Z Kazimierza wyjechał właściwie w 1931 r., kiedy jako 14 – latek zaczął studia w krakowskiej Wolnej Szkole Rysunku i Malarstwa Ludwiki Mehofferowej. Potem była warszawska Akademia Sztuk Pięknych, a potem… wojna. Do 1946 r. , kiedy przyjechał tu na krótko w poszukiwaniu swoich rodziców, przebywał poza Miasteczkiem, które – mimo tego, że opuścił je tak wcześnie, zabrał ze sobą, bo to ono ukształtowało jego spojrzenie na świat.
- Gdy powrócił do kraju, wewnętrzny głos, który słyszał jeszcze przed wyjazdem, zamienił się w donośne wołanie – nakazywał mu on, aby uwiecznił życie, które wojna zmiotła z powierzchni ziemi. I nigdzie to wołanie nie było silniejsze, niż gdy artysta przebywał w Kazimierzu Dolnym, w którym jego wspomnienia o ukochanym sztetl nadal przenikały rzeczywistość – pisze syn artysty Shalom Goldberg we wstępie do albumu towarzyszącego wystawie „Chaim Goldberg” .
I na obrazach Goldberga zaczęły się pojawiać postacie żydowskich rzemieślników przy swoich warsztatach, kobiet przy pracach domowych, ludzi, którzy poprzez modlitwę i zabawę celebrowali tradycyjne zwyczaje świąteczne. I wszystko to rozgrywające się w scenerii Kazimierza.
- Dzieła Goldberga nie są zmitologizowaną ilustracją sztetłowego życia. Jego Kazimierz to miasteczko zarówno rzeczywiste i wyśnione, realne i mityczne – pisze we wstępie do wspomnianego albumu Renata Piątkowska. – Jego Kazimierz to zarazem miasteczko ze snu, z chagallowskim nastrojem i nierzeczywistą kolorystyką, fantastyczną kompozycją i architekturą, ale i miasto trwale zapisane w pamięci artysty, zawsze prawdziwe i rozpoznawalne.
To miasteczko zniszczyła właśnie wojna. W holocaustowych płótnach Goldberga – jak pisze Piątkowska – „widzimy wyniszczenie, dosłowne i w przenośni życia żydowskiego. W kradzieży dobytku biorą udział polscy współobywatele. Leżące na ziemi, w poniżeniu zwoje Tory, korony i parochety, chanukowe świeczniki i książki przeglądają, przebierają policjant i ksiądz. Wreszcie widzimy, jak bliscy niegdyś polscy sąsiedzi z siekierami w rękach zbliżają się do modlących się Żydów. „Rozbiórka” jest obrazem trudnym i niewygodnym dla nas, i bolesnym, pokazuje bowiem rozpad sąsiedzkich więzi, zezwierzęcenie wojną i osamotnienie Żydów wobec śmierci.
To zapewne jeden z obrazów, który zbulwersował opinię publiczną. Pojawiły się więc oskarżenia Goldberga o fałszowanie rzeczywistości, o jego antypolonizm.
- Wystawione trzy obrazy pana Goldberga są zniewagą i powinna zająć się tym prokuratura – protestuje w komentarzach pod artykułem „Muzeum: wielkie Otwarcie” internauta posługujący się pseudonimem @Kazik – Opole.
Kazimierzacy poczuli się urażeni, że malarz oskarża ich o mordowanie Żydów na równi z Niemcami, skoro tragiczne sceny holocaustu umieszcza w cieniu Przybyłowskich Kamienic.
- Nie można tych obrazów traktować w sposób dosłowny, wprost jako dokumentacji wydarzeń, które się wydarzyły, a należy patrzeć na nie jako symboliczne przedstawienie losów narodu żydowskiego w trakcie II wojny światowej. A to, że Kazimierz Dolny był w twórczości i życiu Chaima Goldberga sprawą najważniejszą i że stanowił tło dla prawie wszystkich jego obrazów, jest taką wizją artystyczną – licentia artistica. Nikt nie mówił i mówił nie będzie, że wydarzenia, które są zobrazowane na tych dziełach, to są wydarzenia, które faktycznie miały miejsce w Kazimierzu Dolnym. Nigdy takie słowa nie padły i nie padną, dlatego że nie jest to zgodne z prawdą. Natomiast Kazimierz stanowi tutaj tło, jakiś kontekst ogólny, który Chaim Goldberg sobie wyobraził dla losów swojego narodu – tłumaczy Agnieszka Zadura, dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego.
- Wydarzenia, jakie widzimy na obrazach Goldberga, przecież rzeczywiście działy się w tym czasie, który przyniosła wojna – mówi dr Waldemar Odorowski, kurator wystawy. – Odczytałem to tak: głównym winnym tych zbrodni, tych paskudnych zbrodni, była wojna jako czas zdziczenia, zbydlęcenia, czas, kiedy ludziom odebrano godność, a Żydom nie tylko godność , ale wręcz prawo do życia, co pozwoliło innym bezkarnie ich mordować. Dlaczego z tej strony nie spojrzymy na to i nie zobaczymy głębokiego autentycznego przeżycia człowieka, który przez całe swoje życie zmaga się z traumą, że im nie pomógł, że oni umarli, a on przeżył…
Ta trauma jednak nie zmienia jego stosunku do Polaków i polskości. Jego językiem „domowym”, a więc najbliższym, pozostawał polski, którym swobodnie władają jego synowie, którzy całe swoje dorosłe życie spędzają poza Polską.
- Ja nie znam ani jednego akcentu antypolskiego w tym, co Goldberg mówił, robił, jak się zachowywał – mówi dr Odorowski.
Przeciwnicy wspomnianych obrazów Goldberga jednak zwracają uwagę na to, że te 3 kontrowersyjne dzieła można, niestety odczytać dosłownie.
