Meteorolodzy zapowiadają coraz cieplejszą pogodę. Warto wiec wsiąść na rower i z perspektywy siodełka poznawać okolice Kazimierza. Tym razem proponujemy Wierzchoniów. Naszą wycieczkę rozpoczynamy na przykład z Rynku. Przed nami ok. 18 km trasy asfaltem, ale i polnymi oraz leśnymi drogami.. Wyjeżdżamy w kierunku Bochotnicy. Po ok. 4 km jazdy mijamy rondo i kierujemy się na Lublin. Po ok. 3 km dojeżdżamy do Wierzchoniowa. Gdy szosa ostro skręca w lewo ( w tym miejscu dla bezpieczeństwa ustawiono duże lustro drogowe) my skręcamy w prawo miedzy zabudowania. Droga prowadzi między opłotkami do lasu. Skręcamy w prawo – i dalej jedziemy wyłożoną betonowymi płytami drogą, która w czasem przekształca się w piękny lessowy wąwóz. W końcu wyjeżdżamy na wierzchowinę. Ale niedługo dane nam będzie się cieszyć otwartą przestrzenią. Wkrótce zagłębimy się w las, a dukt obniży się, tworząc głębocznicę. Gdy droga rozwidli się, skręćmy w lewo. Stąd już niedaleko do wyjazdu z leśnych ostępów. Gdy...
+ czytaj pełny opis
Meteorolodzy zapowiadają coraz cieplejszą pogodę. Warto wiec wsiąść na rower i z perspektywy siodełka poznawać okolice Kazimierza. Tym razem proponujemy Wierzchoniów.
Naszą wycieczkę rozpoczynamy na przykład z Rynku. Przed nami ok. 18 km trasy asfaltem, ale i polnymi oraz leśnymi drogami..
Wyjeżdżamy w kierunku Bochotnicy. Po ok. 4 km jazdy mijamy rondo i kierujemy się na Lublin. Po ok. 3 km dojeżdżamy do Wierzchoniowa. Gdy szosa ostro skręca w lewo ( w tym miejscu dla bezpieczeństwa ustawiono duże lustro drogowe) my skręcamy w prawo miedzy zabudowania. Droga prowadzi między opłotkami do lasu. Skręcamy w prawo – i dalej jedziemy wyłożoną betonowymi płytami drogą, która w czasem przekształca się w piękny lessowy wąwóz. W końcu wyjeżdżamy na wierzchowinę. Ale niedługo dane nam będzie się cieszyć otwartą przestrzenią. Wkrótce zagłębimy się w las, a dukt obniży się, tworząc głębocznicę. Gdy droga rozwidli się, skręćmy w lewo. Stąd już niedaleko do wyjazdu z leśnych ostępów. Gdy droga wychodzi na pole – znowu skręcamy w lewo. I jedziemy dalej ok. 250 m cały czas wzdłuż ściany lasu. Mijamy zachęcająco wyglądający skręt w prawo – w pola – i kierujemy się ku zabudowaniom – ukrytej w lesie przyczepie campingowej z budą dla psa(!) oraz drewnianemu domowi krytemu czerwonym dachem. I dalej jedziemy, mając las po lewej ręce. Wkrótce droga na chwilę zagłębi siew las. Jedźmy prosto, lekceważąc lewą jej odnogę na rozstaju, aż dojedziemy do ukrytego w tujach krzyża. Jedziemy dalej prosto, mijając krzyż po prawej stronie. Stąd już niedaleko do celu naszego spaceru. Po chwili naszym oczom ukażą się zabudowania, a wkrótce białe ogrodzenie posesji, na której znajduje się grób Biniendów. Opiekujący się posesją Marek Żywicki z Wierzchoniowa prowadzi nas do świetlistej brzeziny. To tu tuż nad leśnymi wądołami z inicjatywy ZBOWiD pod kierownictwem Władysława Wolnego postawiono pomnik upamiętniający rodzinę Biniendów. Na płycie wypisano 9 nazwisk osób, z których najstarsza miała lat 47, a najmłodsze bliźnięta – niecałe dwa lata.
- Zostali wymordowani przez Niemców za pomoc partyzantom – mówi Marek Żywicki. – Wydał ich ktoś ze wsi. Gestapo przyjechało nad ranem 27 lipca 43 r. Niemcy zagnali wszystkich do stodoły i ja podpalili. – Mężczyzna pokazuje miejsce, gdzie to się stało: dziś właściciel posesji chce tu założyć oczko wodne. – Sąsiedzi, zastraszeni, przyszli na to miejsce dopiero, gdy pożar wygasł…
Po wojnie ciała wszystkich członków rodziny Biniendów ekshumowano i przeniesiono na cmentarz parafialny do Kazimierza. Pozostał tylko zwykły cementowy pomnik na prywatnej posesji. Miejsce zadbane i raczej dostępne – przynajmniej dla tych, którzy wiedzą o jego istnieniu. Właściciele są otwarci dla tych, którzy chcą je odwiedzić.
- Na Wszystkich Świętych przychodzą tu dzieci ze szkoły w Rzeczycy. Zapalają znicze, kładą kwiaty – mówi Marek Żywicki. – Każdy może tu wejść, wystarczy tylko zadzwonić, a zaprowadzę – i podaje numer swojego telefonu: 783 528 175.
Mogiłą rodziny Biniendów w Wierzchoniowie zainteresowała się ostatnio Komisja Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki Rady Miejskiej w Kazimierzu Dolnym. Jej członkowie odwiedzili to miejsce w ostatnich dniach marca.
- Chcemy przenieść pomnik rodziny Biniendów w miejsce ogólnodostępne – mówi przewodnicząca Komisji Ewa Wolna. – Obecnie szukamy odpowiedniego terenu przy drodze na działce gminnej w stosunkowo najbliższej okolicy. Chcemy, żeby osoby przechodzące tędy – zarówno mieszkańcy, jak i turyści czy młodzież uczestnicząca w rajdach – mieli okazje poznać tę historię i oddać cześć pomordowanym.
Pora wracać. „Takie tu lasy i takie drzewa, bezdroża, że nie śniło się nikomu…” – głosi harcerska piosenka. – „Czas powrotu, czas powrotu”.
Nie łudźmy się jednak – na kwaterę droga przecież daleka. Wracamy do pewnego momentu samą drogą, mając drzewa tym razem po prawej ręce. Gdy dojeżdżamy do znanego nam zjazdu w las, zostawiamy tę drogę i jedziemy prosto, dając się prowadzić drodze – przy wszelkich rozwidleniach wybierając lewe odnogi. Warto tu zwrócićuwagę na ciekawe przykłady budownictwa drewnianego. Po niecałych trzech kilometrach dojeżdżamy do szosy nr 824 relacji Bochotnica - Opole Lubelskie. Jedziemy kilka metrów w kierunku Skowieszynka i przejeżdżając na drugą stronę jezdni skręcamy w prawo, wjeżdżając w drogę asfaltową, która Górami doprowadzi nas do centrum Kazimierza.
ZOBACZ MAPĘ
- zwiń