Proces między starostwem a uniwersytetem nie mógł się wczoraj zakończyć, bo pełnomocnik reprezentujący UMCS w tej sprawie dwa tygodnie temu złożył wypowiedzenie. Uczelnia przesłała Sądowi Rejonowemu w Puławach informację o tym oraz podpisane przez rektora pismo, w którym podkreślono, że wydanie wyroku bez obecności pełnomocnika UMCS byłoby pozbawieniem uczelni prawa do obrony. Sąd wyznaczył kolejną rozprawę na 7 grudnia. - Na pewno wtedy stawi się nowy pełnomocnik uniwersytetu, który do tego czasu zapozna się ze sprawą - zapewnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka UMCS.
- UMCS za pomocą chytrego, ale mało eleganckiego chwytu przesunął termin na grudzień. Tonący brzydko się chwyta - komentuje Sławomir Kamiński, starosta puławski.
Historia zaczęła się osiem lat temu, kiedy starostwo przekazało uniwersytetowi prawie za darmo atrakcyjną nieruchomość, położoną w centrum Kazimierza Dolnego, na brzegu Wisły. Warunkiem darowizny było to, że uczelnia wybuduje tam Kolegium Sztuk Pięknych. Uniwersytet nie rozpoczął inwestycji w wyznaczonym czasie, dopuścił też do kompletnej dewastacji obiektów, które dostał z działką. Ponieważ nie można w nich już prowadzić zajęć, uniwersytet wydzierżawił sale po sąsiedzku - w kazimierskim Zespole Szkół. Za dzierżawę nie płaci. Teraz starosta chce odebrać uczelni wynajmowane w szkole pomieszczenia i o to toczy się sprawa w sądzie.
Jeszcze latem obie strony rozmawiały o ewentualnej ugodzie, warunkiem jej zawarcia miało być przedstawienie przez UMCS projektu zagospodarowania nieruchomości wraz ze wskazaniem skąd pochodziłyby pieniądze na planowane inwestycje. Kamiński twierdzi, że uczelnia żadnego projektu nie przedstawiła, a rzeczniczka UMCS odmawia informacji w tej sprawie.
Starosta puławski nie zamierza poprzestać na odebraniu sal zajmowanych przez UMCS w Kazimierzu, chce odzyskać całą nieruchomość.
Źródło: Gazeta Wyborcza w Lublinie