- Do Kazimierza przez cały rok przyjeżdża z Izraela bardzo dużo młodych ludzi. Mają po kilkanaście lat. Załóżmy, że wejdą na wystawę obrazów Chaima. Obejrzą wystawę, obejrzą obrazy pełne „jego interpretacji, uogólnień i metafor. ", a następnie wyjdą na Rynek. Co zobaczą? Zobaczą w realu: budynki, place, które przed chwilą widzieli na obrazach, gdzie to Ich rodacy są mordowani. Czy ci młodzi, przypadkowi zwiedzający pomyślą, że w Muzeum oglądali jedynie WYOBRAŻENIA swojego Wielkiego artysty? Nie. Oni zrozumieją to jednoznacznie. Jak? Ano pomyślcie i namalujcie ich myśli. W ich myśleniu nie znajdziecie uogólnień i metafor. Będziecie musieli narysować obraz kazimierzanina – mordercy – pisze inny internauta o pseudonimie @Pijany znad Grodarza.
Muzeum Nadwiślańskie chce temu przeciwdziałać.
- W związku z sytuacją, która zaistniała, czujemy się w obowiązku bardziej szczegółowego wyjaśnienia sedna tej wystawy, jej idei, która przyświecała zorganizowaniu ekspozycji. W związku z tym od początku przyszłego roku planujemy zorganizowanie oprowadzań kuratorskich po to właśnie, żeby wyjaśnić, że nie można tych obrazów traktować w sposób dosłowny, wprost jako dokumentacji wydarzeń, które się wydarzyły, a należy patrzeć na nie jako symboliczne przedstawienie losów narodu żydowskiego w trakcie II wojny światowej – mówi Agnieszka Zadura dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego. – Na bazie tej wystawy chcielibyśmy także zorganizować adresowany dla wszystkich grup wiekowych program edukacyjny dotyczący kultury żydowskiej i historii, w tym historii Kazimierza, co właściwie zaczęliśmy realizować częściowo już w tym roku. Myślę, że będzie on realizowany już od I kwartału przyszłego roku.
W prasie lubelskiej ze strony opozycjonistów wystawy pojawiły się żądania zdjęcia kontrowersyjnych obrazów. Zaprotestowała przeciw temu Kazimierska Konfraterni Sztuki.
- To rodzaj wezwania do wprowadzenia cenzury, rażąco godzące w swobodę wypowiedzi artystycznych – czytamy w oświadczeniu. – Każdy artysta ma prawo do swojego widzenia świata, jego interpretacji, uogólnień i metafor. Oczywiście i każdy odbiorca dzieł sztuki ma prawo do swojej ich interpretacji. Te dwa punkty widzenia nie muszą się ze sobą zgadzać, wszystko zależy od wiedzy, doświadczeń i wrażliwości. Różnica ta nie może jednak prowadzić do cenzurowania sztuki lub, co gorsze do fizycznej jej eliminacji. Te czasy na szczęście mamy już poza sobą.
Takich działań nie przewiduje również dyrektor Muzeum Nadwiślańskiego.
- Jeśli chodzi o sugestie zdejmowania tych 3 prac z wystawy, to my prawdę mówiąc, nie bierzemy tego pod uwagę, ponieważ nie uważamy za stosowne cenzurowania prac artysty. Nie dopatrujemy się w nich znamion skandalizmu ani antypolskiego charakteru. Wystawa ma charakter retrospektywny przedstawiający całość działalności artysty – chcieliśmy pokazać wszystkie jej okresy i wszystkie jej aspekty. Dziwię się, że osoby krytykujące wystawę nie widzą, że na innych obrazach Chaim Goldberg ukazuje symbiozę polskich i żydowskich mieszkańców w miasteczku przedwojennym, nikt nie docenia tego, że pokazuje tam artystyczne życie Kazimierza jako kolonii artystycznej – mówi Agnieszka Zadura.
- Na wystawie jest także obraz, na który nikt nie zwrócił uwagi. To jest obraz Polaków i Żydów nad grobem pomordowanych. Są tam flagi polskie i żydowskie. Według mnie obraz ten był pokazaniem wspólnoty cierpienia i ofiary Polaków i Żydów – mówi Waldemar Odorowski.
Symboliczny powrót Chaima Goldberga do Miasteczka jego urodzenia i dzieciństwa po 67 latach nie okazał się wydarzeniem społecznie wyczekiwanym. To jeden z tych trudnych powrotów, którego sam artysta nie doczekał – przyjechały tu tylko jego obrazy, które musimy nauczyć się czytać, jak i przy tej okazji nauczyć się rozmawiać o trudnej wspólnocie bytu Polaków i Żydów. Prawda zawsze leży pośrodku.
- W Kazimierzu i Kazimierz malowało setki artystów, w tym bardzo wielu twórców żydowskich. Ale Goldberg nie musiał tu przyjeżdżać, on po prostu się tu urodził. Malarzem uczyniła go kazimierska kolonia artystyczna.Zapamiętał to do końca życia.Jego większość spędził poza Kazimierzem, ale pamięcią, sercem, a przede wszystkim swoją twórczością nigdy Kazimierza nie opuścił. Nikt tak jak on nie poświęcił tyle swoich dzieł na przedstawienie Kazimierza w jego wszystkich wymiarach, codziennym, świątecznym, religijnym i świeckim, zwyczajnym i artystycznym. I stąd jest ta wystawa – mówi dr Odorowski.
Trudny powrót po latach
Wystawa „Chaim Goldberg. Powrót do Kazimierza Dolnego”, która uświetniła otwarcie nowej siedziby Muzeum Nadwiślańskiego, wywołała wiele kontrowersji. Dlaczego?