat niewielu. Grupa przyjęła nazwę „Oddział Lubelski", którego dowódcą mianowano byłego burmistrza Markuszowa i byłego oficera carskiej intendentury Antoniego Zdanowicza, który od początku nie cieszył się autorytetem wśród powstańców. Mimo tego zorganizowano tu setkę rzemieślniczą, która szyła buty i kożuchy, kuła kosy i piki. Zorganizowano kawalerię powstańczą liczącą 50 koni. Wypłacano regularnie żołd. Przeprowadzano ćwiczenia wojskowe.
Koniec tej Kazimierskiej Rzeczpospolitej Powstańczej nastąpił w momencie, gdy o jej istnieniu dowiedział się generał Chruszczow, co nastąpiło dopiero po tygodniu od jej utworzenia. Wysłał do Kazimierza około 700 żołnierzy pod dowództwem ppłk Miednikowa. Zbliżanie się Rosjan zaskoczyło dowództwo powstańcze. Zdecydowano się opuścić Miasteczko i wycofać się Sandomierskie, gdzie pod Słupczą zmuszeni byli przyjąć bitwę, która zakończyła się totalną klęska oddziału. Zdanowicz uciekł do Sandomierza, a Frankowski ranny został pojmany przez Rosjan. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego pozytywizmu Aleksander Świętochowski tak opisał scenę, która rozegrała się przed jego rodzinnym domem w Kazimierzu nad Wisłą:
- Pewnego dnia usłyszałem miarowy tupot jakiegoś przechodu pod naszym domem. Ujrzałem przez okno widok straszny: śród kompanii wojska rosyjskiego szedł potykający się młody człowiek i w tej chwili właśnie żołnierz uderzył go kolbą karabinu w twarz, z której bryzgnęła struga krwi. Powiedziano mi, że to ów powstaniec zabrany w Słupczy i że nazywa się Frankowski. Powieszono go na placu przed trybunałem w Lublinie. Po sześćdziesięciu sześciu latach ten wstrząsający obraz tkwi żywy w mojej pamięci.
Powstanie poparło kazimierskie duchowieństwo. Ks. Mateusz Serwiński pełnił w Miasteczku funkcję cywilnego naczelnika powstania. Zbierał datki na urządzenie szpitala dla rannych powstańców w Kazimierzu, na pomoc dla rodzin poległych, a także przekonywał do udziału w zrywie narodowym chłopów. Za działalność patriotyczną został zesłany do Tobolska na Syberii.
O tych i innych wypadkach historycznych, jakie miały miejsce na Ziemi Puławskiej w czasie powstania styczniowego można przeczytać w książce Stanisława Pacia „Powiśle puławskie w powstaniu styczniowym 1863 r.” wydanej w Puławach w 140 rocznicę powstania.
145 lat temu 22 stycznia 1863 r. wieczorem w Kazimierzu pojawili się powstańcy. Była to dość liczna grupa licząca około 560 osób, głównie studentów puławskiego Instytutu Politechnicznego i Rolniczo- Leśnego, którzy „jak wieść niesie, w świątyni Sybilli, w parku puławskim zaprzysięgli sobie braterstwo i walkę na śmierć i życie”. Dowodził nimi dwudziestoletni Leon Frankowski, który sprawował dowództwo nad siłami zbrojnymi na Lubelszczyźnie. Tu ogłosił uroczyście manifest Rządu Narodowego i dekrety uwłaszczeniowe. Wybór Kazimierza na ośrodek organizacji sił powstańczych był trafnym pomysłem. Ukształtowanie terenu – okolica bogata w lasy, wzgórza i wąwozy – stwarzała doskonałe warunki do obrony i do zamaskowania się w celu zorganizowania oddziałów, ich przeszkolenia i uzbrojenia.
Pierwsza potyczka w Miasteczku miała miejsce już następnego dnia. Rosyjski żandarm Franciszek Ławnik został zabity, a drugi – Andrzej Kaszirin, wzięty do niewoli.
