Na taki honor rodzina Góreckich czekała 75 lat. Za ukrywanie w swoim gospodarstwie na Górach siedmiu osób z dwóch kazimierskich rodzin żydowskich Buchbinderów i Szlingienbaumów w czasie II wojny światowej w latach 1942 – 44 Rada Miejska w Kazimierzu Dolnym 28 maja zdecydowała o nadaniu Wiktorowi Anastazji, Zofii i Leokadii z rodziny Góreckich tytułu Honorowego Obywatela Miasta Kazimierza Dolnego. Dyplom i medale na ręce dzieci Anastazji i Wiktora Góreckich wręczyli tuż przed mszą burmistrz Artur Pomianowski i przewodniczący Rady Miejskiej Mirosław Opoka. Uroczystość miała miejsce w farze, gdyż inicjatywa takiego uhonorowania rodziny Góreckich wyszła ze środowiska kazimierskiej Akcji Katolickiej.
Po mszy, w której uczestniczyli także goście 53. Ogólnopolskiego Festiwalu Kapeli Śpiewaków Ludowych, uroczyście odsłonięto tablicę zaprojektowaną przez prof. Konrada Kucza Kuczyńskiego poświęconą pamięci nowych Honorowych Obywateli Kazimierza.
- Dążenie do umieszczenie tej tablicy na ścianie pamięci było pewną odpowiedzią na umieszczenie na wystawie podczas jubileuszu 50 – lecia Muzeum Nadwiślańskiego trzech oszczerczych obrazów, które pomawiały społeczność Kazimierza, kazimierskiego księdza w stroju liturgicznym, żołnierzy AK. Niedawno w salonach Empik ukazał się przewodnik, w którym są subtelne sugestie, że w Kazimierzu można było uratować więcej Żydów, tylko że ich wydawano - powiedział podczas ceremonii odsłonięcia tablicy Tomasz Nadolski z Akcji Katolickiej. – Prawda jest inna, o tym świadczy bohaterska rodzina Góreckich, która ryzykowała życie pomagając Żydom. To zamyka wreszcie ten temat. Gdy ludzie zapomną, kamienie wołać będą.
Władysława i Grzegorz z rodziny Góreckich – dzieci Anastazji i Wiktora Honorowych Obywateli Kazimierza Dolnego historię ukrywania Buchbinderów i Szlingienbaumów znają raczej z opowiadań, chociaż nie tylko.
- Ja pamiętam – urodziłam się w styczniu 1940 roku – a oni przyszli do nas w 1942 r. Pamiętam, kiedy mama szykowała dla nich jeść, to ja szybko … i łyżki włożyłam do tej torby – wspomina pani Władysława. – Odeszli dwa lata później. Pamiętam, jak oni odchodzili: szybko, żeby nikt nie widział.
Buchbinderów i Szlingienbaumów wspominało się w rodzinie Góreckich przy każdym noszeniu wody.
- U nas do lat 60. nie było studni. Po wodę trzeba było iść 300 metrów wąwozem do źródła. Nosiło się ją w tzw. jarzmach: do picia, do gotowania, do prania, dla bydła – wspomina pan Grzegorz. – Jak konik był, to się beczkę wody przywiozło i zawsze się przy tym wspominało Buchbinderów i Szlingienbaumów, bo tej wody wtedy potrzeba było więcej.
Wąwóz ten – do dziś miejscowi nazywają ”Na Wiktora”, z charakterystyczną kapliczką św. Franciszka – wychodzi na Dołach na źródła Grodarza. Niby na uboczu, bezpiecznie, ale nie bez strachu.
- Rodzice się sami bali swojego głosu – mama mówiła – wspomina pani Władysława.
I nic dziwnego, za pomoc Żydom groziła przecież w Polsce kara śmierci. Dwa lata życia w strachu, który towarzyszył rodzinie jeszcze długo później.
Zwykłe życie zwykłych ludzi, których stać było na niezwykły heroizm. Tytuł Sprawiedliwy wśród narodów świata nadany w 1996 r. przez Yad Vashem a teraz tytuł Honorowego Obywatela Miasta Kazimierza Dolnego są tylko tego potwierdzeniem.
Relacja na Facebooku
* Nadanie tytułu Honorowych Obywateli Miasta Kazimierza Dolnego Anastazji i Wiktorowi oraz Leokadii i Zofii Góreckim. Wręczenie dyplomu i medali dzieciom państwa Góreckich: Władysławie i Grzegorzowi>>>
* Odsłonięcie tablicy pamiątkowej ku czci rodziny Góreckich - Sprawiedliwych wśród Narodów Świata z Kazimierza Dolnego>>>