Mapa
Opis obiektu
13 kwietnia 2010 r. na cmentarzu parafialnym młodzież ze szkół gminy Kazimierz Dolny uroczyście zasadziła 8 dębów poświęconych kazimierzakom i osobom z Kazimierzem związanym, którzy zginęli w Katyniu, Charkowie, Twerze i innych miejscach sowieckiej kaźni. Jeden z dębów poświęcono tragicznie zmarłym ofiarom delegacji polskiej z Prezydentem RP na czele zmierzającej na uroczystości rocznicowe w Katyniu. Drzewa posadzono w ramach akcji „Katyń ocalić od zapomnienia” organizowanej przez warszawskie Stowarzyszenie Parafiada pod honorowym patronatem Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego. W uroczystościach w Kazimierzu pod patronatem Starosty Powiatu Puławskiego i Burmistrza Kazimierza Dolnego uczestniczyły rodziny ofiar i przedstawiciele władz samorządowych, szkół i instytucji. Organizatorem uroczystości był Zespół Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym. Od tej pory co roku 1 listopada młodzież szkolna z terenu gminy Kazimierz pełni przy dębach wartę honorową, a 13 kwietnia uczestniczy w apelu katyńskim.
Franciszek Barszczewski urodził się 17 września 1903 r. w Lublinie jako pierworodny syn Stanisława i Władysławy ze Szczepińskich małżonków Barszczewskich. W domu odebrał patriotyczne wychowanie. Jego stryj Józefat Barszczewski był dowódcą oddziału powstańczego w 1863r. w randze setnika; został pojmany pod Lubartowem i stracony przez władze carskie. Bracia i dzieci rodzeństwa stryjecznego Franciszka też udowodnili swój patriotyzm: średni Henryk razem ze swoim synem walczył w partyzanckim oddziale Rysia, najmłodszy Władysław po przejściu piekła Syberii walczył w polskim dywizjonie RAF; stryjeczni – Zbigniew Barszczewski ps. Miś, Zygmunt Kosmala i Wojciech Szczepiński – za działalność w konspiracji zostali zamordowani przez NKWD. W czasie I Wojny Światowej ojciec Franciszka – wcielony wcześniej do armii carskiej – przebywał w niewoli niemieckiej. Matka, żeby utrzymać rodzinę, prowadziła sklep. Na Franciszku spoczął więc obowiązek pomocy matce zarówno przy prowadzeniu sklepu, jak i...
+ czytaj pełny opis13 kwietnia 2010 r. na cmentarzu parafialnym młodzież ze szkół gminy Kazimierz Dolny uroczyście zasadziła 8 dębów poświęconych kazimierzakom i osobom z Kazimierzem związanym, którzy zginęli w Katyniu, Charkowie, Twerze i innych miejscach sowieckiej kaźni. Jeden z dębów poświęcono tragicznie zmarłym ofiarom delegacji polskiej z Prezydentem RP na czele zmierzającej na uroczystości rocznicowe w Katyniu. Drzewa posadzono w ramach akcji „Katyń ocalić od zapomnienia” organizowanej przez warszawskie Stowarzyszenie Parafiada pod honorowym patronatem Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego. W uroczystościach w Kazimierzu pod patronatem Starosty Powiatu Puławskiego i Burmistrza Kazimierza Dolnego uczestniczyły rodziny ofiar i przedstawiciele władz samorządowych, szkół i instytucji. Organizatorem uroczystości był Zespół Szkół im. Jana Koszczyca Witkiewicza w Kazimierzu Dolnym. Od tej pory co roku 1 listopada młodzież szkolna z terenu gminy Kazimierz pełni przy dębach wartę honorową, a 13 kwietnia uczestniczy w apelu katyńskim.
