Znika pchli targ na Małym Rynku
Tu można było kupić wszystko – biżuterię, obrusy, odzież czy antyki. Mały Rynek w weekendy przyciągał w weekendy tłumy kupujących, oglądających. Teraz ten bazar rozmaitości ukrytych pod prowizorycznymi namiotami i parasolami przechodzi do historii. Jak będzie wyglądał Mały Rynek w tym sezonie?
- My ten rok traktujemy przejściowo z tego względu, że pracujemy nad koncepcją handlu dla całego miasta. Natomiast z powodu pandemii ubiegłoroczny sezon i ten sezon jest dla nas na tyle trudny, że musieliśmy te prace zawiesić – mówi burmistrz Kazimierza Artur Pomianowski. – W związku z tym nie narzucamy najemcom jakiegoś konkretnego wzoru poza metrażem i warunkami uzgodnionymi z Lubelskim Konserwatorem Zabytków. Rozumiemy, że sezon dla nich też jest niepewny, więc nie chcielibyśmy forsować swojego projektu, który mógłby narazić te osoby na dodatkowe, niepotrzebne wydatki. Chciałbym jedynie, żeby w sezonie wyglądało to estetycznie, nie raziło w oczy i spełniało swoje funkcje. Jeśli chodzi o konkretne wzory i pomysły, to jeszcze przyjdzie na to czas.
Na Małym Rynku więcej handlujących pojawiać się będzie tradycyjnie w dni targowe – wtorki i piątki. Poza tymi dniami, a także poza weekendami i świętami, będzie tu można także zaparkować.
A gdzie przeniosą się pozostali handlujący dotychczas na Małym Rynku, którzy nie zdecydowali się stanąć do przetargu bądź tego przetargu nie udało im się wygrać?
- Dla osób, które nie są w stanie pozwolić sobie na stragan na Małym Rynku bądź handlują w Kazimierzu okazjonalnie lub tylko w weekendy, przygotowaliśmy miejsce między stacją paliw a ulicą Sadową – mówi burmistrz. – Miejski Zakład Komunalny ma odpowiednio przygotować tam miejsce, gdzie te osoby będą mogły rozstawić swoje stoiska i namioty i tam prowadzić handel.
Czy to miejsce na wjeździe do Kazimierza w pobliżu stacji paliw, parkingów i bulwaru wiślanego, gdzie w sezonie tłoczno od spacerujących, okaże się dobrą placówką, okaże się już wkrótce.
Miasto na razie liczy zarobione w przetargach pieniądze.
- W tej chwili za miejsca, które sprzedaliśmy jako miasto do 31 marca, mamy przychód rzędu 35 tys. zł miesięcznie. To całkiem przyzwoity wynik, biorąc pod uwagę, że zwykle handel trwa w Kazimierzu 6 miesięcy, to są przychody na poziomie ok. 200 tys. zł. rocznie – cieszy się burmistrz. – Myślę, że sprzedamy też kolejne miejsca. Wkrótce ogłosimy przetarg na pozostałe miejsca - na ulicy Senatorskiej, wzdłuż wału wiślanego i przy stacji paliw na stoiska typu foodtrack.
Pamiątki kupimy także jak dotychczas w straganach na ulicy Browarnej. Niewykluczone, że pod wpływem uwag konserwatora zabytków zmieni się trochę ich wygląd. Z tyłu za straganami na chodniku wyznaczono miejsca dla handlujących płodami rolnymi. Tam w sezonie poza dniami targowymi kupimy świeże owoce i warzywa.
Pchli targ na Małym Rynku odszedł do historii.
- Jedną bezmyślną, bezduszną ustawą, obecne władze miasteczka zniszczyły wieloletnią tradycję kolorowego, wesołego targu przyciągającego co weekend tłumy turystów i będącego niewątpliwie jedną z głównych atrakcji Kazimierza – czytamy w Internecie. – Barwny, klimatyczny jarmark pełen różności w niepowtarzalnej scenerii Małego Rynku przechodzi do historii. Smutno i przykro...
Coś się kończy – coś się zaczyna. Idzie nowe, jest nadzieja, że lepsze.