- Powstała w pasji i determinacji ludzi, którzy cenili tego artystę nie tylko jak twórcę, ale przede wszystkim człowieka – czytamy w informacji prasowej.
Wystawa składa się z dwóch części. Część pierwsza to wiszące na ścianach obrazy Jerzego Gnatowskiego. Pochodzą z różnych lat. Znalazły się w Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów, oddziale Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, dzięki darowiźnie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Na drugiej części wystawy możemy zobaczyć dwadzieścia niezwykle interesujących prac: rysunków i litografii z wczesnych lat twórczości Jerzego Gnatowskiego. One z kolei pochodzą z kolekcji prywatnej. Suplementem do tego zbioru są dwa obrazy Jerzego Gnatowskiego prezentujące Kazimierz Dolny, pochodzące ze zbiorów kolekcjonera, Miłosza Kobiałki.
- Wystawa prac Jerzego Gnatowskiego w Pracowni Domu Kuncewiczów ma swoje wytłumaczenie – piszą organizatorzy. - Na znajdującym się w Pracowni piecu 4 kafle wymalował osobiście Jerzy Gnatowski. Mieszkał w Pracowni, a z właścicielką willi „Pod Wiewiórką” zaprzyjaźnił się znacznie wcześniej i to… korespondencyjnie. Napisał do niej pewnego razu list. Znajomość korespondencyjna przerodziła się w osobistą.
Jak się okazuje, Jerzy Gnatowski był częstym gościem Marii Kuncewiczowej, a ostatnią wizytę złożył jej na trzy tygodnie przed śmiercią pisarki. Cenił jej pisarstwo i osobowość, zaś Maria Kuncewiczowa liczyła się ze zdaniem Jerzego Gnatowskiego – uważnego czytelnika.
We wstępie do katalogu jednej z wystaw Jerzego Gnatowskiego, Maria Kuncewiczowa pisała: „Jego środki techniczne, jak również niestrudzona wrażliwość sprawiają, że na jego obrazie rzeka jest mokra i chłodna, słońce grzeje, zieleń ma sto odcieni, mgła faluje, a łąka pachnie. Gnatowski to nieoceniony świadek w epoce, kiedy pejzaż naturalny towarzyszący ludzkości od jej zarania znalazł się w przededniu zagłady, którą podzielić z nim może jego gospodarz – człowiek. Jeżeli jednak jest tak, to dla kogo są te obrazy? Może dla demiurgów zbierających dokumenty na użytek Sądu Ostatecznego. Może jednak i dla nas, kochających Ziemię, a na niej mały, wielobarwny Kazimierz.”