Jego stryj Józefat Barszczewski był dowódcą oddziału powstańczego w 1863r. w randze setnika; został pojmany pod Lubartowem i stracony przez władze carskie. Bracia i dzieci rodzeństwa stryjecznego Franciszka też udowodnili swój patriotyzm: średni Henryk razem ze swoim synem walczył w partyzanckim oddziale Rysia, najmłodszy Władysław po przejściu piekła Syberii walczył w polskim dywizjonie RAF; stryjeczni – Zbigniew Barszczewski ps. Miś, Zygmunt Kosmala i Wojciech Szczepiński – za działalność w konspiracji zostali zamordowani przez NKWD.
W czasie I Wojny Światowej ojciec Franciszka – wcielony wcześniej do armii carskiej – przebywał w niewoli niemieckiej. Matka, żeby utrzymać rodzinę, prowadziła sklep. Na Franciszku spoczął więc obowiązek pomocy matce zarówno przy prowadzeniu sklepu, jak i domu (wraz z młodszą o dwa lata siostrą Marią), a tym samym obowiązek opieki nad dwójką najmłodszego rodzeństwa Heniem i Niunią. Mimo tego nie zaniedbywał nauki, a nawet znalazł czas na przyłączenie się do grup rozbrajających Austriaków.
W 1920 r. w chwili ukończenia 6 klasy Gimnazjum im. St. Staszica w Lublinie zgłosił się na ochotnika do wojska i walczył w wojnie polsko – bolszewickiej jako żołnierz Jazdy Ochotniczej rtm. Feliksa Jaworskiego - słynnych Jaworszczyków, uczestnicząc w bitwie pod Frankopolem, gdzie grupa 800 ułanów zatrzymała 3 pełne dywizje bolszewickie, zdobywając ponad tysiąc jeńców, 4 sztandary sowieckie i 15 armat.
Jego kariera w jednostce liniowej skończyła się wraz z przybyciem grupy mam, które postanowiły sprowadzić do domu swoich nieletnich synów i wszyscy musieli im ulec.
W 1922 r. ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Warszawie, w 1923 - oficerską Szkołę Piechoty. Pierwszy przydział otrzymał do 82 pułku piechoty w Brześciu nad Bugiem, potem został przeniesiony do Niska.
16 sierpnia 1930 r. w kościele św. Mikołaja w Lublinie ożenił się ze znaną sobie jeszcze z dzieciństwa kazimierzanką – panną Stefanią Kuklińską - studentką KUL.
W 1933 r. otrzymał awans na kapitana. W opinii przełożonych z tego okresu czytamy: oficer ambitny, bardzo dobry instruktor i wykładowca, inteligentny, pracowity.
W 1934 r. jako ekstern – w wieku 31 lat – zdał maturę w Gimnazjum im. S. Staszica w Lublinie, co otworzyło mu drogę do studiów w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie, którą ukończył w 1936r. W okresie II Rzeczpospolitej jej mury opuściło zaledwie 600 absolwentów.
W 1935r. przeniósł się do Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza Iwieniec, strażnica Róbieżewicze.
Tuż przed wojną – 13.07.1939r. został dowódcą Batalionu Rezerwowego KOP Stołpce.
Kpt. Franciszek Barszczewski kochał dzieci, choć własnych nie miał. Pomagał biednej ludności miejscowej w Stołpcach, często jeździł do Warszawy, organizując pomoc w szerszym zakresie. Opiekował się powstańcem 1863 r. w Lublinie – Karolem Ejbiszem(?), zostawiając mu regularnie środki na utrzymanie.
17 września 1939 r. nad ranem zadzwonił w ich mieszkaniu telefon. Kapitan Barszczewski odebrał i zbagatelizował go, mówiąc żonie, że ktoś sobie żartuje, że „zgasło słońce”, i wrócił do łóżka. Wkrótce telefon zadzwonił ponownie, podczas tej rozmowy oficer wyglądał na wyraźnie zdenerwowanego, szybko się ubrał i pożegnał.
- Widziałam go jeszcze tylko jeden raz – wspominała żona Stefania Barszczewska – jak przeganiali więźniów z więzienia w Mińsku.
