Zlinczować bobry za powódź?

Udostępnij ten artykuł

Przez Polskę przetacza się druga fala powodziowa, a wraz z nią coraz bardziej powszechne staje się przekonanie, że pękające wały to wina bobrów. Zlinczować więc bobry za powódź?

Wał w Zastowie pękł podobno z powodu naruszenia konstrukcji przez bobry. Podobnie mówi się o pękniętym wale na Chodelce w Szczekarkowie czy wale wiślanym w Janowcu. Kto jest winny zalaniu tysięcy hektarów upraw, zniszczenia wielu domów i gospodarstw, wielomilionowych strat? Odpowiedź jest prosta: bóbr. Tylko czy na pewno?


Urzędnicy w związku z tym przygotowują się do podjęcia zdecydowanych działań ograniczających bobrze szkody. Jednym z najprostszych sposobów jest oczywiście odstrzał bobrów. Jak mówią dobrze poinformowani na Powiślu wydano już około 40 zezwoleń na polowanie na bobry. W Parchatce również pojawił się myśliwy, któremu udało się upolować prawie 30 – kilogramowego zwierzaka, co można by uznać za sukces, bo nie należy to do łatwych zadań, ale okazało się, że bóbr był ranny i dlatego nie zdążył uciec.


Naukowcy jednak podkreślają, że tego typu działania są tyleż nieskuteczne – bo bobry będą dążyć do odtworzenia populacji, co nieetyczne – bóbr należy przecież do zwierząt chronionych w Polsce praktycznie od czasów średniowiecza.


Inne pomysły na walkę ze szkodnikiem wałów to zmiana warunków życia sprzyjających rozwojowi populacji bobra na przykład nad Wisła. Bobry są bo są drzewa, tereny między wałami są silnie zakrzewione. I starosta puławski, i burmistrz Kazimierza Dolnego stoją na stanowisku, ze te drzewa należy usunąć, a bobry same się wyprowadzą. Na razie jednak na takie działania nie zezwala polskie prawodawstwo.


Jeszcze innym sposobem jest zakładanie specjalnych siatek ochronnych na wały znajdujące się w bezpośrednim sąsiedztwie wody, bo wg znawców tylko te wały naprawdę są zagrożone – bóbr kopie nory tam gdzie może usytuować do nich wejście pod woda. Takie siatki i specjalne membrany – jak twierdzą znawcy są standardem w Europie Zachodniej i zabezpieczają wały przed naruszaniem ich konstrukcji nie tylko przez bobry, ale również przez krety, lisy czy inne zwierzęta.


Niektórzy jednak twierdzą, ze wystarczy zwykłe częste koszenie zagrożonych wałów, by zwierzęta płoszone przez człowieka same opuściły zbyt „niespokojne” tereny.


Znawcy tematu sądzą, że obarczanie bobrów winą za powódź między innymi na terenach gminy Wilków czy Janowiec to próba odsunięcia uwagi od faktycznych winowajców, którzy ponoszą odpowiedzialność za zaniedbania w zakresie ochrony przeciwpowodziowej. W Polsce radykalnie zmniejsza się obszar terenów zalewowych poprzez wydawanie pozwoleń na ich zabudowę i budowanie obwałowań, mimo iż wiadomo jest, że nie zapewniają one stuprocentowej ochrony tych terenów przed wezbraną rzeką.

 

Poza tym w niektórych miejscach wały są tak usytuowane, że nie chronią gospodarstw czy  terenów rolniczych, chociaż ochrona terenów rolniczych kosztem zmniejszenia terenów dostępnych dla wody jest problematyczna. Oddzielają natomiast od wody starorzecza czy lasy łęgowe, które nie są w żaden sposób przez człowieka użytkowane a naturalnie stanowiły tereny zalewowe. Widać to doskonale na zdjęciu Wisły poniżej Stężycy. Przerywaną linią zaznaczono lokalizację wału.


Poza tym w pobliżu miejsc, gdzie pękły wały, tj. Popów oraz Janowiec i Zastów występują silne przewężenia doliny. Międzywale ma 1,5 km szerokości, poczym jego szerokość nagle spada do ok. 400 metrów. Woda nie może się w takim wąskim gardle zmieścić. Ulega podpiętrzeniu, a jej napór na wały rośnie. Albo się przeleje wierzchem, albo wał nie wytrzyma – innego wyjścia nie ma.


Obarczenie bobrów odpowiedzialnością za powódź nie rozwiąże więc problemu.

 

Tekst: AS

Konsultacja: Krzysztof Wawer

Data publikacji:

Autor:

Komentarze