Tekst eseju „Warszawa walczy i śpiewa...” pośrednio świadczy, że Jerzy Kuncewicz mógł współuczestniczyć w redagowaniu słynnego „Apelu pisarzy polskich do pisarzy narodów sprzymierzonych” z 1 września 1944 r. (wśród podpisów członków Zarządu P.E.N Clubu Polskiego w Londynie jest także podpis Marii Kuncewiczowej). Treść tego apelu opublikowaliśmy w naszym portalu dokładnie rok temu.
Warszawa walczy i śpiewa podziemne marsze i piosenki żołnierskie
Warszawa walczy dwadzieścia dni. Walczy sama. Przeciw samolotom niemieckim i niemieckim potężnym, nowoczesnym czołgom, ma zdobyte na nieprzyjacielu karabiny ręczne i maszynowe, butelki z benzyną i barykady usypane z kamieni i gruzu.
Pomoc zrzucona z samolotów angielskich zawierała nieco amunicji.
Ilość jej była znikoma.
Na wynik walk wpływu żadnego mieć nie mogła.
Podtrzymała natomiast i wzmogła jeszcze bardziej nastroje walki, wolę przetrwania, wiarę w zwycięstwo.
Jest coś przejmującego, rozdzierającego w swym tragizmie a jednocześnie groźnego i dla świata po prostu niepojętego w postawie i szaleńczej brawurze tego miasta, które w ciągu ostatnich lat 5-ciu przeszło wszystkie poziomy bohaterstwa.
Przy akompaniamencie bomb samolotów niemieckich, pocisków ciężkiej artylerii, pociągów pancernych, dział niemieckiej kanonierki na Wiśle, dział pokładowych z niemieckich aeroplanów bojowych, przy akompaniamencie, kto wie czy nie posępniejszej, niż huk tych bomb i pocisków — ciszy — w prasie krajów alianckich i ciszy na froncie sowieckim. Warszawa, Warszawa Kilińskich i Sierakowskich, Warszawa Trauguttów, Warszawa Starzyńskich walczy i ... śpiewa. Tak, wbrew całej fantastyczności tego powiedzenia — śpiewa.
W ciągu ostatnich lat przygotowań i bojów Armii Krajowej, powstał w Polsce dość duży wybór piosenek i marszów osnutych na tematach ludowych i patriotycznych, które stanowią, rzec by można, muzykę Polski podziemnej. Do znanych nam od dzieciństwa dźwięków „Warszawianki”, ”Jak to na wojence ładnie”, „Rozmarynu”, „Białych róż” itp. przybyło w ciągu ostatnich 5-ciu lat wiele nowych melodii i nowych słów. Te właśnie przede wszystkim śpiewają dziś ludzie na barykadach i pozycjach śród palących się domów Warszawy.
Oto kilka z nich:
Spadochroniarz
Nie masz złej drogi
Do swej niebogi,
Bo spadochroniarz — chłopak chwat —
Trafi kominem
Do swej dziewczyny
Choćby przeleciał cały świat.
Czy to las, czy to rów
Skacz że bracie zdrów,
Gdyś wyleciał ponad pole
Z fasowanym parasolem
To już szkoda słów.
Nie płacz Marysiu
Nie smuć się dzisiaj
Sfrunie twój Jaś z wysokich gwiazd,
Bo pod chmurami,
Bo pod kulami
To najpiękniejsza z wszystkich jazd.
W zuchwałym skoku
Spada z obłoków
Naszej brygady przednia straż.
Z góry na Niemców,
Ściera odmieńców.
Czy takich zuchów więcej znasz?
Ciesz się dziewczyno
Troski twe miną.
Już wkrótce z Kraju pierzchnie wróg.
Jak deszcz majowy
Spadnie na głowy,
Powietrzna armia z górnych dróg.
A oto inny marsz z akcentami wyraźnej aktualności i wiary, że chwila ostatecznego zwycięstwa jest już bardzo bliska:
Dalejże piechurze
W marszu nie ustawaj,
Kończy się wędrówka,
Blisko już Warszawa.
Już się sztandarami
Domy przystroiły.
Jeszcze parę kroków,
Wytęż wszystkie siły.
Albo inna piosenka żołnierska, pełna pogodnej ironii:
Nie masz to jak z piechurami
Tłuc się borami lasami.
Dziś zasuwasz w czoła pocie,
Jutro spoczniesz nosem w błocie.
Lecz to nic, wszystko fest,
Grunt, że bycze wojsko jest.
Wygód znajdziesz tu bez liku
Mydła we śnie, jak w sklepiku,
Kąpiel w rzece, lustro w wodzie,
Ręcznik z wiatru, przy pogodzie.
Na kwaterach gołe deski.
Kucharz kiepski, wikt nie kiepski.
Rosół z bajki, sznycel z chleba,
Więcej łyżek niż potrzeba.
Chrabąszcz w kawie,
Sznurek w zupie
W izbach pluskwy, muchy w szopie,
Pluton topi się w okopie.
Więc gdyś przystał do powstańców,
Wiedziesz żywot niczem w tańcu,
Co dzień kiszki walca grają,
Aż zelówki odpadają.
A obok tych pozornie niefrasobliwych, wesołych, beztroskich piosenek żołnierskich, majestatycznie i groźnie brzmi: „Hymn Polski Podziemnej”:
Naprzód do boju żołnierze
Polski Podziemnej. Za broń.
Boska potęga was strzeże,
Woła do boju was — dzwon.
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni. Jezus, Maryja.
Żołnierski woła nas zew.
Zorza wolności się pali.
Nad Polską idących lat.
Moc nasza przemoc powali.
Nowy dziś rodzi się świat.
Za Naszą wolność i Waszą
Bracia chwytamy za miecz.
Śmierć, ani trud nas nie straszą.
Zwycięski orle nasz — leć.
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew.
Do broni. Jezus. Maryja.
Żołnierski woła nas zew.
Mniej więcej przed rokiem, w lipcu 1943 roku, w jednej z podziemnych drukarń w Warszawie, wydano zbiór tych piosenek wraz z nutami. Jest to spora, czterdziestokilko stronicowa książeczka, zawierająca 32 marsze, piosenki i hymny.
Poprzedza je przedmowa, która uzasadnia potrzebę wydania w konspiracji zbiorku i maluje tło na którym powstawały piosenki ludowe i patriotyczne.
„Wróg Narodu Polskiego doskonale doceniał wartość i znaczenie polskiej pieśni ludowej i patriotycznej” — czytamy w przedmowie — „Niszcząc w barbarzyński sposób każdy przejaw kultury polskiej, zakazał również śpiewania i grania polskich melodii. Oczywiście śpiewać nie przestaliśmy. Bo piosenki mają i tę dziwną właściwość, że odczuwamy potrzebę ich słuchania jak i śpiewania nie tylko w chwilach radości i pogody, lecz także w czasach smutku i burzy. I kto wie czy właśnie w tych czasach burzliwych, w czasach ciężkich walk z barbarzyńskim wrogiem, nie jest nam nasza piosenka potrzebniejsza niż kiedy indziej”.
„Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”
R. 1, Nr 198. Londyn, 22 sierpnia 1944, s. 3.
Zamieszczony powyżej esej Jerzego Kuncewicza udostępnili Maria B. Bednarz (BN) i Kazimierz J. Latuch (GUS), współpracownicy Domu Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu Dolnym.