Stefania Barszczewska mimo, że mogła próbować przedostać się do rodziny w Lublinie, została do końca blisko męża. Wkrótce została wywieziona na Syberię, skąd dzięki wieloletnim staraniom rodziny powróciła dopiero w 1956 r. Do końca życia mieszkała w Kazimierzu Dolny. (Opracowano na podstawie relacji Doroty Olech)
Ukończył Korpus Kadetów nr 3 w Rawiczu, gdzie w 1932 r. złożył egzamin maturalny.
Wstąpił do Szkoły Podchorążych Inżynierii, którą ukończył w czerwcu następnego roku. Następnie jako kapral podchorąży rezerwy odbył trzymiesięczne szkolenie w Centrum Wyszkolenia Łączności, służąc w 1 Batalionie Telegraficznym „Zegrze”.
Kolejne szkolenia jako oficer rezerwy odbywał w kompaniach telegraficznych – 26 i 28 Dywizji Piechoty, a w latach 1936 – 37 w nowo utworzonym 6 Batalionie Telegraficznym „Jarosław” jako dowódca plutonu telegraficznego ze stopniem podporucznika rezerwy (od 1 stycznia 1936 r.)
Przełożeni oceniali go jako stanowczego, opanowanego, energicznego, obowiązkowego, solidarnego i koleżeńskiego dowódcę plutonu.
Był pracownikiem administracji w Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych w Warszawie.
19 sierpnia 1939 r. otrzymał mobilizacyjną kartę powołania do 6 Batalionu Telegraficznego w Jarosławiu. Wojna przerwała jego studia na politechnice Warszawskiej. 16 września 1939 r. był w Lublinie – jak pisze na kartce pocztowej z obozu w Starobielsku skierowanej do siostry Marii, na adres Hotelu Berensa w Kazimierzu nad Wisłą. Pisał stamtąd: „O mnie się nie martwcie, piszcie jak najczęściej.”
Ta kartka z datą 3 marca 1940 zachowała się w zbiorach rodziny Zakrzewskich jako jedyna wiadomość o jego losach.
Kolejne informacje przyszły dopiero po długich latach milczenia. W 1991 r. siostra Krystyna otrzymała od Rodziny Katyńskiej w Warszawie dokument stwierdzający, że nazwisko Zdzisław Berens figuruje na liście obozowej Starobielska pod pozycją 175.
Rodzina przekonana, że porucznik Berens podzielił los Ofiar Katyńskich w latach 80 tych wmurowała w grobowcu rodzinnym Berensów w Kazimierzu symboliczną tablicę informującą o tym fakcie.
Dziś już wiadomo: por. Zdzisław Berens zginął w Charkowie w katowni NKWD na placu Dzierżyńskiego 3 zamordowany strzałem w tył głowy między 5 kwietnia a 12 maja 1940 r.
Kartki z 10 maja tegoż roku od siostry Marii ze słowami otuchy: „Trzymaj się chłopie!” już nie przeczytał, wróciła do adresata na Hożą… (Opracowano na podstawie relacji Michała Zakrzewskiego i materiałów Centralnego Archiwum Wojskowego)
Ukończył w 1912 r. szkołę powszechną w Kazimierzu Dolnym, gdzie od 1906 r. działał w „Kole Pracy Niepodległościowej”. Dwukrotnie brał udział w przygotowaniu i umieszczeniu w szkole sztandaru z orłem polskim z napisem „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Następnie przez dwa i pół roku uczęszczał do szkoły handlowej w Warszawie, odbywając praktyki u kuchmistrza w Hotelu Europejskim. Naukę przerwał wybuch I wojny światowej.
W marcu 1915 r. przez Komisję Przeglądową w Puławach został uznany za zdolnego do służby wojskowej i skierowany przez Wojennego Naczelnika w Lublinie do 56 Zapasowego Batalionu w Moskwie, gdzie ukończył szkołę podoficerską, a następnie rok służył jako instruktor kadry w 16 kompanii tegoż batalionu.
