Prokuratura Rejonowa w Lublinie otrzymała z kolei doniesienie od dyrektora w sprawie ostatniego przetargu na korzystanie z urządzeń cumowniczych w Kazimierzu. - Panowie Skoczek i Pieklik zawyżali licytowane kwoty do granic absurdu - mówi dyrektor Kasperek. - Ostatecznie wygrali, ale w wypowiedziach dla prasy stwierdzili, że prawdopodobnie umów nie podpiszą. To jest utrudnianie przetargu i działanie na szkodę skarbu państwa.
Armatorzy nie uznają zarzutów. - Nie usuniemy statków. Chcemy, żeby o sprawie wypowiedział się sąd. Na razie złożyliśmy do Zarządu Województwa skargę na przeprowadzony przetarg - mówi Stanisław Pieklik.
Zarząd ma tydzień na rozpatrzenie skargi. Do tej pory zostały wstrzymane wszelkie czynności związane z dokończeniem procedury przetargowej. (rod)
O co tu chodzi?
Konflikt armatorów obsługujących ruch turystyczny na Wiśle w Kazimierzu z wojewódzkim zarządem rozpoczął się w lutym. Wtedy został unieważniony ubiegłoroczny przetarg na korzystanie z urządzeń cumowniczych przy nabrzeżu w Kazimierzu. Powodem były błędy w regulaminie przetargu. Przedsiębiorcy nie uznali tej decyzji i zażądali podpisania umów. Mimo to wzięli potem udział w kolejnym przetargu. Wygrali ponownie, ale zapowiedzieli, że umów raczej nie podpiszą - bo nie stać ich na kwoty, które sami wylicytowali.