Coraz większymi krokami zbliża się termin oddania do użytku nowej szkoły. Co prawda do 1 września, kiedy planowana jest w nowym budynku uroczysta inauguracja nowego roku szkolnego 2017/18, jeszcze dużo czasu, ale do zrobienia jest naprawdę wiele.
Zmiany w kazimierskiej oświacie z ekonomicznego punktu widzenia mogłyby pójść w kierunku stworzenia w nowym, dużym budynku szkoły w Kazimierzu Gminnego Zespołu Szkół na nowych zasadach – z filiami w miejscowościach, gdzie teraz istnieją samodzielne szkoły podstawowe. Młodsze dzieci z klas 0 – 3 pozostawałyby wtedy w swoim środowisku, a starsze dojeżdżałyby do szkoły w Kazimierzu. Czy w tym kierunku pójdą zmiany, zależeć będzie od wyniku prac specjalnej komisji utworzonej z inicjatywy burmistrza Kazimierza, w której skład wchodzą dyrektorzy szkół, przedstawiciele rodziców i radni. Burmistrz podkreśla, że nie chce narzucać gotowych rozwiązań, chce je wypracować wspólnie.
Sytuację w kazimierskiej oświacie dodatkowo komplikuje niż demograficzny – w bieżącym roku w gminie urodziło się do tej pory 36 dzieci, z czego 11 w Kazimierzu. Na to nakłada się tendencja do posyłania dzieci z gminy do szkół poza gminą. Sytuacji nie poprawia także planowana na rok 2017 / 18 reforma oświaty. Właśnie we wtorek 8 listopada rząd przyjął i skierował do dalszych prac w parlamencie projekty ustaw Prawo oświatowe oraz Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo oświatowe. Zakładają one powstanie 8 – letniej szkoły podstawowej i stopniową likwidację gimnazjum. W szkole w Kazimierzu oznacza to skrócenie nauki o 1 rok. Nie będzie gimnazjum, więc uczniowie najstarsi od roku szkolnego 2019/2020 będą musieli kontynuować naukę w szkołach średnich, które nie znajdują się już pod jurysdykcją gminy.
Wtorkowe spotkanie komisji pokazało, że jest świadomość, że pewne zmiany w kazimierskiej oświacie są nieuniknione, ale są też wątpliwości.
Pierwsza z nich dotyczy górnej granicy wieku uczniów szkół filialnych: czy miałyby tam się uczyć uczniowie klas 0- 3, jak wcześniej pisaliśmy, czy klas 0-4, jak mówiono podczas spotkania, a może klas 0-6, jak postulowano.
- Moja sugestia jest taka, żeby pozostawić na razie w niezmienionej formie szkoły i dać rodzicom jeszcze poczucie stabilizacji dopotąd, dopokąd nie będą w nich pracować dzieci i nauczyciele, a szkoła nie okrzepnie, bo na razie to jest wszystko w planach – postulowała Marzena Sypuła dyrektor Szkoły Podstawowej w Dąbrówce. – Póki rodzic nie wie, jak ta szkoła funkcjonuje, jak wygląda korytarz, jak wygląda szatnia, gdzie to dziecko będzie jadło, kto jego dziecko będzie uczył – dla rodzica, który oddaje tutaj swój największy skarb, jest to niesamowicie ważne – ja obawiam się – w sytuacji, gdy to jest jeszcze nieokrzepnięte – odejścia niektórych do pewnych szkół, np. w Karczmiskach czy Puławach.
Dyrektorzy szkół z terenu gminy obawiają się, że przy obecnych tendencjach planowane filie z czasem – jak powiedziano na spotkaniu – „wymrą śmiercią naturalną”, bo rodzice będą woleli zapisać dziecko do takiej szkoły, gdzie nie trzeba będzie zmieniać składu osobowego w klasie przez cały czas trwania nauki w szkole podstawowej.
Podczas spotkania podkreślano rolę, jaką pełni we wsi szkoła: jest nie tylko miejscem kształcenia dzieci, ale także ośrodkiem życia wsi.
- Nie do przecenienia są przedszkola wiejskie. To jest wyrównywanie szans. Po dwóch latach przedszkola do klasy pierwszej idzie zupełnie inne dziecko, z zupełnie innym bagażem doświadczeń – przekonywała radna Ewa Wolna. – Nie możemy tego zaprzepaścić. Nie chcemy zamykać szkół. To ośrodki życia wiejskiego. Gdybyśmy je zamknęli, to i tak zostają budynki, z którymi gmina miałaby tylko kłopot.
Sytuacja zmniejszenia szkoły o dwie starsze klasy zdaje się dotyczyć właściwie tylko dwóch szkół: w Dąbrówce i Rzeczycy.
- Szkoła Podstawowa w Bochotnicy zostanie szkołą 8 – klasową, dlatego, że wszystko przemawia za tym, żeby taką szkołą została – mówiła Anna Kruk dyrektor Szkoły Podstawowej w Bochotnicy. – Przede wszystkim inna jest infrastruktura tej szkoły: nowa sala gimnastyczna, większe możliwości lokalowe, prognozowana liczba dzieci jest porównywalna z Kazimierzem, a nawet większa.
Podczas spotkania padła propozycja reaktywacji kazimierskiego liceum, którego działalność została zawieszona w związku z brakiem chętnych, co ostatecznie przypieczętowała katastrofa budowlana w 2011 r.
- W tej chwili w obliczu nowej szkoły tworzy się najlepszy moment do tego, żeby liceum znów zaistniało – mówiła Anna Tuźnik, była dyrektor Liceum. – Tu nie tylko chodzi o tradycję, chociaż to jest bardzo ważne, bo wszyscy z Państwa mają jakieś związki z tą szkołą: tu chodzili Wasi rodzice, rodzeństwo, Państwo. To liceum miało swoją rację bytu. Są też ekonomiczne względy: w nowej szkole jest tak dużo pomieszczeń, że to liceum zmieści się tam bez problemu. Większość dzieci to patrioci lokalni, chciałaby się uczyć tutaj, w Kazimierzu. To są także miejsca pracy, dodatkowe godziny dla nauczycieli. Poza tym liceum podnosi rangę naszego Miasteczka. Mieliśmy bardzo dobrą tradycję: rozszerzoną informatykę z grafiką komputerową. W Warszawie na ten zawód jest zapotrzebowanie ogromne. Może powstałyby tu klasy dziennikarskie, artystyczne? Mamy malarzy, którzy mogliby tutaj pracować, mamy miejsce na pracownie. Takie liceum z małymi klasami dawało dzieciom szansę na wyrównanie szans, przyjeżdżały do nas także dzieci z Puław, które nie mogły się odnaleźć, a u nas znajdowały swoje miejsce.
Spotkanie wtorkowe to początek drogi w reorganizacji kazimierskiej oświaty. Kolejne spotkanie odbędzie się po konsultacjach burmistrza z kuratorem oświaty w Lublinie.