W grudniu 1916 r. został wysłany na front w okolice Gałacu w Rumunii, gdzie walczył do stycznia następnego roku.
Od kwietnia 1917 r. prowadził propagandę wśród Polaków w armii carskiej za wstępowaniem do polskich formacji. Sam jako ochotnik wstąpił w lipcu tegoż roku do organizowanej w Moskwie kompanii Wojska Polskiego, która następnie wcielona została do 3 Dywizji 1 Korpusu, która stacjonowała w Jedlni.
W lutym 1918 r. jako kapral i zastępca dowódcy plutonu brał udział w przemarszu 3 Dywizji z Jedlni do Bobrujska, w czasie którego walczył z bolszewikami pod Gojszynem i Pobołowem. Następnie po złączeniu 3 Dywizji z 1 Korpusem, pełnił funkcję pisarza i prowiantowego w tejże dywizji stacjonującej wówczas w Żłobinie, Mogiliowie i okolicach.
W czerwcu 1918 r. został wraz z innymi rozbrojony i przewieziony do Polski po odbyciu kwarantanny w Prużanach.
2 listopada tegoż roku brał udział w rozbrajaniu posterunku okupacyjnego żandarmerii w Kazimierzu Dolnym.
17 listopada wstąpił do Policji Państwowej. Służbę pełnił w powiecie puławskim na posterunkach w Karczmiskach, Irenie (Dęblin), Żyrzynie, Nałęczowie, Końskowoli – w stopniu posterunkowego.
W listopadzie 1922 r. skierowany został na kurs w szkole Policji Państwowej w Lublinie. W czasie kursu wraz z innymi jego uczestnikami brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej, uczestnicząc w styczniu 1923 r. w zajmowaniu przyznanego Polsce pasa neutralnego w okolicach Nowoświecian na Litwie. Kurs policyjny ukończył z wynikiem celującym, otrzymując nominację na przodownika PP.
W czerwcu 1923 r. objął stanowisko komendanta posterunku w Garbowie. W tym też roku zawarł w Wąwolnicy związek małżeński z młodszą o 11 lat wąwolniczanką Heleną Kruk. Z tego związku przyszło na świat dwóch synów: Ryszard (ur. 1926) oraz Janusz (ur. 1930)
W styczniu 1927 r. przeniósł się na stanowisko komendanta policji do Opola, gdzie dał się poznać jako energiczny i pracowity. W artykule czasopisma „Ziemia Lubelska” z 11 VIII 1929 r. czytamy:
"Osada Opole to 7.000 ludności, w tym 4. 500 Żydów. Zawdzięczając energicznej pracy komisji: sanitarnej, miejskiej, przeciwpożarowej oraz Zarządowi Gminy w osobach wójta gminy W. Piłata i sekretarza S. Bajtyngiera i energicznego komendanta miejscowego posterunku policji państwowej Władysławowi Duni, obecnie doprowadzono osadę naszą do wzorowego porządku i wyglądu estetycznego ze względu odnowienia domów, bielenia rynsztoków i płotów (ogrodzeń). Ponadto sklepy, restauracje i piekarnie utrzymane są w należytym porządku. Uznani za to należy się przede wszystkiem energicznemu i pracowitemu komendantowi miejscowego posterunku policji W. Duni.”
Odznaczony Brązowym Krzyżem Zasługi.
We wrześniu 1939 r. pełnił funkcję komendanta policji w Dęblinie – Irenie. W tym czasie jego rodzina mieszkała w Kazimierzu, gdzie kończono budowę domu. Zmobilizowany miał okazję około 17 – 18 września pożegnać się z rodziną, gdy jego formacja na pięknych motorach – jak wspomina rodzina – przejeżdżała przez Kazimierz, udając się na wschód.
