Za co wdzięczni są uczestnicy tegorocznej edycji Kazimiernikejszyn?
Za żonę. Za maturę i kolokwium. Za to, że tu się jest. Za urodzaj, za dziś i jutro – niech się nic nie zmienia. Za wszystko. Za Lego. Za szczęście i miłość. Za Agnieszkę.
To tylko niektóre z kolorowych karteczek, które ubarwiły dotychczas upierzenie słomianego ptaka. Fiszki przypinają i panie, i panowie. Starsi i młodsi. Na poważnie i dla zabawy.
- Dzielimy się swoimi myślami, odczuciami, dobrą energią – mówi Agnieszka z Ostrowca Świętokrzyskiego, która przyjechała na festiwal z córką, by zaszczepić ją Kazimierzem i dobrą muzyką.
- Nie wierzymy we wróżby, ale karteczkę przykleiliśmy na fali entuzjazmu otaczającego ten festiwal! – powiedzieli Agata i Marcin z Poznania, którzy mimo, że na Kazimiernikejszyn i w samym w Kazimierzu są pierwszy raz, już dali się uwieść kameralnemu klimatowi Miasteczka.
Kogut stał się więc niejako konkurencją dla kazimierskich Cyganek, podobnie jak projekt Walizka, z której można wyciągnąć wróżbę dla siebie.
- Czy wierzę we wróżby? Uwierzyłbym, ale nie wiem jak – zastanawiał się Michał z Warszawy, który wyciągnął karteczkę „Szczęście jest jak ptak. Ma dwa skrzydła: mądrość i pracę”. – Jesteśmy tu od dwóch godzin. Przyjechaliśmy bez dzieci. Jesteśmy wyluzowani. Czeka nas fajna zabawa.
A może to właśnie jest szczęście?
Na Kazimiernkejszyn jak zawsze dużo jest dobrej energii. Jeżeli nam jej zabraknie, zawsze można liczyć na innych uczestników festiwalu.
- Chciałbym przekazać pozytywne życzenia wszystkim festiwalowiczom – mówi Andrzej z Gdańska. – Kazimiernikejszyn to świetna atmosfera!
Za Agnieszkę
Kogut wpisany jest w tradycję Kazimierza. Nic więc dziwnego, że stał się symbolem Kazimernikejszyn, który od sześciu lat ściąga do Miasteczka rzesze fanów. Obecny jest nie tylko w logo festiwalu, ale także w postaci słomianej kukły, która co rok unosi z dymem wszystkie życzenia przypinane przez festiwalowiczów przez cały okres trwania Kazimiernikejszyn.