Ulica Górna Puławska poprowadzi nas do kapliczki z Matką Boską Niepokalanego Poczęcia. Miejscowi mówią, że to dziwne miejsce. Sprawdźmy, ile w tym prawdy, ile bajania… Górna Puławska to uliczka, do której dojdziemy z Rynku, udając się w kierunku Fary. Przed kościołem skręcamy w lewo i po chwili znajdziemy się w Kazimierzu, który – zdawałoby się – pamięta czasy Marii Kuncewiczowej i jej „Dwóch księżyców”. Tak to miejsce postrzegał i Andrzej Barański, reżyser filmu „Dwa księżyce”, skoro domy, budujące klimat tej ulicy, trafiły do filmu opartego na opowiadaniach kazimierskiej pisarki. Budynki mieszkalne wciskają się w zbocze Góry Zamkowej, stąd funkcjonująca w XVII w. nazwa tej ulicy: Podzamcze. Po przeciwnej stronie – otwiera się widok na Wisłę. Cel naszego spaceru znajduje się blisko wylotu ulicy, nad spichlerzem Lenkiewiczów, w którym przed wojną funkcjonował pensjonat Nadwiślański z wyżywieniem i dancingiem, prowadzony przez nestorów rodu: Bronisława i Juliannę...
+ czytaj pełny opis
Ulica Górna Puławska poprowadzi nas do kapliczki z Matką Boską Niepokalanego Poczęcia. Miejscowi mówią, że to dziwne miejsce. Sprawdźmy, ile w tym prawdy, ile bajania…
Górna Puławska to uliczka, do której dojdziemy z Rynku, udając się w kierunku Fary. Przed kościołem skręcamy w lewo i po chwili znajdziemy się w Kazimierzu, który – zdawałoby się – pamięta czasy Marii Kuncewiczowej i jej „Dwóch księżyców”. Tak to miejsce postrzegał i Andrzej Barański, reżyser filmu „Dwa księżyce”, skoro domy, budujące klimat tej ulicy, trafiły do filmu opartego na opowiadaniach kazimierskiej pisarki.
Budynki mieszkalne wciskają się w zbocze Góry Zamkowej, stąd funkcjonująca w XVII w. nazwa tej ulicy: Podzamcze. Po przeciwnej stronie – otwiera się widok na Wisłę.
Cel naszego spaceru znajduje się blisko wylotu ulicy, nad spichlerzem Lenkiewiczów, w którym przed wojną funkcjonował pensjonat Nadwiślański z wyżywieniem i dancingiem, prowadzony przez nestorów rodu: Bronisława i Juliannę Grasińskich. W sezonie wydawano tu podobno nawet po 300 obiadów dziennie. Murowana kapliczka w kształcie domku stanęła w 1906 r. na działce Grasińskich, tuż obok parkingu dla gości, na cześć trzeciej ich córki – Izabelli , która w tym roku właśnie przyszła na świat jako ich jedenaste w sumie dziecko.
- Już jako mała dziewczynka babcia lubiła muzykę, poezję i taniec – pisze we wspomnieniach opublikowanych w 3 numerze "Brulionu Kazimierskiego" Izabella Maciejewska. – Grała na gitarze i pianinie. Brała udział w szopkach i przedstawieniach organizowanych w klasztorze oo. Franciszkanów. Kiedy pojawili się w Kazimierzu przedstawiciele Bractwa św. Łukasza […] zaprzyjaźniła się z niektórymi przedstawicielami bohemy, np. T. Pruszkowskim, A. Michalakiem, E. Johnem, J. Rusiecką czy M. Kuncewiczową.
Była osobą aktywną społecznie. Działała w Lidze Kobiet, założyła z Kazimierzem Daczką chór, współpracowała z Domem Kultury, tam też organizowano jej wystawy, gdy w wieku 63 lat odkryła w sobie talent rzeźbiarski… A w wieku 90 lat recytowała „Pana Tadeusza”, uczestnicząc razem z Danielem Olbrychskim w jednym z programów z cyklu „Truskawkowe studio”, który nagrywano w jej domu…
- Mam pensję i kursa niektóre, i wyższą akademię życiową – żartowała, jak wspomina jej druga wnuczka Joanna Lenkiewicz Kozłowska.
- Jej charakterystyczną sylwetkę rozpoznawali wszyscy – wspomina Izabella Maciejewska w "Brulionie" – wyprostowana postawa, duży słomkowy kapelusz i rękawiczki, w chłodne wieczory – peleryna.
- Kapelusze nosiła wielkie – potwierdza Joanna Lenkiewicz Kozłowska – i biżuterię, zwłaszcza dzwoniące bransolety.
Była osobą obdarzoną dużym poczuciem humoru. W rodzinie dotąd wspomina się anegdoty na jej temat. Kiedyś wracającą z cmentarza Izabellę po mężu Lenkiewiczową zagadnęli przechodnie: - Nie boi się pani chodzić tak o zmroku? Jak żyłam, to się bałam! - odpowiedziała, a ludzie oddalili się od niej nad podziw szybko….
Co ten żart utrzymany w tonie czarnego humoru ma wspólnego z kapliczką na Górnej Puławskiej, którą pani Lenkiewiczowa opiekowała się prawie do swojej śmierci w 1992 r.? Miejsce to ma podobno dziwną aurę. Jak twierdzą niektórzy mieszkający na tej ulicy, obok kapliczki… siedzi diabeł! Wspominają także historię o tym, jak w czasie II wojny światowej Matka Boska sprawiła, że bomba, która tu spadła, potoczyła się po ulicy, ale nie wybuchła.
Wierzyć - nie wierzyć? Zawsze można sprawdzić to osobiście, udając się do kapliczki ulicą Górną Puławską, by postawić – na wszelki wypadek – jak radzi przysłowie „Panu Bogu świeczkę, a diabłu – ogarek”…
- zwiń