Trafił do obozu jenieckiego w Ostaszkowie. Stamtąd przyszła do żony kartka z datą 29 listopada 1939 r., gdzie troszczył się o ich los, o sobie pisząc tylko: „Żyję i jestem zdrowy… Jak wrócę…”
Nie wrócił. Zginął między 4 kwietnia do 16 maja zamordowany strzałem w tył głowy w Twerze w siedzibie NKWD przy ul. Sowieckiej 5.
Mianowany pośmiertnie na wyższy stopień funkcyjny przez Prezydenta RP w listopadzie 2007 roku.
Tabliczki epitafijne znajdują się na Cmentarzu Wojennym w Miednoje i w Katedrze Wojska Polskiego w Warszawie. (Opracowano na podstawie relacji Elżbiety Tomaszewskiej - Duni i materiałów Centralnego Archiwum Wojskowego)
Ukończył rosyjskie gimnazjum klasyczne w Humaniu, gdzie w 1915 r. zdał egzamin maturalny. Naukę kontynuował na Uniwersytecie w Kijowie, studiując prawo. Z powodu powołania do wojska 21 maja 1916 r. zmuszony był przerwać studia.
Ukończył 4 miesięczny kurs w Szkole Chorążych w Kijowie, awansując na chorążego. Cieszył się bardzo dobrą opinią i w związku z tym do 1917 r. pełnił w szkole obowiązki instruktora. Od 9 maja 1917 r. walczył w 15 pułku piechoty na froncie niemieckim.
W kwietniu 1918 r. wstąpił do organizującego się na Ukrainie III Korpusu Polskiego. Rozbrojony 9/10 czerwca po półrocznym pobycie w austriackim obozie dla internowanych wstąpił do Wojska Polskiego, otrzymując przydział do 144 pułku strzelców kresowych. Jako dowódca plutonu, potem kompanii brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej. Za dzielność i odwagę na polu walki (np. w bitwie pod Kiercami 16 września 1920 r. poprowadził swoją kompanię do boju na bagnety) został dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.
W sierpniu 1922 r. został skierowany do Warszawy na kurs doskonalenia oficerów piechoty, który ukończył, uzyskując awans na stopień porucznika.
Kolejny awans – na stopień kapitana – uzyskał w 1928 r. po przeniesieniu do 7 Pułku Piechoty Legionów w Chełmie. Tu też otrzymał Medal Pamiątkowy za wojnę 1918 – 1921 oraz Medal Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Tu ożenił się ze Stefanią Czyżmową, z małżeństwa tego przyszła na świat córka Stefania (później: Żurawiecka).
Pod koniec 1931 r. został znowu przeniesiony – do Bydgoszczy, gdzie objął stanowisko instruktora łączności w Szkole Podchorążych dla Podoficerów. Od 1937 r. pełnił obowiązki zastępcy Dyrektora Nauk.
Rok później został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi i Brązowym Medalem za Długoletnią Służbę. We wniosku odznaczeniowym napisano: „Oficer z dużym temperamentem, łatwością podchodzenia do każdego zagadnienia, umie w ujmujący sposób pozyskać dla siebie i swego przedmiotu podchorążych i umie ich nauczyć.”
Po likwidacji szkoły w Bydgoszczy przeniesiony został do Rawicza, gdzie pełnił funkcję kierownika Podoficerskiego Kursu Przygotowawczego do Szkół Podchorążych przy Korpusie Kadetów nr 2.
W związku z zaostrzającą się sytuacją międzynarodową otrzymał w połowie sierpnia 1939 r. rozkaz ewakuacji rawickiej szkoły do Lwowa. Po mobilizacji dwukrotnie spotkał się w Chełmie z rodziną – ostatni raz 17 lub 18 września. Wkrótce potem dostał się do niewoli sowieckiej i trafił do obozu w Kozielsku. Z niewoli wysłał do żony dwa listy – jeden wyrzucił z wagonu na stacji kolejowej w Chełmie, przez który przejeżdżały wówczas transporty polskich jeńców wojennych przekazywanych Niemcom przez Sowietów. Drugi i ostatni – z Kozielska z datą 24 listopada 1939 r.
