Prace nad studium zagospodarowania przestrzennego gminy Kazimierz Dolny trwają już 6 lat. Firma opracowująca projekt tłumaczy to m.in. zmianami ustaw, jakie wprowadzono w czasie przygotowywania projektu, co wymusiło rozpoczęcie projektowania niemalże od nowa. Przez cały czas w Urzędzie Miasta przyjmowane były wnioski o przekwalifikowanie działek – ostatni z przekazanych projektantom pochodził z 2008 r.
Po wyłożeniu studium do Urzędu wpłynęło 689 uwag, które projektanci podzielili na 3 grupy: dwie najmniej liczne to pomyłki oczywiste, polegające na sprostowaniu stosownie do stanu rzeczywistego, i uwagi dotyczące zmniejszenia terenów inwestycyjnych oraz grupa najliczniejsza – przekształcenia gruntów rolnych na tereny inwestycyjne. 50 % uwag z tej grupy ostatniej już rozpatrzono pozytywnie, pozostałe – po wstępnej analizie budzą wątpliwości i wymagać będą uzgodnień, co pociągnie za sobą dodatkowe wydłużenie czasu trwania prac nad studium. Stąd też przedstawiciele firmy zaproponowali rozdzielenie prac nad tym dokumentem: zatwierdzenie tej części uwag, które nie będą wymagać dodatkowych uzgodnień i przystąpienie do opracowywania planu zagospodarowania przestrzennego, tak by ci, których uwagi przeszły, mogli już rozpocząć swoje inwestycje. Pozostali mogliby swoje działki przekształcać indywidualnie – w formie zmian punktowych, co, jak podkreślano, ma czasem większe szanse powodzenia – ale nie wcześniej niż dopiero w marcu 2012 r. po zatwierdzeniu studium przez wojewodę.
- Mowa o tym, że dzielimy postępowanie na dwa tak naprawdę studia, to jest dzielenie ludzi na lepszych i gorszych – mówił radny Rafał Suszek. – Lepsi to ci, którzy mają swoje działki już przekwalifikowane i gorsi – w głównej mierze mieszkańcy naszej gminy, którym się to nie udało i nie wiadomo, czy się kiedykolwiek uda. My jako Rada mamy obowiązek reprezentować wszystkich ludzi niezależnie od poziomu, od kontaktów i znajomości. Dlatego obawiam się, że te 700 wniosków odsuniętych w czasie - gdy dopuścimy do podzielenia prac nad studium na dwie części – nie zostaną pozytywnie zaopiniowane. To nie jest 10 – 15 – 20 uwag, tylko 700. One się nie wzięły z niczego.
- Do pochylenia się nad zagadnieniami studium została powołana specjalna komisja, w której jest mi dane być – mówił radny Janusz kowalski – i uważam, że musimy spotkać się kilkakrotnie z projektantami na spotkaniach roboczych, by rozpatrzeć uwagi dotyczące tych trudnych spraw. Działka pana Janusza Palikota – teren równy Górze Trzech Krzyży czy skarpy na Albrechtówce – otrzymał zapisy w planie – tu nie chodzi o stok – tylko o obiekt hotelowy o powierzchni 2 tys. metrów kwadratowych – 30 % terenu z 6 tys. metrów kwadratowych działki jest przeznaczone do zabudowy. W tym kontekście mówienie komuś, że nie może pobudować domu na Okalu czy na Miejskich Polach, jest po prostu niegodziwe. Powyższy przykład nie jest jednostkowy. Szacunkowo – ponad 50 % obecnych terenów budowlanych w poprzednim studium nie została uwzględniona. Większość ich właścicieli to nie są ludzie miejscowi…
- Mieszkańcy gminy mają takie odczucie, że ludziom z zewnątrz łatwiej jest załatwić przekształcenia, niż miejscowym – powiedział prowadzący spotkanie radny Leszek Furtas. – Radni chcą wiedzieć, dlaczego pewne uwagi nie zostały uwzględnione, kto je odrzucił i dlaczego. Stąd prośba o wykaz przyczyn odmów.
- Od połowy lat 80 – tych ponad 18 osób – ludzie głównie stąd, chociaż część działek już została sprzedana – podejmuje starania, by mogli się budować na ulicy Słonecznej i końcu Plebanki – mówił radny poprzedniej kadencji Stanisław Wicik. – Chodzi tu o domy jednorodzinne, a jeżeli ktoś ma działkę większą – o pensjonaty. Miejskie Pola to ugory – ziemia jest tam bardzo słaba – klasy V lub VI. Jest gazociąg, wodociąg i jezdnia. Dlaczego nie możemy tam stawiać domów? Nie chcemy być skansenem. Młodzi stąd uciekają.
- Brak wiedzy, przez jaki organ wniosek o przekształcenie działki został odrzucony i czy był przez was zgłoszony w planie, powoduje ferment w całym mieście. To nie jest żaden plan kapturowy, chcielibyśmy to wiedzieć – mówił do projektantów Kunicki właściciel działki na ulicy Zamkowej, który pytał również o przyczyny odmowy w swoim konkretnym przypadku> - Dlaczego na jednej linii zabudowy na ulicy Zamkowej, gdzie stoi dom Michalaka i jeden z moich domów, nie mogę od 20 lat uzyskać zgody na odbudowę drugiego domu, który figuruje w księgach wieczystych sprzed pierwszej wojny światowej, stoją ruiny naniesione na mapy geodezyjne. Maiło tego – na górze Palikot ma zabudowę na 6 tys. metrów kwadratowych. Co jest powodem, że ja nie mogę swojej chałupy odbudować? I kto odrzucił ten wniosek? Czy to pani Landecka? Czy to organ? Czy nie organ? A jak organ to, który? Chciałbym to po prostu wiedzieć.
Burmistrz przysłuchując się blisko trzygodzinnej dyskusji powiedział:
- Jeślibyśmy poszli w kierunku uzgodnienia wszystkich wniosków – to myślę po analizie ogólnospołecznej, że to byłoby chyba uczciwe w stosunku do wszystkich. Jest to pewna weryfikacja mojego wcześniejszego poglądu w tej sprawie.
Radni w końcu przegłosowali wniosek o kontynuowaniu prac nad studium i konieczności rozpatrzenia wszystkich uwag oraz naniesieniu ich na mapy. Będzie to gotowe około lutego następnego roku i wtedy odbędą się też wnioskowane przez radnych robocze spotkania w komisjach. Dopiero wtedy radni będą głosować za uchwaleniem studium.