Współpracuje z prasą, jest autorem wielu programów poetycko – muzycznych prezentowanych w radiu i telewizji. Wystąpił jako aktor w kilku filmach. Jest stypendystą Rządu Francuskiego, laureatem nagrody Miasta Krakowa za osiągnięcia w dziedzinie piosenki poetyckiej.
Występował w większości krajów europejskich a także w Kanadzie i USA. Ważniejsze tomiki poetyckie – „Lekcje rytmiki” (debiut 1973), „Lekkie popołudnie”, „Gościnne pokoje Muzyki”, „Z tego co jest”, „Po głosach po śladach”, „Piwnica idzie do góry” oraz poświęcony Kazimierzowi – „Na Rynku usiąść w Kazimierzu…”
Tomik „Na Rynku usiąść w Kazimierzu…” został wydany w Lublinie w 2004 roku. Wydany niezwykle pięknie, gdyż oprócz tekstów zawiera również reprodukcje prac, najwybitniejszego obecnie malarza kazimierskiego Jerzego Gnatowskiego.
Długosz w swoich wierszach o Kazimierzu ukazuje spokojną, słoneczną urodę miasteczka, jego jasną renesansową architekturę… Opisuje Kazimierz niby mały Eden, do którego każdy czytelnik ma wstęp.
Krytycy piszą, że „Długosz jest cały zatopiony w Kazimierzu, niczym kronikarz jego pór roku, zmiennych świateł i mroku, odległego czasu niepowrotnych kazimierskich Żydów i dzisiejszego zgiełku popkultury, „Dwu księżyców” Marii Kuncewiczowej i pogawędki nad „piwkiem’ z przyjacielem malarzem.”
„Kazimierz Dolny, to niezwykły pejzaż, bujność przyrody, historia sztuki i kultury oraz ludzie, jacyś tacy szczególniejsi…” – mówi sam Długosz.
Dzięki swej twórczości związanej z Kazimierzem Dolnym Leszek Długosz otrzymał tytuł Honorowego Członka Towarzystwa Przyjaciół Miasta Kazimierza Dolnego. Z tej okazji został zorganizowany specjalny recital w wykonaniu Długosza, a poprowadził go Stefan Kurzawiński, impreza miała miejsce w SARPie. Piosenki, wiersze, żarty, wspomnienia… i gromkie brawa – tak wyglądał ten wspaniały wieczór, pełen śmiechu i wzruszeń. Skaczące płomienie ognia w kominku, dźwięki pianina i zamyślona publiczność, całkiem jakby nieobecna duchem… Bo właśnie taki wpływ ma na słuchaczy poezja Leszka Długosza, będąca częścią dzisiejszego Kazimierza.
Fot. Mateusz Stachyra