Zginął w Katyniu zamordowany strzałem w tył głowy między 3 kwietnia a 12 maja 1940 r.
Odtąd opiekę nad nim sprawował starszy brat Aleksander – podoficer w 7 pułku ułanów. Wojna 1920 r. okazała się dla niego wielką przygodą – 3 miesiące przebywał na froncie u boku innego jego brata w 34 pułku piechoty.
Ukończył kazimierską szkołę powszechną, ale w gimnazjum uczyć się nie mógł z przyczyn finansowych. W domu korzystając z „wydatnej i jedynej zresztą” – jak to sam określił – pomocy brata Aleksandra przygotowywał się do egzaminów wstępnych do Korpusu Kadetów w Rawiczu, które zdał z wynikiem pozytywnym. Szkołę ukończył maturą w 1933 r. z 9 lokatą.
Komendant szkoły płk. Dąbkowski określił Bronisława Skrzeczkowskiego – już absolwenta tej szkoły – jako bardzo dobrego żołnierza, instruktora i dowódcę. Podkreślał przy tym jego zdolności intelektualne, bardzo duże poczucie honoru i ambicji osobistej, lojalność, obowiązkowość, punktualność, koleżeńskość i wyrobienie towarzyskie. W opinii komendanta czytamy także: „Opanowany i wytrzymały nerwowo”.
To te cechy sprawiły, że Bronisławowi Skrzeczkowskiemu zaproponowano – jak twierdzi rodzina – służbę w kontrwywiadzie – w słynnej przedwojennej Dwójce – II Oddziale Sztabu Generalnego Wojska Polskiego (wywiad i kontrwywiad).
Oprócz niewątpliwej satysfakcji (w 1939 r. był pełnomocnikiem kierownika budowy w rezerwie personalnej oficerów przy Inspektorze Saperów Sztabu Głównego WP) i profitów finansowych tego typu służba miała także strony negatywne – Bronisław Skrzeczkowski zobowiązał się pozostać kawalerem. Mimo to nie był w stanie zrezygnować z wielkiej miłości swego życia – panny Ulanowskiej, z którą spotykał się zawsze, ilekroć był w Kazimierzu, a charakter jego służby pozwalał na częste odwiedziny...
Rok 1939 rzucił porucznika Bronisława Skrzeczkowskiego do miejscowości Sarny na Wołyniu, gdzie stacjonował Korpus Ochrony Pogranicza. Zadania swoje por. Skrzeczkowski realizował jednak jako cywil. Mimo to nie uniknął aresztowania. 17 września – wg relacji rodziny – o godzinie 5 rano pod dom, gdzie wynajmował pokój, podjechało eleganckie auto, z którego wysiedli funkcjonariusze NKWD. Zabrali porucznika Skrzeczkowskiego na przesłuchanie, przy czym – według relacji świadków – traktowali go bardzo dobrze. Efektem tych przesłuchań było zapewne internowanie w jednym z obozów jenieckich.
Po wojnie do rodziny Bronisław Skrzeczkwskiego dotarł człowiek (z Nałęczowa), który twierdził, że por. Skrzeczkowski zginął w Katyniu, a jemu samemu cudem udało się uniknąć śmierci. Przywiózł też list pożegnalny por. Skrzeczkowskiego do rodziny.
Próżno szukać jednak tych informacji w archiwach. Nazwisko Skrzeczkowskiego nie figuruje na tzw. Liście Katyńskiej opublikowanej na stronach Katedry Polowej Wojska Polskiego. Co się więc z nim stało? Czy rzeczywiście zginął w Katyniu? A może w innym miejscu kaźni? Pytania te wciąż pozostają bez pewnej odpowiedzi… (Opracowano na podstawie relacji Pawła Skrzeczkowskiego i materiałów Centralnego Archiwum Wojskowego)
Ukończył puławskie gimnazjum w klasie matematyczno – przyrodniczej, zdając maturę 10 czerwca 1927 r. Od 25 listopada 1927 r. studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego. 1 marca 1931 r. wpisał się na Wydział Matematyczno-Przyrodniczy UP, gdzie studiował do momentu uzyskania tytułu magistra filozofii w zakresie biologii ogólnej w dniu 12 grudnia 1938 r.
