Na otwarcie Zamku i Baszty w Kazimierzu wszyscy czekali niecierpliwie od dawna. Daty oddania tych obiektów do użytku przesuwano z terminu na termin i gdy w końcu ogłoszono, że na Zamek i Basztę wejdziemy jeszcze w tym roku – po sezonie – niewielu w to uwierzyło. Ale bramy zamkowe rzeczywiście się otwarły, a piękna złota jesień sprzyjała zwiedzaniu tych miejsc i napawaniu się widokami z Wieży Zachodniej i Baszty.
- Efekt prac jest wynikiem kompromisu wypracowanego podczas licznych spotkań i dyskusji między inwestorem, zespołem badawczym, projektowym, nadzorującym i wykonawcą – mówił podczas konferencji podsumowującej prace na Wzgórzu Zamkowym Piotr Mazur z Urzędu Konserwatorskiego w Lublinie. – Prace realizacyjne zostały poprzedzone pełnymi badaniami przede wszystkim archeologicznymi i architektonicznymi. W ich wyniku powstała dokumentacja badawcza, której efekt wskazywał na to, że będzie to proces niezwykle trudny, niezwykle złożony. Prace na Wzgórzu Zamkowym obejmowały prace budowlano – zabezpieczające strukturę murów, które były w złym stanie. Specyfika tych prac polegała przede wszystkim na tym, że w związku z tym, że jest to obiekt niezwykle cenny, to istotnym elementem całej inwestycji był nieustający nadzór archeologiczny. Przynosił on czasami zaskakujące wyniki. W efekcie odkryć należało korygować cały ten proces.
Znajdowało to także odbicie w dokumentach administracyjnych. Przez 4 lata inwestycja tak ewoluowała, że trzeba było wydać ponad 30 decyzji różnego typu, których ukoronowaniem było w końcu wydane przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego pozwolenie na użytkowanie.
W ramach prac na Wzgórzu Zamkowym wyremontowano także Basztę - wieżę cylindryczną – zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Wymieniono drewniane schody, wykonano instalacje elektryczną, której tam dotąd nie było, wykonano tablice informacyjne. Oba obiekty, wokół których uporządkowano także zieleń, zostały pięknie podświetlone.
Nikt już nie pamięta, jak Zamek czy Baszta wyglądały przed remontem. A była to – jak określił to Przemysław Woźniakowski – nie trwała ruina, ale aktywna ruina. Na tyle aktywna, że zaczęła zagrażać niżej położonym domom. Przykładem jest historia ratowania jednej z przypór zabezpieczających Zamek od strony zachodniej. Już na początku XX wieku przypora ta przestała spełniać swoje zadanie, w związku z tym przyparto ją dodatkową przyporą, zwiększając tym samym jej ciężar podwójnie. Obie jej części umocowano w niestabilnym gruncie na drewnianych trzpieniach, które z czasem przestały zapewniać im oparcie, co w każdej chwili groziło obsunięciem się skarpy i zawaleniem Zamku. Powstał problem, jak zabezpieczyć tę przyporę. Ściągnięto specjalistów i powstał projekt trzech głębokich studni. Kazimierska opoka wapienna nie była jednak szczelna i zaczyn, który wlewano do studni, znikał.
- Groziło nam, że uszczelnimy całe wzgórze Zamkowe, zanim ustabilizujemy przyporę – żartował podczas konferencji Przemysław Woźniakowski.
Prace – bardzo trudne i kosztowne – w końcu przyniosły oczekiwane rezultaty. Przypora stoi na pewnym już gruncie, a Zamek przestał zagrażać mieszkańcom kazimierskiego grodu.
Ważną sprawą podczas rewaloryzacji Wzgórza Zamkowego były badania archeologiczne i architektoniczne na Zamku prowadzone przez zespół pod kierunkiem prof. Marii Brykowskiej. W ich wyniku udało się miedzy innymi potwierdzić istnienie Zamku już w czasach Kazimierza Wielkiego.
- Ten zamek kazimierzowski jest tutaj w murach – dowodziła prof. Maria Brykowska.
Udało się ustalić układ przestrzenny Zamku, a także odczytać kolejne przemiany przestrzenne i architektoniczne zarówno systemu obronnego jak i mieszkalno – obronnego.
- Znacząco wzbogaciła się nasza wiedza o Zamku po odgruzowaniu piwnic – bez tego byśmy dalej błądzili – mówiła prof. Brykowska.
Jednym z ważniejszych odkryć jest fakt, że czerwona Wieża Zachodnia zwieńczona obecnie tarasem widokowym powstała w czasach, kiedy właścicielem kazimierskiego zamku był Mikołaj Firlej rezydujący na co dzień w pobliskim Janowcu. Tam na zamku także w tych czasach powstała wieża mieszkalna na planie kwadratu o wymiarach 13 m – 12,5 m przeznaczona dla właścicieli zamku.
- Mikołaj Firlej ufundował na zamku w Kazimierzu czterokondygnacyjną wieżę na planie 9 na 10 m, czyli zbliżoną do wieży janowieckiej – mówiła prof. Brykowska. Prosiłabym, żeby ją odtąd nazywać Wieżą Firlejowską, bo jest to naprawdę uzasadnione.
Ciekawostką jest też udział w pracach na kazimierskim Zamku Santi Gucciego Fiorentino – włoskiego architekta, zatrudnionego przy przebudowie zamku w Janowcu.
- Pobyt Santi Gucciego w Kazimierzu, skąd pochodziła jego żona Katarzyna z Górskich, odnotowano tylko w 1570 r. oraz gdy przypisywano mu chrzcielnicę w Farze w 1586 r. – mówiła prof. Brykowska. – Gucci przebywając wcześniej w Janowcu jako architekt królewski mógł w Kazimierzu Dolnym zorganizować przebudowę Domu Wielkiego na Zamku zatrudniając miejscowych budowniczych. Badania wykazały przebudowę użytkowego poddasza na wyższe piano nobile z dużymi oknami i kamieniarką późnorenesansową, a na piętrze realizacji nowego programu mieszkalno – reprezentacyjnego.
Rewaloryzacja Zamku i Baszty została zakończona. Są jednak plany na dalszą częściową odbudowę. Jak zapewniał Przemysław Woźniakowski piwnice można by wykorzystać na przykład na pomieszczenia konferencyjno – wystawiennicze. Warto by również wykonać wejście drabiniastymi na przykład schodami na taras wieży południowej, skąd rozciąga się piękny widok na Miasteczko. Na to jednak potrzebne są kolejne środki.