Leon Frankowski zorganizował swoją kwaterę dowódcy w budynku magistratu kazimierskiego, w miejscu którego w latach 30 – tych następnego stulecia wybudowano kamienicę apteczną. Sprawy związane z działalnością powstańczą rozwiązywano w magistracie, a odpoczywano i nocowano w Walencji – w przyjaznym domu Brodniewiczów na Górach.
Po kilku dniach zebrał się w Miasteczku oddział powstańczy liczący 700 osób z Puław, Kazimierza, Kurowa, Końskowoli, Markuszowa, Bełżyc, Opola Lubelskiego, a nawet z Lublina. Byli wśród nich oprócz zwykłych mieszkańców tych miejscowości studenci, ale także aktorzy, klerycy, Żydzi, a nawet żołnierze rosyjscy wzięci uprzednio do niewoli i chłopi, choć tych ostatnich wbrew założeniom – akurat niewielu. Grupa przyjęła nazwę „Oddział Lubelski", którego dowódcą mianowano byłego burmistrza Markuszowa i byłego oficera carskiej intendentury Antoniego Zdanowicza, który od początku nie cieszył się autorytetem wśród powstańców. Mimo tego zorganizowano tu setkę rzemieślniczą, która szyła buty i kożuchy, kuła kosy i piki. Zorganizowano kawalerię powstańczą liczącą 50 koni. Wypłacano regularnie żołd. Przeprowadzano ćwiczenia wojskowe.
Koniec tej Kazimierskiej Rzeczpospolitej Powstańczej nastąpił w momencie, gdy o jej istnieniu dowiedział się generał Chruszczow, co nastąpiło dopiero po tygodniu od jej utworzenia. Wysłał do Kazimierza około 700 żołnierzy pod dowództwem ppłk Miednikowa. Zbliżanie się Rosjan zaskoczyło dowództwo powstańcze. Zdecydowano się opuścić Miasteczko i wycofać się Sandomierskie, gdzie pod Słupczą zmuszeni byli przyjąć bitwę, która zakończyła się totalną klęska oddziału. Zdanowicz uciekł do Sandomierza, a Frankowski ranny został pojmany przez Rosjan. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego pozytywizmu Aleksander Świętochowski tak opisał scenę, która rozegrała się przed jego rodzinnym domem w Kazimierzu nad Wisłą:
- Pewnego dnia usłyszałem miarowy tupot jakiegoś przechodu pod naszym domem. Ujrzałem przez okno widok straszny: śród kompanii wojska rosyjskiego szedł potykający się młody człowiek i w tej chwili właśnie żołnierz uderzył go kolbą karabinu w twarz, z której bryzgnęła struga krwi. Powiedziano mi, że to ów powstaniec zabrany w Słupczy i że nazywa się Frankowski. Powieszono go na placu przed trybunałem w Lublinie. Po sześćdziesięciu sześciu latach ten wstrząsający obraz tkwi żywy w mojej pamięci.
Powstanie poparło kazimierskie duchowieństwo. Ks. Mateusz Serwiński pełnił w Miasteczku funkcję cywilnego naczelnika powstania. Zbierał datki na urządzenie szpitala dla rannych powstańców w Kazimierzu, na pomoc dla rodzin poległych, a także przekonywał do udziału w zrywie narodowym chłopów. Za działalność patriotyczną został zesłany do Tobolska na Syberii.
O tych i innych wypadkach historycznych, jakie miały miejsce na Ziemi Puławskiej w czasie powstania styczniowego można przeczytać w książce Stanisława Pacia „Powiśle puławskie w powstaniu styczniowym 1863 r.” wydanej w Puławach w 140 rocznicę powstania.
Płyta upamiętniajaca kazimierskich powstańców styczniowych na Wzgórzu Zamkowym
Anna Ewa Soria,Skomentuj
Dodawanie komentarza
Trwa dodawanie komentarza. Nie odświeżaj strony.
I you have any information, please, send it on following mail
bal_flat@ mail.ru