Od sierpnia 1931 r. do 30 czerwca 1932 r. przebywał w Szkole Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu, którą ukończył, uzyskując awans na dowódcę plutonu. W 1933 r. uczestnicząc w ćwiczeniach wojskowych w 28 pułku artylerii lekkiej, który w tym czasie stacjonował w Zajezierzu koło Dęblina, awansował na ogniomistrza podchorążego rezerwy. Podczas kolejnych ćwiczeń w 1936 r. jego przełożeni ocenili go jako oficera przedsiębiorczego, jednocześnie zaznaczając, że oczekują po nim więcej dyscypliny… To nie przeszkodziło, by ostatecznie uzyskał opinię: „Nadaje się na oficera ogniowego lub na dowódcę plutonu, lub oficera zwiadowczego.”
Zmobilizowany w 1939 r. pełnił służbę w 28 pułku artylerii lekkiej.
Zginął w Charkowie w katowni NKWD na placu Dzierżyńskiego 3 zamordowany strzałem w tył głowy między 5 kwietnia a 12 maja 1940 r. ( (Opracowano na podstawie relacji Danuty Pepłowskiej, Janina Milkiewicz z Archiwum Uniwersytetu im.Adama Mickiewicza w Poznaniu i materiałów Centralnego Archiwum Wojskowego)
Jego rodzicami byli architekt Jan Koszczyc –Witkiewicz oraz Henryka z Rodkiewiczów (córka Oktawii Żeromskiej, pasierbica Żeromskiego). Jan Adam był najstarszym dzieckiem. Miał jeszcze brata Rafała Jerzego (ur. w 1911 r.) oraz najmłodszą siostrę Henrykę Annę (ur. 1924 r., po mężu Szandomirska).
Ukończył szkołę powszechną w Kazimierzu nad Wisłą, a następnie gimnazjum Zgromadzenia Kupców w Warszawie, gdzie zdał maturę w 1929 r. Studiował w trybie przyśpieszonym na Wydziale Architektury specjalizację Urbanistyka, na Politechnice Warszawskiej.
W 1933 r. ukończył podchorążówkę we Włodzimierzu. Była to Szkoła Podchorążych Rezerwy Artylerii. Odbywał ćwiczenia w 18 pułku artylerii lekkiej. W 1936 r. otrzymał awans na dowódcę plutonu.
Po ukończeniu studiów projektował założenia urbanistyczne rozwijającej się Gdyni. Pracował również w krakowskim magistracie, później już do wojny koordynował prace przy tamie rożnowskiej. Tuż przed wojną mieszkał w Krakowie przy ul. Krowoderskiej.
Jako porucznik rezerwy Wojska Polskiego we wrześniu 1939 r. został wysłany na front wschodni. Dostał się do niewoli sowieckiej. Jeniec obozu w Kozielsku, zamordowany 17 kwietnia 1940 r. Przed jego śmiercią do rodziny dotarł tylko jeden list, w którym pisał o tym, że w czasie postoju na stacji kolejowej jeńcy czekają na przewiezienie jeszcze dalej na wschód.
Przy identyfikacji znaleziono przy nim, książeczkę oszczędnościową PKO.
Jego nazwisko umieszczone jest na Liście Katyńskiej, obóz w Kozielsku, str. 206, opracowanie: Adam Moszyński, Agencja OmniPress, Polskie Towarzystwo Historyczne, Warszawa 1989 r.
Tablica upamiętniająca jego śmierć jest umieszczona na Powązkach w Warszawie na fasadzie kościoła p.w. św. Boromeusza.
(Archiwum oraz przekaz Henryki Witkiewicz-Szandomirskiej. Opracowanie: Ewa Szandomirska)